Nowa Skoda Kodiaq rozczarowuje
Nowoczesna motoryzacja potrafi być bardzo rozczarowująca. Jeśli zakryjemy znaczek w nowym Kodiaqu, a pod kciuk wsadzimy logo i maskę, absolutnie nic nie mówi nam o tym, że jest to Skoda. Zamiast tego zaczynamy się zastanawiać, czy samochód nie pochodzi z Chin czy z innego miejsca w Azji.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że pod względem całkowitej liczby Chiny były najlepszym rynkiem dla Kodiaqa, nie powinniśmy być zaskoczeni. Ale i tam ostatnio Skoda ma trudności, a era dobrobytu skończyła się chyba na zawsze. Obok chińskich rywali Kodiaq nie ma większych szans, tym bardziej że będzie wielokrotnie droższy.
Design samochodu jest oczywiście sprawą czysto indywidualną. Dlatego pozostawmy je narazie z boku i przejdźmy do danych technicznych. Druga generacja jest dłuższa o 61 mm od poprzednika i ma 4758 mm. Jednocześnie ma 1864 mm szerokości, 1657 mm wysokości i rozstaw osi 2791 mm. Klienci ponownie będą mogli wybierać pomiędzy wersją pięcio- i siedmiomiejscową, przy czym pierwsza będzie posiadała bagażnik o pojemności 910 litrów, natomiast druga będzie mogła liczyć na od 340 do 845 litrów, w zależności od tego, czy trzeci rząd zostanie złożony.
Silnik bez niespodzianek
Pod komorą silnika nie ma żadnych niespodzianek. Skoda już wcześniej zapowiedziała, że nowy Kodiaq będzie wyposażony w hybrydowy system typu plug-in. Obok pokrewnego Superba czwartej generacji ma to być ostatni nowy samochód marki z silnikiem spalinowym. Brzmi to niemal jak jedno z ostatnich zdań przed śmiercią, choć czas pokaże, czy zaplanowana przez polityka rewolucja, z którą większość ludzi ma duży problem, zadziała. Ale pod tym względem wyjaśni się to bliżej końca dekady.
Hybryda plug-in współpracować będzie z doładowanym silnikiem 1.5 i elektrycznym oraz akumulatorami o pojemności 25,7 kWh. To powinno wystarczyć na 100 kilometrów bezemisyjnej jazdy. Łączna moc takiego zestawu to 204 KM, czyli tyle samo co 2-litrowa benzyna. Wariant RS najprawdopodobniej zobaczymy później, ale nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone.
We wnętrzu znajdziemy kilka ciekawych zmian. Dźwignia zmiany biegów trafiła na kolumnę kierownicy. Doprowadziło to do uporządkowania tunelu środkowego, w którym obecnie znajduje się bardziej przestronny schowek na rękawiczki. Nad nim umieszczono trzy inteligentne pokrętła ze zintegrowanymi wyświetlaczami, a piętro wyżej umieszczono 13-calowy ekran multimedialny. Za kierownicą ukryta jest 10-calowa cyfrowa tablica wskaźników, oprócz tego pojawi się także wyświetlacz przezierny i ergonomiczne fotele z funkcją masażu.
Simply Clever
Oczywiście nie pominięto tradycyjnych elementów Simply Clever. Dlatego w drzwiach kierowcy ponownie można liczyć na parasolkę, ale tym razem wykonaną z trwałych materiałów. Warto wspomnieć także o bezprzewodowym ładowaniu dwóch telefonów komórkowych, nowym pojemniku na drobne przedmioty na tylnych siedzeniach czy skrobaczce do szyb w pokrywie zbiornika paliwa. Jednocześnie system multimedialny jest stale podłączony do Internetu, dlatego aktualizacje oprogramowania będą odbywały się online.
Sprzedaż ruszy na początku przyszłego roku, jednak pierwsze egzemplarze trafią do klientów dopiero latem 2024. Zainteresowani nowym Kodiaqiem będą zatem musieli uzbroić się w sporą cierpliwość. Jeśli chodzi o ceny, to obecny model zaczyna się od 190 000 złotych. A wraz z nowym produktem wrócą też niższe klasy wyposażenia. Ale nie spodziewajmy się dużo niższych cen niż obecne.