Ruch ten jest znany w Stanach Zjednoczonych od kilku lat i powstał po napaści na kilku Afroamerykanów w Filadelfii. W roku 2015 doszło do podobnego „przejazdu” w trakcie którego kilku motocyklistów zostało rannych. Rok temu jeden z uczestników nietypowej parady zginął w wypadku z samochodem w Miami.
To nie powstrzymało jednak wyznawców ruchu przed powtórzeniem swojego przejazdu i tym razem, mimo licznych gróźb i uwag, by zarzucili swoją tradycję. Policja i inne służby już na kilka dni przed dniem Martina Luthera Kinga zapowiadały aresztowania i wzmożone patrole.
Mimo to, w poniedziałek motocykliści, kierowcy quadów i pojazdów ATV wyjechali na ulice.
– Dr. Martin Luther King Jr. był świetnym mówcą, prawdziwym liderem – mówił szeryf hrabstwa Broward. – W dniu jego święta powinniśmy wspominać go z należnym szacunkiem. Nie będziemy jednak tolerować takich nielegalnych aktywności.
Amerykańska policja nie radziła sobie jednak z protestującymi – założona pułapka na jednym ze skrzyżowań, gdzie zgromadziło się ponad 100 pojazdów, nie przyniosła skutków. Policja aresztowała tylko jednego z uczestników, a to tylko dlatego, że ten rozbił swój pojazd.
Wszystko byłoby prostsze, gdyby pozwolono na swobodne manifestowanie równości etnicznej motocyklistom. Departamenty policji nie chcą jednak słyszeć o zamykaniu dróg i pozwalaniu na kilkugodzinne manifestacje.