Sebastien Loeb długo nie mógł rozstać się z WRC
Genialny Alzatczyk po zakończeniu pełnoetatowej kariery w WRC pozostawał w ciągłym kontakcie ze sportem, w którym pobił rozmaite rekordy. Będąc związanym z koncernem PSA (dziś wchodzi w skład Stellantis) pomagał w pracach rozwojowych samochodów rajdowych Citroena i Peugeota. Po burzliwym rozstaniu z francuskim koncernem, Loeba na częściowy program zakontraktował Hyundai. W zeszłym roku przy wsparciu Red Bulla i Forda Francuz wygrał 80 rundę WRC w karierze, otwierając hybrydową erę mistrzostw.
Niestety w tym roku Loeba nie oglądano już za kierownicą Forda Pumy Rally1. Wygląda na to, że nie zmieni się to także w kolejnych latach. Serwis DirtFish dopytywał szefa zespołu M-Sport World Rally Team, Richarda Millenera o opcje na zakontraktowanie kierowców na sezon 2024. Menedżer ekipy z Dovenby nie ukrywał, że kontaktowali się z legendą WRC. Lecz temat jego dalszych startów w tej serii jest na razie wykluczony. „Myślę, że jego nowe wyczyny w Dakarze oznaczają, że niestety nie będziemy go już więcej oglądać w WRC, a szkoda” – przyznał Rich Millener.
Dlaczego projekt dakarowy tym razem blokuje udział w WRC?
Zaangażowanie Loeba w rajdy terenowe, z legendarnym Dakarem na czele, samo w sobie nie jest przeszkodą do okazjonalnych startów w WRC. Oczywiście słynny supermaraton organizowany w Arabii Saudyjskiej (5-19 stycznia) kończy się tuż przed rozpoczęciem zapoznania z trasą Rajdu Monte Carlo (25-28 stycznia). Loeb już udowadniał, że da się to pogodzić, gdy w 2022 r. zajął drugie miejsce w Rajdzie Dakar, po czym tydzień później otwierał szampana w Monte Carlo.
Aktualnie starty Sebastiena Loeba w WRC są niemożliwe za sprawą podpisania kontraktu z Dacią w lipcu 2003 r. Francuz w 2024 r. zaliczy jeszcze ostatni Dakar w prywatnej ekipie Bahrain Raid Extreme (BRX). Potem będzie reprezentował już tylko wchodzącą do tego sportu Dacię. Marka koncernu Renault zastrzegła w kontrakcie, że Loeb nie może reprezentować konkurencyjnego producenta. Gdyby 49-latek dogadał się na starty w M-Sporcie w WRC, musiałby nosić kombinezon z logo Forda.
Czym Sebastien Loeb może jeździć w 2024 r.?
To tłumaczy też, dlaczego Richard Millener sugeruje, iż Loeba nie zobaczymy więcej w WRC. Na ten moment nie wiadomo jak długi jest kontrakt Loeba i Dacii. Projekt zakłada starty w Mistrzostwach Świata w Rajdach Terenowych (W2RC) 2025, w tym inaugurującym cykl Rajdzie Dakar. Jednak jeszcze jesienią 2024 r. spodziewany jest debiut samochodu wyczynowego Dacii topowej kategorii T1+. Przyszły rok będzie poświęcony głównie na prace rozwojowe. Do tego czasu można oczekiwać, że Loeba zobaczymy tylko w samochodach związanych z francuskim koncernem lub prototypach niezwiązanych z żadnym brandem stanowiącym konkurencję na rynku aut osobowych dla Dacii, Renault, Alpine.
W rajdach drogowych nie ma żadnej konstrukcji tych marek homologowanych w najmocniejszych kategoriach (Rally1 lub Rally2). Teoretycznie Loeb mógłby wsiąść do Renault Clio Rally3 (4-napędowy entry level) lub Alpine A110 R-GT (tylnonapędowe). Jednak Francuz zwykł wsiadać do rajdówek, którymi można wygrać w klasyfikacji generalnej danego rajdu. Bez ciśnienia podchodzi prędzej do występów na torach wyścigowych. Tak zrobił m.in. w ostatni weekend, gdy wziął udział w finałowej rundzie Ultimate Cup Series na torze Paul Ricard. Wraz ze swoją dziewczyną Laurene Godey oraz Gregorym Launierem zmieniali się w Renault RS01 w 4-godzinnym wyścigu w Le Castellet (zajęli 15. miejsce). Loeb sprawił sensację wykręcając drugi czas w trzecim treningu kwalifikacyjnym.
Czy brak Loeba to problem dla WRC?
Zapewne wielu kibiców chętnie zobaczyłoby jak Loeb radzi sobie w WRC także po 50-tce. Jednak są głosy krytykujące ciągłe angażowanie starych mistrzów. Wśród zarzutów wymienia się ograniczanie tym liczby foteli dla innych kierowców, którzy mogliby być perspektywiczni w WRC. Doświadczenie jest niezbędne, aby móc szybko jeździć hybrydowym Rally1. Jednak z drugiej strony takie gwiazdy jak Sebastien Loeb czy Sebastien Ogier są gwarantem dobrego wyniku od ręki. Starty młodszych kierowców są obarczone ryzykiem, ale z drugiej strony ci, nie mają gdzie nabijać kilometrów w autach Rally1.
Co więcej, WRC zaczyna tracić pełnoetatowych kierowców. Ostatnio dwukrotny mistrz świata, Kalle Rovanpera zapowiedział przerwę od pełnego sezonu startów. Niektórzy zawodnicy jak Espaekka Lappi czy Dani Sordo nawet wolą jeździć nie na wszystkie rundy. Dla zespołów to także korzyść, bo kierowcy zatrudnieni na kilka rajdów zazwyczaj mają dobrą pozycję startową w rajdach szutrowych. To zaś zwiększa szanse na wywalczenie dobrych punktów do klasyfikacji producentów. Jednak środowisko WRC zaczyna coraz mocniej domagać się rewolucji w cyklu, ponieważ seria traci nie tylko zainteresowanie kibiców, ale już nawet i kierowców. Z kolei od wielu lat nie udało się zdobyć żadnego nowego producenta, który wystawiłby zespół fabryczny.