Do zdarzenia doszło w środę wieczorem. Na pasie awaryjnym zaparkowany był samochód ciężarowy. Pojazd stał tam od kilku godzin z usterką. Niestety, w pewnym momencie nadjechał Fiat Grande Punto, który zahaczył o tył tira. Wypadek wyglądał naprawdę potwornie.
To aż nie do uwierzenia, ale kierowca wyszedł z samochodu o własnych siłach. To znaczy nie z samochodu, a bardziej z jego wraku. Totalnie rozprutego, rozszarpanego, nic z niego nie zostało… A kierowcy nawet nic nie bolało.
Na miejscu od razu pojawiła się policja i pogotowie. Mężczyznę szybko przebadano i okazało się, że kierowca nie musi nawet jechać do szpitala. Utrudnienia na S1 trwały ponad dwie godziny. To był potworny wypadek, zakończony bardzo szczęśliwie. To chyba prawdziwy cud.