Trasa A21 prowadzi od Hastings na południu Anglii, pod sam Londyn. Polski kierowca tira jak gdyby nigdy nic jechał sobie nią pod prąd o 3 w nocy. Cała sytuacja jest o tyle kuriozalna, że inni kierowcy dawali mu znaki. On jednak miał to za nic i cały czas jechał w przeciwnym kierunku.
Krzysztof M. nawet na chwilę się zatrzymał. Inne auta go mijały, ale wtedy jeden z kierowców jadący z naprzeciwka zaczął mrugać długimi światłami. 61-latek się zatrzymał, wysłuchał co kolega z innego tira ma do powiedzenia, ale potem wszystko to zignorował i pojechał dalej. W sądzie było to tłumaczone jako bariera językowa – Polak po prostu mógł nie zrozumieć co się do niego mówi.
Mężczyzna jechał dalej. Inni kierowcy próbowali zablokować mu drogę, ale ten jakby na złość ich wymijał i jechał dalej pod prąd. Kierowcę zatrzymała dopiero policja, która ustawiła na drodze blokadę. Cudem nikomu nic się nie stało – i to chyba wyłącznie dzięki późnej porze i małemu natężeniu ruchu na drogach.
Jakim cudem doświadczony kierowca zawodowy jechał pod prąd? Nie wiedział, że jest w Anglii? Nic nie dało mu do myślenia, że wszyscy jadą w przeciwnym kierunku? Naprawdę nie zauważył, że jedzie złym pasem ruchu? Przecież to jest jakieś absolutne kuriozum. Zapytany przed sądem jak to się stało, nie potrafił tego wyjaśnić. Nie wie, jak znalazł się po złej stronie. 61-latka skazano na 5 i pół miesiąca za kratami.