Pamiętacie rajdową grupę B? To szalony okres w dziejach sportów motorowych. W latach 80. postanowiono wyrzucić wszystkie regulaminy na śmietnik i pozwolić producentom rozwinąć swoją wyobraźnię.
Norweska firma Zyrus przywołuje ducha i szaleństwo tamtej epoki za pośrednictwem tego Lamborghini Huracana. Ścigantowi szło bardzo dobrze, jednak skończyło się na nieoczekiwanym wypadku w Zielonym Piekle. W stylu grupy B!
Zyrus produkuje coś, co nazywają „LP1200”. To dopuszczone do ruchu Lamborghini oparte w dużej mierze na wyścigowym modelu Super Trofeo. Samochód wykorzystuje z motorsportu m. in. aerodynamikę, karbonowe nadwozie, czy specjalnie zaprojektowaną jednostkę 5,2 litra V10 o łącznej mocy 1200 KM.
Firma wystawia swoje samochody w mistrzostwach Norwegii, ale próbuje także swoich sił na torach Europy kontynentalnej, takich jak Spa, czy Nurburgring.
Na poniższym nagraniu widzimy kierowcę Fredrika Sorlie, któremu udało się pokonać jedną pętlę Nordschleife w czasie 6 min 29 sek. Wszystko to podczas standardowego Track Day, co oznacza, że na torze był bardzo duży ruch. Na jednym z okrążeń coś poszło jednak bardzo źle.
Na nagraniu widzimy bardzo szybkie pierwsze partie okrążenia. Jednak w drugiej połowie tylna opona miała dość i postanowiła się poddać. 1200-konne Lambo straciło kontrolę przy prędkości 208 km/h.
Samochód podskoczył, uderzając (o dziwo) tylko w jedną barierę, zanim całkowicie się zatrzymał. Pomogły w tym zapewne trzy super lepkie slicki. Mimo to, jesteśmy przekonani, że kierowca po tym incydencie musiał zmieniać bieliznę. Kierowca, Fredrik, miał masę szczęścia. Poniżej znajduje się całe nagranie, a jeśli jesteście niecierpliwi to akcja ze zmianą majtek rozpoczyna się od 3:15.