Maciej Woda krytycznie o aktualnej kondycji WRC. Szef M-Sport Poland wytyka błędy promotora cyklu

W przeddzień Rajdu Safari – trzeciej rundy Rajdowych Mistrzostw Świata, która po wielu latach wróciła do klasycznego, wielkanocnego terminu wywiadu udzielił mi Maciej Woda. To jedna z najważniejszych osób w motorsporcie. To szef polskiego oddziału M-Sportu, czyli podmiotu odpowiedzialnego między innymi za organizację cyklu Junior WRC. Menedżer nie gryzł się w język podczas pytań o obecną sytuację w światowych rajdach.

Maciej Woda, szef M-Sport Poland
Podaj dalej

Sport to niezapominane emocje

Sport w każdym, a zwłaszcza w światowym wydaniu to przede wszystkim generator jedynych w swoim rodzaju, niezapomnianych emocji. To także pokaz niezwykłych, wręcz nadprzyrodzonych umiejętności głównych aktorów widowiska. I choć w tym drugim aspekcie Rajdowe Mistrzostwa Świata (WRC) radzą sobie świetnie, tak w przypadku całego opakowania, które jest warunkiem koniecznym do promocji wydarzenia sportowego, rajdy samochodowe wypadają blado na tle innych form motorsportu z wyścigami i driftem na czele. Zaś postaci pokroju Kallego Rovanpery czy Thierry’ego Neuville’a niestety pozostają anonimowe w świadomości tłumów.

Maciej Woda: Świat bardzo się zmienił

Ten dość niepopularny w środowiskach rajdowych pogląd podziela również jedna z najważniejszych osób w polskim motorsporcie, jaką jest Maciej Woda. – Wydaje mi się, że w ostatnich dwudziestu, trzydziestu latach świat bardzo się zmienił. A co za tym idzie zmienił się sport, a przede wszystkim jego postrzeganie i tzw. konsumpcja. Zmienili się też bardzo ludzie oraz ich oczekiwania i cierpliwość. Pojawiło się potwornie dużo różnego rodzaju atrakcji, które generują adrenalinę i rajdy – pomimo że są fantastycznym sportem – być może nawet jedną z najciekawszych dyscyplin, niestety mocno podupadły – twierdzi szef polskiego oddziału M-Sportu od ponad dekady organizującego serię Junior WRC.

Maciej Woda, szef M-Sport Poland
Maciej Woda w siedzibie M-Sport Poland // fot. Wojciech Garbarz

Trudno nie zgodzić się z tą opinią. Zwłaszcza w kontekście tego, w jakim miejscu są obecnie niektóre serie wyścigowe z NASCAR i Formułą 1 na czele. Warto zwrócić uwagę, że oba te cykle cieszą się zainteresowaniem nie tylko kibiców, ale przede wszystkim gigantów w dziedzinie produkcji filmowej.

Pod okiem Netflixa

Nieprzerwanie od 2019 r. na platformie Netflix emitowany jest wieloodcinkowy dokument „Formula 1 – Jazda o życie”. W nim rywalizacji na torze poświęcany jest jedynie ułamek czasu. Cała akcja skupia się wokół przeżyć i emocji, jakimi targane są najważniejsze osoby w tym sporcie.

Również dzięki Netflixowi i jego dokumencie „NASCAR – pełna prędkość” można wejść „do środka” tej jakże widowiskowej dyscypliny motorsportu. Dowiemy się z niego, że np. współwłaścicielem jednego z czołowych teamów jest Michael Jordan. I w tej kwestii Maciek Woda ma swoje zdanie.

fot. Red Bull // Kalle Rovanpera i Jonne Halttunen – zwycięzcy Rajdu Safari.

Wydaje mi się, że promotor WRC aktualnie pokazuje ten sport w najlepszy sposób jaki potrafi, ale pokazuje go tak samo jak robił to trzydzieści czy dwadzieścia lat temu dodając do wszystkiego dostępną technologię w postaci rozległych onboardów czy relacji na żywo. Mam jednak wrażenie, że to nie wystarcza. W dzisiejszych czasach ludzie przeglądając Instagram poświęcają jednemu filmikowi maksymalnie kilka, może kilkanaście sekund. Szukają szybkiej atrakcji, szybkiej adrenaliny. Po prostu emocji – podkreśla Woda.

