Hyundai Ioniq 5 N to pierwszy elektryczny model koreańskiej dywizji „N”, który swoją polską premierę miał jeszcze w styczniu tego roku. Samochód już wtedy zrobił na nas ogromne wrażenie, a nie mogliśmy przecież nawet odpalić jego silnika. Teraz jednak przyszedł czas na pierwsze jazdy testowe – elektrycznego hot hatcha sprawdziliśmy zarówno w jeździe miejskiej, na trasie oraz zamkniętym torze wyścigowym.
Pierwsza jazda: Hyundai Ioniq 5 N. 650-konny elektryk, który jeździ jak benzyna
Hyundai Ioniq 5 N ma jeden cel – uszczęśliwiać kierowcę
Nowy Ioniq 5 N ma jeden główny cel – ma sprawiać, że na twarzy jego kierowcy pojawiać się będzie uśmiech. Co ciekawe, Hyundai postanowił sprawdzić, czy samochód spełnia tę obietnicę. Podczas specjalnego eksperymentu kierowcy Ioniqa 5 N przypięto specjalne elektrody mierzące poziom szczęścia. Jak możecie się domyślać, wynik testu był pozytywny. My nie potrzebowaliśmy jednak żadnych elektrod aby dowiedzieć się, że faktycznie tak jest.
Pierwszy elektryczny samochód dywizji „N” Hyundaia został stworzony po to, aby dawać czystą przyjemność z jazdy na zupełnie nowym poziomie. Jest wyposażony w najnowsze technologie opracowane także z myślą o jeździe po torze wyścigowym. Jest także zapowiedzią kolejnych elektrycznych modeli spod znaku N. Jeśli będą choć w połowie tak dobre jak Ioniq 5 N, przed koreańską firmą świetlana przyszłość.
Na początek odrobina liczb. A te robią wrażenie
Zanim przejdziemy jednak do wrażeń z jazdy i testów na torze wyścigowym, przyjrzyjmy się liczbom, jakie oferuje Ioniq 5 N. Samochód wyposażony jest w dwa silniki elektryczne i napęd na cztery koła, co jest wyraźnym nawiązaniem do najnowszej historii producenta w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Moc całego zestawu wynosi okrągłe 600 koni mechanicznych, jednak dzięki N Grin Boost możemy podnieść ją do 650 koni mechanicznych. Ten tryb pozwala nam wycisnąć absolutne maksimum z obu silników elektrycznych na 10 sekund.
Wszystko to pozwala na sprint od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,4 sekundy. To wyniki zarezerwowane dla samochodów pozycjonowanych dużo wyżej niż „hot hatche”. A takim przecież jest Ioniq 5 N. Co cieszy entuzjastów, maksymalna prędkość samochodu wynosi 260 km/h. To świetny wynik nawet dla samochodu spalinowego, a o elektryku już nie wspominając. Przy najnowszym Ioniqu 5 N bardzo często możemy zapomnieć, że mamy do czynienia z elektrykiem, ale o tym nieco później.
Wracając do suchych liczb. Pojemność baterii wynosi 84 kWh, a prędkość ładowania na szybkiej ładowarce wyniesie 240 kW. Pozwoli to naładować samochód od 10 do 80 procent w zaledwie 18 minut. Zasięg? Podczas testu i całkiem dynamicznej jazdy udało nam się przejechać prawie 300 kilometrów, podczas gdy poziom baterii wynosił jeszcze 30%. To całkiem rozsądny wynik pozwalający wierzyć, że przy nieco bardziej ekonomiczne jeździe można zbliżyć się do poziomu 500 kilometrów na jednym ładowaniu.
Zapomnisz, że to elektryk
No dobrze, skoro liczby mamy za sobą, przejdźmy do wrażeń. A tych w samochodzie jest naprawdę dużo, o co zadbali inżynierowie Hyundaia, przygotowując pełen pakiet rożnych możliwości. Przede wszystkim, po odpaleniu silnika na centralnym wyświetlaczu multimediów pojawi się możliwość przejścia do Trybu N. Wewnątrz kryją się ustawienia niczym z najnowszego Gran Turismo 7. Za pomocą kilku kliknięć możemy zmienić praktycznie każde ustawienie samochodu, jakie tylko przyjdzie nam do głowy.
My najbardziej chcieliśmy przetestować technologię N e-Shift w połączeniu z N Sound+. Zacznijmy od tej pierwszej, bo to prawdziwa rewolucja w świecie elektryków. Inżynierowie z dywizji N Hyundaia przygotowali technologię, która sprawia, że czujemy się jak w samochodzie spalinowym. Za kierownicą znajdują się masywne łopatki do zmiany biegów, a tryb umożliwia nam wybór ośmiu przełożeń. Do tego dochodzą dźwięki N Sound+ „zapożyczone” ze spalinowego i30 N, dzięki którym czujemy się jak w prawdziwym samochodzie spalinowym.
