Z Toyoty do Hyundaia
Rajd Katalonii 2019. Końcówka piątkowego (jeszcze szutrowego) etapu. Po kłopotach Sebastiena Ogiera, Ott Tanak jest na ostatniej prostej do przypieczętowania mistrzowskiego tytułu, do którego prowadzi go jego pilot Martin Jarveoja, ale przede wszystkim szybka i niezawodna Toyota Yaris WRC.
Mimo to już na początku tego słonecznego dnia wycieka informacja o zakończeniu współpracy Estończyka z ekipą Tommiego Makinena. Szok! Tanak temu zaprzecza, ale w swoich wypowiedziach przemyca słowa, które zdają się potwierdzać teorię, że nie czuje się w zdominowanej przez Finów ekipie zbyt komfortowo.
31 października 2019 – Halloween. Bam! Hyundai Motorsport wypuszcza informację prasową o podpisaniu dwuletniego kontraktu ze świeżo upieczonym mistrzem świata. Worek transferowy wręcz rozrywa się. Po odejściu Citroena z WRC, każda z trzech ekip dokonuje kadrowej rewolucji. Liderem Toyoty zostaje Seb Ogier, Forda reprezentują Suninen i Lappi, a Hyundai zdaje się dysponować prawdziwym dream teamem. Zaczyna się mówić, że sezon 2020 może być najnudniejszym w historii.
Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, bowiem już po marcowym Rajdzie Meksyku wybucha pandemia koronawirusa i każda dyscyplina sportowa jest zawieszona na kilka miesięcy.
Niespełnione nadzieje
Restart WRC następuje na początku września w Estonii. Tanak i Jarveoja zgodnie z przewidywaniami są najszybsi, ale to ich ostatnie zwycięstwo w tamtym sezonie. Na kolejne trzeba czekać do lutego 2021. Estończycy pokonują wówczas duet Rovanpera/Halttunen i to by było na tyle w ubiegłym roku. Piąte miejsce w końcowej klasyfikacji. Jednym słowem – dramat. Dodatkowo w grudniu pojawia się informacja o odejściu z koreańskiego teamu charyzmatycznego szefa zespołu, Andrei Adamo, który tak naprawdę był głównym animatorem transferowego hitu z 2019 roku.
Koreańczycy bez szefa
W Hyundaiu następuje bezkrólewie, które wydaje się, że trwa do dzisiaj. Obecnie na czele teamu stoi bowiem bliżej nieznany nikomu Julien Moncet, który dawniej był odpowiedzialny za rozwój jednostek napędowych w koreańskim teamie, a dużo wcześniej również w Toyocie. Zresztą oficjalne stanowisko Francuza brzmi „zastępca dyrektora generalnego”, co jasno sugeruje, że Moncet pełni swoją funkcję tymczasowo.
Jesteśmy już w sezonie 2022, który zapowiada się nie tyle ekscytująco co wręcz tajemniczo. Do gry wkraczają bowiem zupełnie nowe samochody Rally1. Mowa oczywiście o hybrydach, które zanim jeszcze się pojawiły na rajdowych trasach zostały niemal żywcem pochowane. Wszystko przez filmiki z testów Hyundaia, który przejeżdża przez miasteczka wyłącznie w trybie EV.Rajdówka bez osobliwego klanku? Tak przecież być nie może. Szybko jednak okazuje się, że hybrydy są strzałem w dziesiątkę.
Kapryśna hybryda
Rajd Monte Carlo wygrał Sebastien Loeb, drugi był Ogier, a Ott Tanak i Thierry Neuville przez całe zawody nie mogli się dogadać ze swoimi samochodami. I tu dochodzimy do potencjalnych przyczyn rozpadu małżeństwa: Hyundai-Tanak.
Pierwszą z nich jest oczywiście samochód. Estończyk co prawda miał świetny środek sezonu, ale pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w czerwcu na Sardynii. Na tym etapie Kalle Rovanpera miał już trzy triumfy i dzięki wsparciu całego teamu zmierzał po mistrzostwo świata. Tak naprawdę mimo trzech tegorocznych zwycięstw, Tanak przez cały czas powtarzał, że nie może się dogadać z rajdówką, co było najznamienitsze w Katalonii, gdzie wygrał tylko dwa odcinki specjalne i zajął dopiero 4. miejsce.
Druga przyczyna to wspomniane wsparcie zespołu, a raczej jego brak. Po dwóch wgranych z rzędu (Finlandia i Belgia) i również dwóch koszmarnych występach Rovanpery (Ypres i Grecja) pojawiło się coraz mocniejsze światełko w tunelu, że są jeszcze szanse na pokonanie Fina.