W Europie z roku na rok ubywa osób spędzających całe dnie na odcinkach specjalnych. Być może ten obraz zaburzają obrazki z tegorocznego Rajdu Monte Carlo, zwłaszcza te z nocnych oesów. Ale gdy porównamy to do lat 80 i 90 i weźmiemy pod uwagę jak zwiększyło się zaludnienie tych miejsc, to oczekiwalibyśmy, że tych ludzi będzie zdecydowanie więcej. Z drugiej strony, jeżeli popatrzymy na odcinki rajdów bardziej egzotycznych, gdzie cywilizacja jest na nieco niższym poziomie, ta frekwencja jest większa, ponieważ dla nich te rajdy są nadal bardziej atrakcyjne – dodaje mój rozmówca.

Maciej Woda zwraca uwagę na emocje, które mamy w kieszeni

To o czym mówi Maciek Woda ma bezpośredni związek z tym, jak obecnie wygląda świat. Wystarczy spojrzeć na jak dużą liczbę różnego rodzaju atrakcji jest wystawiony człowiek. I co najważniejsze – większość z nich ma skumulowanych we własnym smartfonie. Można zatem odnieść nieodparte wrażenie, że rajdy nie wpisują się w ten schemat nie korzystając w wystarczający sposób z mediów społecznościowych. – Wydaje mi się, że tak długo jak promotor nie zmieni swojego podejścia i nie podejdzie do tego jako do show a nie do sportu, to ciężko będzie trudno będzie, aby rajdy wróciły do takiego poziomu i takiej popularności, jaką cieszyły się w latach 80 i 90. Trzeba zapomnieć o rajdach, jako o samym sporcie. To musi być po prostu show, tak jak to robi Formuła 1, NASCAR czy seria Indy -.

– To jest show przy okazji sportu. Nie można zatem koncentrować się na samym sporcie. Trzeba kłaść nacisk na to, aby przyciągnąć ludzi, którzy nie interesują się tym sportem, tak aby mieli oni jakikolwiek punkt zaczepienia, aby ten sport obejrzeć. Promotor musi więc totalnie odwrócić podejście do swojej pracy – zaznacza Woda.

Maciej Woda uważa, że głównym błędem rajdów jest to, że organizują je ludzie od lat związani z rajdami. // fot. Wojciech Garbarz

Rajdy robią ludzie z rajdów

Przypomnę, o czym pisałem już pod koniec ubiegłego roku. Wtedy na skutek inicjatywy szefa Prodrive Davida Richardsa oraz uznanego pilota rajdowego Roberta Reida powstała przy FIA grupa robocza. Jej nadrzędnym celem jest poprawa wizerunku WRC jako marki i produktu marketingowego. Od momentu zawiązania tej grupy minęło już kilka miesięcy, ale póki co efektów jej pracy nie widać.

Okazuje się, że i w tej kwestii Maciek Woda ma dość radykalne zdanie. – Być może należy w ogóle zmienić format rund WRC. Zdaję sobie sprawę, że mogę się wystawić na krytykę promotora, ale uważam, że problemem WRC jest to, że cały czas promocją rajdów zajmują się ludzie z rajdów. A to jest niewłaściwe podejście. My jesteśmy po prostu w pewnym sensie skażeni. Wiemy doskonale, jak to wygląda i jak to powinno wyglądać, ale moim zdaniem nie wiemy, jak dotrzeć do ludzi. –

Maciej Woda przed kamerą WRC Motorsport & Beyond. // fot. Igor Szmidt

– W mojej opinii powinniśmy ściągnąć ekspertów, którzy mają wiedzę i przede wszystkim doświadczenie w tym, jak przyciągać ludzi do sportu. I jeżeli ten sport musi się radykalnie zmienić, to tak musi się stać. Jeżeli będziemy chcieli zarazić rajdami ludzi, którzy nie interesują się motorsportem, to dotychczasowymi metodami i narzędziami tego nie zrobimy. Nie każdy bowiem będzie się ekscytował tym, że samochód gdzieś tam jedzie bokiem, a spod kół lecą kamienie -.

– Trzeba całkowicie odwrócić role i pokazać kim są ci kierowcy, jakie to są osobowości, co się dzieje w poszczególnych zespołach, jakie są tam emocje, ile tam jest wkładanej pracy i jaka temu wszystkiemu towarzyszy dramaturgia. I właśnie to wszystko jest pokazane w dokumencie Netflixa na temat F1. Ten serial oglądają przecież głównie ludzie, którzy na co dzień nie interesują się Formułą 1 i mają blade pojęcie na temat tajników tego sportu. Ale to nie ma dla nich żadnego znaczenia – twierdzi Woda.