Działanie tego systemu jest naprawdę fascynujące. Do tego stopnia, że wirtualna skrzynia biegów ogranicza moc po osiągnięć 8000 obr/min. Oznacza to, że pojawia się tradycyjna „odcinka”, a my jesteśmy zmuszeni do wrzucenia kolejnego biegu. Podobnie sytuacja wygląda z drugiej strony. Jeśli jedziemy na autostradzie z prędkością 100 km/h i włączonym ósmym biegu, samochód nie będzie chciał się zbierać. Dokładnie tak, jak spalinowa wersja. Musimy się przyznać, że podczas całego dnia testów praktycznie w ogóle nie wyłączyliśmy tego trybu. Oczywiście, dźwięki silnika płyną z głośników (także tych umieszczonych na zewnątrz samochodu!), ale to i tak bardzo miły dodatek dla kierowców przyzwyczajonych do spalinowych odgłosów.
Samochód dla prawdziwego geeka
O nieustany uśmiech na twarzy kierowcy dbają praktycznie niekończące się możliwości ustawienia samochodu. Mamy zatem tryb N Torque Distribution, za pomocą którego możemy dokładnie ustawić poziom rozłożenia mocy między przednią a tylną osią. Technologia ta umożliwia nam wybór aż 11 różnych poziomów – od 50:50, przez 30:70, aż do praktycznie 100% mocy kierowanej na tylną oś.
Skoro jesteśmy już przy tylnej osi, nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o kolejnym trybie – N Drift optimiser. Podczas wizyty na torze wyścigowym Castelloli, jedną z prób była właśnie próba driftu. Wyrafinowany tryb komputera sprawiał, że driftowanie było niezwykle łatwe, a „ogarnięcie” samochodu przy tak ogromnej mocy nie będzie stanowiło problemu nawet dla mniej doświadczonych kierowców. Funkcja Torque Kick Drift umożliwia nawet symulację „strzału” ze sprzęgła. Wystarczy wcisnąć dwie łopatki do zmiany biegów, puścić je i gotowe.
Nie mogło zabraknąć także zaawansowanych ustawień zawieszenia. Jeśli akurat będziesz potrzebował odrobiny komfortu przy odwożeniu dzieci do szkoły, nie będzie to stanowiło żadnego problemu. Jeśli jednak udajesz się na tor wyścigowy i chcesz odrobinę podriftować, samochód w mgnieniu oka zamieni się w sztywnego, responsywnego potwora.
Są również ustawienia dedykowane wizytom na torze wyścigowym, które jeszcze bardziej zwiększają możliwości Ioniqa 5 N. Wśród nich znajdziemy wymieniony już wyżej N Grin Boost zwiększający chwilowo (na 10 sekund) moc o 50 KM. Jest także N Launch Control, N Battery Preconditioning (pozwalający przygotować temperaturę baterii do jej optymalnych zakresów), czy N Race. O odpowiednie bezpieczeństwo (i czasy okrążeń) zadbają także największe w historii Hyundaia hamulce. Przednie tarcze mają rozmiar – uwaga, uwaga – 400 mm z czterema tłoczkami.
W środku mnóstwo miejsca i skupienie na torze wyścigowym
Hyundai Ioniq 5 N ma przede wszystkim dawać kierowcy frajdę, ale ma być też wygodny i komfortowy w codziennym życiu. Ten kompromis inżynierom Hyundaia udało się zachować również we wnętrzu. Konsola środkowa elektryka jest zoptymalizowana do jazdy po torze z wygodnymi podłokietnikami, ale nie przeszkadzającymi podczas dynamicznej jazdy. Mamy też kubełkowe fotele, które dbają o trzymanie boczne na torze, ale nie są przesadnie sztywne na autostradzie.
Bezpośrednio przed oczami kierowcy znajduje się 12,3-calowa cyfrowa tablica przyrządów, na której znajdziemy wszystkie najważniejsze informacje, takie jak prędkość, czy poziom naładowania samochodu. A jeśli, podobnie jak my, wybierzecie tryb z dźwiękiem silnika spalinowego, pojawi się także klasyczny obrotomierz. Na środku znajdziemy ekran systemu multimediów o tych samych rozmiarach, który działa wyjątkowo szybko i intuicyjnie. To za jego pomocą będziemy mogli wybierać spośród ogromnej liczby trybów i ustawień.
