Koreańczycy dawkują emocje
Ekipa Hyundai Motorsport nie wydała żadnego oświadczenia w tej sprawie, jednak Włosi opierają swoje spekulacje o sprawdzone źródła. Jeżeli Andreas Mikkelsen zasiliłby szeregi zespołu pod wodzą Cyrila Abiteboula, prawdopodobnie zaliczyłby sześć rajdów. W kolejnych sześciu wystartowałby Esapekka Lappi, a tylko w jednym (prawdopodobnie chodzi o Rajd Portugalii), Dani Sordo, dla którego byłoby to pożegnanie z WRC po prawie dwóch dekadach startów na najwyższym szczeblu.
Hyundai w przeciwieństwie do teamu Toyoty, która w jednym dniu ogłosiła swój skład na przyszyły sezon, dawkuje emocje i co jakiś czas dodaje do tej układanki kolejne klocki. O ile przedłużenie kontraktu z Thierry Neuville było pewne, tak obsada dwóch pozostałych i20 N Rally1 Hybrid stała pod dużym znakiem zapytania. Zwłaszcza niepewna była przyszłość w zespole wspominanego Lappiego, który na przestrzeni sezonu zaliczył aż cztery wypadki (Meksyk, Finlandia, Chile, Rajd Europy Centralnej).
Lappi na pół etatu
Tuż po zakończeniu Rajdu Chile wybuchła prawdziwa bomba, bowiem Hyundai ogłosił powrót do koreańskiej ekipy mistrza świata z 2019 roku, Otta Tanaka. Dwa samochody były już więc obsadzone. Pozostał jeszcze trzeci. 16 listopada okazało się, że Lappi pozostaje w zespole, ale zaliczy tylko częściowy program startów. W tej sytuacji wydawało się pewne, że będzie on dzielił swoją rajdówkę z Danim Sordo, który podobnie jak Thierry Neuville, jest w zespole z Alzenau od początku jego istnienia, czyli równe 10 lat.
Tymczasem okazuje się, że zmiennikiem Lappiego może być Andreas Mikkelsen, który ma już na swoim koncie wiele startów za kierownicą fabrycznego Hyundaia. Po opuszczeniu mistrzostw świata przez ekipę Volkswagen Motorsport z końcem 2016 roku, Mikkelsen był jedynym z trójki zawodników (Sebastien Ogier i Jari-Matti Latvala), który nie znalazł miejsca w żadnej „fabryce” na sezon 2017.
Niespełnione nadzieje
Po trzech startach Skodą Fabią R5, dwukrotny mistrz WRC2 trafił jednak do teamu Citroena, a od Rajdu Katalonii był już w szeregach Hyundaia. Niestety nie spełnił on pokładanych w nim nadziei i był jedynie cieniem swojego rówieśnika i kolegi z zespołu Thierry’ego Neuville.
W ciągu ponad dwóch lat Mikkelsen nie wygrał ani jednego rajdu za kierownicą i20 Coupe WRC i tylko czterokrotnie uplasował się na podium. To spowodowało, że w sezonie 2020 zastąpił go Ott Tanak, zaś Andreas został relegowany do WRC2, gdzie startował przez trzy ostatnie sezony.
Jasny cel
Jeżeli plotki o jego powrocie do fabrycznego teamu Hyundai Motorsport znajdą potwierdzenie w faktach, będzie to jasny sygnał, że Cyril Abiteboul buduje na przyszły rok prawdziwy dream team, którego celem jest zdobycie obu mistrzostw.
W sezonach 2019 i 2020 Koreańczycy byli już mistrzami świata wśród producentów, jednak jeszcze nigdy żaden zawodnik startujący i20 nie zdobył tytułu wśród kierowców. To się może zmienić w przyszłym roku, zwłaszcza w świetle ostatnich doniesień w sprawie Kallego Rovanpery, który w WRC 2024 zaliczy tylko kilka startów.
Mikkelsen to oczywisty wybór?
W tym miejscu powstaje pytanie czy wybór Andreasa Mikkelsena jest słuszny i uzasadniony. Prawdę mówiąc w obecnej stawce stałych bywalców w WRC, jest on najbardziej doświadczonym zawodnikiem spoza fabryk. Oczywiście jest również Kris Meeke, ale Brytyjczyk w przyszłym roku będzie miał już 45 lat, a w mistrzostwach świata ostatni raz był widziany w 2019 roku.
Mikkelsen ma jednak sporo jeszcze do udowodnienia na najwyższym szczeblu. Norweg ma na swoim koncie trzy wygrane rundy, ale ostatnia z nich to kończący sezon 2016 Rajd Australii, jeszcze za sterami Polo R WRC.
Jeśli doniesienia o jego powrocie do teamu Hyundaia sprawdzą się, to co prawda ze względu na ograniczony program, nie będzie on w walce o mistrzowski tytuł, ale może być wiele okazji, w których mocno namiesza w stawce.