Mandat? Phi!
W Wielkiej Brytanii obecnie nie ma wiele powodów do świętowania, ale kierowcy mogą dziś wypić choć jedną lampkę szampana. Okazuje się bowiem, że z powodu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii europejskiej, mechanizm zmuszający mieszkańców do płacenia za naruszenia, które miały miejsce na kontynencie, nie będzie działał. Mandat z fotoradaru? Żaden problem!
Na tym etapie dyskusja jest jeszcze nieco akademicka, ponieważ podróże nie są tym, czym były kiedyś. Jednakże, dyrektywa o egzekwowaniu prawa międzynarodowego przeszła do historii razem z Brexitem.
Została ona wprowadzona w 2015 roku i umożliwiała każdemu krajowi Unii Europejskiej prowadzenie ofensywy związanej z przekroczeniem prędkości ze strony dowolnego kierowcy, który ma zarejestrowany samochód w innym kraju UE.
Dużo pieniędzy w grze
Zdaniem brytyjskich kierowców jest to całkiem zabawne i nic dziwnego, że przyjęli tę wiadomość z uśmiechem na twarzy. Dla krajów UE, szczególnie Francji, nie ma jednak tylu powodów do śmiechu.
Każdego roku we Francji przyłapuje się ponad 500 000 brytyjskich kierowców na przekraczaniu prędkości. Jak szacuje Auto Express, grzywny te sięgają nawet 60 mln euro rocznie, których rząd francuski nie będzie już mógł pobrać.
KIEROWCO! ZASKOCZYŁA CIĘ ZIMA? JESZCZE NIE JEST ZA PÓŹNO!!!
To jednak miecz obosieczny. To samo dotyczy bowiem rządu Wielkiej Brytanii. Bez uzgodnienia UK nie będzie mogła pobrać pieniędzy za mandat wystawiony żadnemu kierowcy z Unii Europejskiej. Niemniej jednak, policja brytyjska będzie mogła zażądać od tych kierowców by zapłacili mandat na miejscu. Nie będzie to oczywiście dotyczyło wykroczeń z fotoradaru.
Rząd nie zrezygnuje jednak tak łatwo ze strumienia dochodów. Francja i Wielka Brytania podobno dążą do zawarcia dwustronnego porozumienia, aby umożliwić przyspieszenie egzekwowania. Jeśli tak zrobią, będą mieli wzorzec do naśladowania. Szwajcaria nie jest krajem UE, ale pozwala na ściąganie pieniędzy za mandat również kierowcom z Unii Europejskiej.