Big Brother w każdej postaci

Parafrazując słowa Maćka Wody można odnieść wrażenie, że ludzie cały czas potrzebują Big Brothera, który pokazywany jest pod różnymi postaciami. I taki właśnie jest serial „Formuła 1 – Jazda o życie”. W rajdach WRC podobnej rzeczy niestety nie ma. To powoduje, że rozgłos związany z tym sportem maleje. Co za tym idzie? To, że na próżno szukać kolejki nowych producentów, którzy chcieliby się ogrzać przy blasku tego cyklu. – Gdy słyszę, że FIA rozmawia z kolejnym producentem za każdym razem powtarzam, że to nie tędy droga. Przestańcie zabiegać o względy producenta. Zmieńcie gruntowanie rajdy, a producenci sami do was przyjdą. Po prostu trzeba odwrócić role – przedstawia swoje dość radykalne zdanie Woda.

WRC pełne charakterów

Niesprawiedliwym byłoby głoszenie opinii, jakoby w WRC brakowało mocnych osobowości i charakterów. No bo przecież nie można odmówić charyzmy i przede wszystkim odwagi Ottowi Tanakowi, który tuż przed Rajdem Safari nie zostawił na promotorze WRC suchej nitki. – Mam wrażenie, że ten sport wymknął się spoza kontroli. Mamy do czynienia z przypadkowymi decyzjami podejmowanymi przez przypadkowych ludzi. I tak się dzieje co roku. Nie ma żadnej wizji, w którą stronę powinno podążać WRC – grzmiał na łamach serwisu DirtFish mistrz świata z 2019 roku.

Ott Tanak jest jednym z wielu czołowych kierowców, którzy w gorzkich słowach wypowiadają się na temat obecnej sytuacji w WRC. // fot. Red Bull

Odwrócone role

Maciek Woda w podobnym tonie wypowiada się na temat relacji z poszczególnych rund WRC. Te w dużej mierze skupiają się na samej rywalizacji, a nie na emocjach. A przecież rywalizację i wyniki można śledzić na wielu serwisach internetowych. Natomiast to, jakie są związane z tym wszystkim emocje jest gwarancją sukcesu. – W tym miejscu przypomina mi się Rajd Monte Carlo 2022 i walka dwóch Sebów (Loeba i Ogiera – przyp. red.) nie tylko na odcinkach specjalnych, ale przede wszystkim poza nimi. Niestety nie została pokazana ta psychologiczna walka między nimi, gdzie na dojazdówkach każdy z nich chciał za wszelką cenę podpatrywać swojego rywala i w efekcie zmusić do błędu jeszcze przed startem do kolejnego oesu. To nie zostało pokazane, a bez tego elementu nie ruszymy do przodu – kończy mój rozmówca.

Pełna rozmowa dostępna tutaj:

Maciej Woda – sylwetka

Maciej Woda urodził się 21 lutego 1974 r., czyli 5 dni przed Sebastienem Loebem. Jego marzeniem także było zostać kierowcą rajdowym, co realizował głównie w latach 90′ XX w. Ma na koncie trzecie miejsce na koniec sezonu markowego Pucharu Seicento Sporting Cup. Wygrywając dwie rundy (Rajd Kormoran i Rajd Wisły) w punktacji wyprzedził m.in. Grzegorza Grzyba. Ostatni pełny sezon za kółkiem rajdówki zaliczył rok później w ramach Pucharu Peugeota, będąc jego czołową postacią (P5).

W XXI w. wrócił do sportu w roli pilota, zaliczając 3 rajdy z Tomaszem Kucharem, który wówczas był jednym z czołowych polskich kierowców rajdowych. Ich współpraca zakończyła się wyprawą na daleką rundę WRC w Nowej Zelandii w 2004 r. Wrocławsko-krakowski duet po pierwszych dwóch oesach był w ścisłej czołówce kategorii PWRC (odpowiednik dzisiejszego WRC2), ale już kolejnego dnia przygodę na antypodach zakończyła awaria pompy paliwa Mitsubishi Lancera Evo VII.

Siedziba M-Sport Poland
Siedziba M-Sport Poland w podkrakowskich Balicach // fot. M-Sport

Dalsza kariera w świecie rajdów samochodowych odbywała się już poza kabiną auta wyczynowego. Na uznanie zasługuje ścieżka, jaką przeszedł w M-Sporcie, czyli tunera, który przez lata prowadził fabryczny program Forda w WRC. Wysokie kompetencje i zaufanie właściciela teamu z Dovenby zaowocowało powierzeniem mu roli członka zarządu, a także pokierowania nową filią M-Sport Poland w podkrakowskich Balicach (od 2011 r). Pod jego wodzą rozwinięto i obsługiwano zwłaszcza wyczynowe Fordy Fiesta w specyfikacjach Rally4 oraz Rally3. M-Sport Poland pod kierownictwem Macieja Wody od lat jest nie tylko dostawcą samochodów dla Junior WRC. Polak pełni też rolę dyrektora cyklu dla młodych talentów.

Przeczytaj również