Volkswagen z potężnym silnikiem
Watkins to brytyjski pracownik Amazona, mieszkający w Hiszpanii. Jest fanem niemieckich samochodów z dużymi silnikami. W zeszłym roku opowiadał swoją historię portalowi „Jalopnik”, pisząc:
– Nigdy nie byłem fanem nudnych samochodów rodzinnych i związanego z nim łatwego życia. Prawie niemożliwe jest odrzucenie nadmiernie dużego silnika. Zwłaszcza, gdy samochód działa doskonale z tego typu jednostką.
Przy takim podejściu, nie powinno nas dziwić, że facet zdecydował się na zakup zarówno Passata W8, jak i Touarega V10 TDI. To dwa pojazdy, których pojemność skokowa łącznie daje aż 9 litrów. To całkiem sporo jak na europejskie standardy, gdzie paliwo kosztuje więcej niż dobre wino.
Mógł się tego spodziewać…
Watkins zapłacił za swojego Touarega równowartość 47 tys. złotych, a oprócz wielkiego silnika typu Diesel, samochód zachęcił go licznymi gadżetami elektronicznymi.
– Podczas poszukiwań rozsądnego samochodu zobaczyłem go na parkingu. Wciągnąłem się już przez samą liczbę jego biegów. Ten samochód… dużo się w nim dzieje! Muszę powiedzieć, że wiele gadżetów nie ma sensu, ale podoba mi się sam fakt, że daje mi takie możliwości. To jest tak przyjemne miejsce do siedzenia jak mój Passat W8, ma za dużo przycisków na samym początku. Lubię ładną, czystą strefę wolną od nich, ale tutaj to nie było dla mnie problemem.
KUP KALENDARZ WRC NA ROK 2021 ZA JEDYNE 40,00 ZŁ (+GRATIS!)
Problemy od 2019 roku
W 2019 roku zaczęły się problemy z elektrycznym układem dużego SUV-a, a facet pisał, że prowadził pojazd „w ciągłym strachu”. Opisał niektóre elektryczne problemy, które nękały wielkiego Touarega z silnikiem typu Diesel.
– Z pewnością jest jakiś problem elektryczny, ponieważ otrzymuję losowe kontrolki ostrzegawcze o problemach z układem napędowym. Pojawia się też ostrzeżenie o oświetleniu tablicy rejestracyjnej. Od czasu do czas przechodzi w tryb bezwładności… Skrzynai biegów też robi dziwne rzeczy, jeśli zbyt szybko opuścisz nogę.
Już wtedy właściciel spodziewał się, że skoro dealer który serwisował samochód przez ponad połowę jego życia, nie jest w stanie poradzić sobie z problemem, w końcu wydarzy się coś złego. Facet nie miał jednak problemu z wydaniem „trochę pieniędzy” aby utrzymać samochód w idealnym stanie. Chciał przede wszystkim uniknąć niespodzianki.
Diesel w ogniu
Samochód znajdował się w warsztacie od września 2019 roku, a naprawdę „paskudna niespodzianka” pojawiła się w styczniu. Układ elektryczny ciągle nie działał, a samochód spędził u mechanika prawie pół roku.
– Pojechałem na narty na wakacje, kiedy właściciel warsztatu przysłał mi te zdjęcia. Nie wiem, na czym dokładnie polegała usterka i jest mało prawdopodobne, żebym się już kiedykolwiek dowiedział. Ale był to problem elektryczny, na szczęście nikogo nie było wtedy w samochodzie. Samochód był w warsztacie od września do stycznia, aż w końcu się zapalił. Jakikolwiek był to problem z elektrycznością, był bardzo skomplikowany.