Grecki kryzys
Oczywiście nadal były one matematyczne, ale jednak były. I mogły być jeszcze większe, gdyby w Grecji Julien Moncet nakazał Neuville’owi na przepuszczenie Tanaka i Jarveoi. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Nie wiadomo. Trudno sobie wyobrazić, że szefostwo (tymczasowe) kierowało się w tym przypadku duchem sportu. Bądźmy szczerzy – takie rzeczy w takim biznesie nie istnieją. Być może zatem już we wrześniu było wiadomo, że wspólna droga Tanaka i Hyundaia ma się ku końcowi. Jeżeli tak w istocie było, ofiarowanie mu zwycięstwa w Grecji z punktu widzenia mistrzostw świata producentów nie miało żadnego sensu.
Trzeci powód odejścia Tanaka z Hyundaia być może całkowicie nie jest związany z kwestiami sportowymi. We wczorajszej informacji prasowej czytamy bowiem, że decyzja Estończyka jest w pełni przemyślana i znajduje się on na etapie swojej kariery, który wymaga od niego nowych wyzwań. Brzmi to oczywiście jak piarowa papka, ale jednocześnie w jakimś skrawku sugeruje, że Tanak (być może ze względów rodzinnych) nie pojawi się na starcie przyszłorocznego Rajdu Monte Carlo. Naturalnie są to tylko dziennikarskie domysły, ale taki scenariusz również jest prawdopodobny.
Kluczem jest Tanak
No dobrze – załóżmy jednak, że Tanak zostanie w WRC. Co dalej? Dalej będzie tak samo albo lepiej – jak mawiał Bogusław Linda w słynnej scenie z „Psów”. Mowa bowiem o kierowcy z absolutnego topu, który trzyma w swoich rękach klucz do wszystkich transferowych zagadek. Jeżeli bowiem Estończyk zmieni barwy, to gruntownemu przemodelowaniu musi ulec nie tylko Hyundai, ale i Ford a być może nawet i Toyota.
Kto zatem może zająć miejsce Estończyka u boku Thierry’ego Neuville’a? Prawdę mówiąc nie mam pojęcia. Jedynym kierowcą o podobnym kalibrze, który przychodzi mi do głowy jest Elfyn Evans. Walijczyk miał kapitalne sezony 2020 i 2021, ale ten obecny w jego wykonaniu jest katastrofą. Gdyby Toyotą zarządzali księgowi, a nie byli topowi zawodnicy, Elfyn byłby już na gorącej linii z Moncetem. Na szczęście jednak na czele japońsko-fińskiej ekipy stoi Jari-Matti Latvala, który wie co nieco , że losy zawodników nie zawsze toczą się według wymarzonego scenariusza. Dlatego też myślę, że odejście Evansa z Toyoty – jeżeli miałoby nastąpić – to tylko z inicjatywy samego kierowcy.
Biorąc to pod uwagę, team obecnych mistrzów świata ma skompletowany skład na przyszły sezon. Zgoła inaczej sprawa wygląda w M-Sporcie, który jest w całkowitej rozsypce. Craig Breen zupełnie nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a Gus Greensmith, Adrien Formaux i Pierre-Louis Loubet fajnie, że startują, bo jest bardziej kolorowo, ale to by było na tyle.
Powrót do Dovenby?
Malcolm Wilson w przeszłości posmakował już wielu zwycięstw i mistrzowskich tytułów, ale zdaje sobie sprawę, że przy obecnym składzie ten smak z czasem będzie coraz bardziej gorzki. Zwłaszcza, że Puma Rally1 jest naprawdę świetnym samochodem, co niejednokrotnie udowodnił Sebastien Loeb, ale potrzebuje odpowiedniego szofera. Ott Tanak, który zresztą z M-Sportem odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w WRC (Sardynia 2017), wydaje się dla Wilsona wymarzonym kandydatem.
Oczywiście na przeszkodzie mogą stać finanse, bowiem kierowca pokroju Tanaka, a więc absolutny top topów ma swoje (mocno wygórowane) wymagania. Na szczęście w przeszłości Wilson pokonywał i takie przeszkody, czego dowodem było dopięcie kontraktu z Sebastienem Ogierem. A propos zwycięzcy właśnie zakończonego Rajdu Katalonii. Wcale bym się nie zdziwił, że ta wygrana doda Francuzowi na tyle silnych skrzydeł, że niebawem obwieści on światu powrót do mistrzostw świata na full time. Ot (nie Ott :-)), taki prezent na czterdzieste urodziny.
Wracając na zakończenie do Tanaka. Gdybym miał postawić pieniądze, jak będzie wyglądała jego przyszłość, to większość tej kwoty położyłbym na pole z napisem „przerwa na sezon 2023”, a pozostałą część (już znacznie mniejszą) na to, że dołączy do ekipy Forda. Tyle że ostatnio nie mam zupełnie nosa do tego typu spraw (patrz: Kalle Rovanpera) i pewnie jeszcze jesienią okaże się, że po raz kolejny srogo się myliłem.