W standardzie Ioniq 5 N dysponuje także ośmioma głośnikami systemu audio Bose, które odpowiadają nie tylko za imitację silnika spalinowego, ale także za całkiem przyjemne basy podczas słuchania muzyki. Nie zabrakło także trzech portów USB C, bezprzewodowego ładowania, czy dwóch portów USB dla pasażerów z tyłu. Hyundai korzysta oczywiście z systemów Apple CarPlay/Android Auto.
Jeśli nie będziesz wybierał się na tor wyścigowy zbyt często, na pewno ucieszy cię informacja o ogromnej liczbie miejsca zarówno dla pasażerów, jak i bagaży. Po złożeniu tylnych siedzeń pojemność bagażnika wyniesie aż 1540 litrów, podczas gdy z czterema osobami na pokładzie będziemy mogli zmieścić do 480 litrów bagażu.
Doświadczenie z motorsportu procentuje
Podczas naszej wizyty na zlokalizowanym pod Barceloną torze Castelloli mogliśmy wyczuć, że wszyscy pracownicy dywizji Hyundai N mają ogromną pasję do motorsportu. Tę pasję można wyczuć na każdym centymetrze samochodu, który został opracowany z myślą o jeździe torowej. Nie przeszkadza mu w tym nawet ogromna masa 2,3 tony, której na torze wyścigowym najzwyczajniej w świecie nie czuć.
Samochód prowadzi się pewnie, oferuje kierowcy masę informacji o tym, co dzieje się z oponami. A dzięki trybowi „spalinowemu”, możemy właściwie zapomnieć o tym, że jedziemy samochodem elektrycznym. Przy wszystkich zaletach, jakie oferuje – maksymalny moment właściwie w chwili wciśnięcia pedału gazu. Ioniq 5 N ma nawet wgranych kilkadziesiąt torów do swojego systemu GPS, dzięki czemu samochód może mierzyć czasy okrążeń bez naszego udziału w pracy ze stoperem.
O świetne właściwości trakcyjne dba także e-LSD, elektroniczny dyferencjał o ograniczonym uślizgu. I choć jadąc po torze gdzieś z tyłu głowy wiemy, że wiele za nas robi komputer, to jednak bardzo dużo możliwości oddanych jest bezpośrednio w nasze ręce. Wystarczy powiedzieć, że Hyundai umożliwia całkowite wyłączenie kontroli trakcji, co w dzisiejszych czasach nie jest standardem.
Wygląda jeszcze lepiej niż standardowy Hyundai Ioniq 5
Już „zwykła” wersja Ioniqa 5 wygląda (i jeździ) agresywnie. Ale wersja przygotowana przez dywizję N wynosi samochód elektryczny na zupełnie nowy poziom. Czyste linie i minimalistyczne struktury połączone są z elementami designu opracowanymi wyłącznie z myślą o podniesieniu sportowych możliwości samochodu.
Samochód ma kilka elementów konstrukcyjnych zwiększających jego osiągi. Wśród nich możemy wymienić m. in. tylne skrzydło, czy przednią aktywną klapę powietrza. Funkcje te nie tylko poprawiają sportowy wygląd samochodu, ale także maksymalizują jego potencjał do jazdy po torze. Z przodu zamiast chłodnicy mamy grafikę N Masz z kurtyną powietrzną i klapą powietrza. Przedni splitter podkreśla nisko zawieszoną sylwetkę samochodu. Z tyłu znajdziemy masywny dyfuzor i kilka pomarańczowych akcentów przypominających nam, że to nie jest zwykły Hyundai Ioniq 5.
Nie tylko najtańsze 650 KM na rynku
Samochód w Polsce został wyceniony na 370 000 złotych, co czyni go najtańszym spośród aut rozwijających tak kosmiczną moc. Ioniq 5 N jest jednak czymś zdecydowanie więcej, niż tylko kosmicznie mocnym samochodem.
To hot hatch dopracowany, można powiedzieć, że niemal kompletny. Jeśli przeszkadza wam cisza elektryka, nie będzie żadnego problemu, bo o spalinowe wrażenia zadba o was system. Jazda w ciszy i komforcie po miejskich ulicach Barcelony była jednak wyjątkowo relaksująca i daje świetną alternatywę.
Ioniq 5 N daje nie tylko niekończące się możliwości personalizacji ustawień, ale jest także stworzony do wielu zadań, z pozoru nie mających ze sobą zupełnie nic wspólnego. Tryb Comfort sprawdza się świetnie, jeśli chcemy w spokoju z rodziną pojechać na weekend, a jeśli wybierzemy się na tor, możemy poczuć się jak inżynier i kierowca wyścigowy w jednym.
Materiał powstał w czasie wyjazdu, którego koszty w całości pokryła firma Hyundai. Jest on jednak niezależną publikacją dziennikarską, na którą marka Hyundai nie miała żadnego wpływu.