Słyszeliście zapewne o akcji w Koninie. Tamtejsi fani motoryzacji zorganizowali na początku tego miesiąca spot, na który żartobliwie (bądź nie) zaprosili funkcjonariuszy policji.
“Zapraszamy patrole miejskiej komendy policji w Koninie, aby dotrzymała porządku podczas spotkania fanów motoryzacji. Bezpieczeństwo przede wszystkim” – napisali na Facebooku.
Policjanci przystali na wezwanie, przyjechali na miejsce i… nałożyli 40 mandatów. Kary posypały się za zły stan techniczny samochodów albo przekroczenie dozwolonej prędkości. Gdy akcja została nagłośniona za sprawą komunikatu prasowego policji, konińskim kierowcom dodatkowo oberwało się w sieci, że nie mają nic wspólnego z miłośnikami motoryzacji. Cóż, niektórzy z nich na pewno, ale moim zdaniem nie należy wkładać wszystkich do jednego worka. Na każdym zlocie trafiają się bowiem czarne owce.
Trzeba oddać organizatorom spotu w Koninie, że organizując wydarzenie nie nawoływali do przysłowiowego robienia „chlewu”. Ba, napisali nawet do uczestników, że proszą o zachowanie należytej kultury w miejscu odbywającego się spotu, ale nie wszyscy posłuchali.
Problem w tym, że nie wszyscy stosują się do regulaminów, niezależnie czy przyjeżdżają na spotkania rozklekotanymi Lanosami, czy kozackimi Subaru WRX. Bywam na takich wydarzeniach i niejedno już widziałem.
Zloty samochodowe rządzą się swoimi prawami. Niektórzy faktycznie przyjeżdżają na nie, żeby pooglądać samochody i porozmawiać z ludźmi o tych samych zainteresowaniach. Inni rozpaczliwie pragną zwracać na siebie uwagę, więc szarżują w miejscach publicznych, jakby jutra miało nie być.
Niekiedy spoty przebiegają od początku do końca w kulturalnej atmosferze, ale niestety nie jest tak zawsze. I nieważne czy chodzi o lokalne spotkania na parkingu hipermarketu, czy zorganizowane wydarzenia dla kierowców z całej Polski.
Przypomina się tegoroczna akcja policji w Skale
W czerwcu tego roku miał miejsce duży zlot w Skale (woj. małopolskie). Wydarzenie organizowane jest raz do roku. Miłośnicy motoryzacji zjeżdżają się na kilka malowniczo położonych parkingów, które łączy ze sobą równie malownicza, kręta ulica. Tegoroczny spot był jednak wyjątkowy, ponieważ odbył się w towarzystwie policji. Mundurowi przyjechali na miejsce i wystawili 87 mandatów, a także skonfiskowali 32 dowody rejestracyjne. Nie było mnie na miejscu, ale podejrzewam, że słusznie zrobili. Bo byłem na tym samym zlocie rok wcześniej i już wtedy zachodziłem w głowę, jak wielu uczestników tego wydarzenia musiało znaleźć prawo jazdy w paczce czipsów.
Przypomnę, że parkingi z zaparkowanymi samochodami w Skale są ze sobą połączone wąską asfaltową drogą bez chodników. Jeśli więc ktoś chce obejrzeć wszystkie samochody, musi przemieszczać się pieszo tą drogą pomiędzy parkingami. Problem w tym, że kiedy byłem w Skale rok temu i szedłem wspomnianym poboczem, to tą samą drogą popisywali się domorośli rajdowcy, którzy do tego stopnia upalali swoje często wysłużone bolidy, że obawiałem się, iż któremuś w końcu wystrzeli korba bokiem i uderzy mnie prosto w łeb. Tą samą drogą spacerowali też przypadkowi turyści, którzy nie mieli pojęcia co się dzieje.
Wydarzenie, które miało upływać w sielskiej atmosferze, przeistoczyło się w rzeź dla samozwańczych mistrzów kierownicy, którzy swoje doświadczenie zdobywali grając w “Need For Speeda”. Gdyby ktoś chciał odwiedzić ten zlot razem z dziećmi, to szczerze bym mu tego odradził. Nic dziwnego, że w tym roku wydarzeniem zainteresowała się policja.
Oczywiście w Skale nie brakowało też bardziej zrównoważonych uczestników, którzy przyjechali głównie po to, żeby wspólnie rozłożyć grilla i smażyć kiełbasę w towarzystwie zaparkowanych samochodów. Bo kiełbasa, jak pokazuje doświadczenie, jest nieodłącznym elementem każdego większego zlotu.
Zawsze pojawi się ktoś, kto zrobi bydło
Zlot w Małopolsce jest tylko przykładem pierwszym z brzegu. Podobnie dzieje się podczas oddolnie organizowanych spotów, jak ten w Koninie. Nie raz przedwcześnie opuszczałem takie wydarzenia w obawie, że garstka domorosłych drifterów wcześniej czy później ściągnie na wszystkich policję.
“Każdy uczestnik spotu / zlotu (zwał jak zwał) bierze pełną odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, i jeśli robi popisówkę przed radiowozem, musi liczyć się z konsekwencjami” – napisali po wszystkim organizatorzy wydarzenia w Koninie.
Ciekaw jestem ilu postronnym osobom oberwało się za tę popisówkę. Tak to już jest ze zlotami, że nie wszystkich można upilnować, a każdy zamiłowanie do motoryzacji interpretuje na swój sposób.
https://wrc.net.pl/jubileuszowy-zlot-z-okazji-30-lecia-mazdy-mx-5-juz-za-nami