Po odejściu Sebastiana Vettela z Ferrari wszystko było na dobrą sprawę jasne – Niemiec albo odejdzie z Formuły 1, albo wyląduje gdzieś w zespole z drugiego, albo trzeciego szeregu i będzie odgrywał w F1 marginalną rolę… na jaką zresztą zasłużył dziesiątkami swoich błędów w ostatnich latach w Ferrari.
Wszystko zmieniło się, kiedy wolę zatrudnienia Vettela wyraził zarząd Daimlera. I tutaj narodził się wyraźny konflikt. Daimler chce jedno, Toto Wolff drugie. Austriakowi kończy się kontrakt z zespołem F1 Mercedesa. Czy go przedłuży? Być może będzie to uzależnione od tego, czy Daimler zdecyduje się zatrudnić Vettela, czy nie. Jeśli tak, Wolff prawdopodobnie pożegna się ze stajnią z Brackley.
MINUSY ZATRUDNIENIA VETTELA
– Utrata Toto Wolffa. Na 95% Wolff nie zostanie w Mercedesie, jeśli ten zatrudni Vettela. Nie od dziś wiadomo, że Austriak to najlepszy szef zespołu w F1, więc pozbywając się go, Mercedes na pewno sporo by stracił,
– Dwóch liderów. To zawsze wywołuje tarcia. Zawodnikiem przeznaczonym do zdobywania tytułów dla Mercedesa jest Lewis Hamilton, a drugi kierowca ma być „pomagierem”. Sebastian Vettel nie jest zawodnikiem, który zgodzi się na taką rolę. A to doprowadzi do wielu spięć i pogorszenia atmosfery w zespole,
– „Naplucie w twarz” juniorom. To oczywiste – jeśli w ogóle Mercedes zrezygnowałby z Valtteriego Bottasa, pierwszeństwo powinni mieć juniorzy… zresztą bardzo dobrzy juniorzy, czyli George Russell, albo Esteban Ocon. To „dzieci” Toto Wolffa, na których Austriakowi naprawdę mocno zależy.
PLUSY ZATRUDNIENIA VETTELA
– Na dobrą sprawę nie ma plusów, jeśli chodzi o aspekt sportowy. Daimler jest sprzedawcą samochodów osobowych. Niemiec w zespole F1 niemieckiego producenta – to oczywiście zagrywka marketingowa i próba trafienia do przeciętnego „Kowalskiego”. Księgowi i marketingowcy na pewno będą mocno naciskali właśnie na Vettela, nawet kosztem wyników sportowych.
WNIOSKI
Pod kątem sportowym zatrudnienie Vettela w Mercedesie będzie prawdopodobnie strzałem w kolano. Daimlerowi na nim zależy, bo marketingowo dla Niemców niemiecki kierowca byłby strzałem w dziesiątkę. Konsekwencje takich czynów mogą być jednak dla Mercedesa bardzo bolesne.
To oczywiście wyłącznie wróżenie z fusów, natomiast takie decyzje mogą doprowadzić do upadku wielkości Mercedesa w F1. Na rynku jest duży gracz, czyli Lawrence Stroll. Kanadyjczyk stał się w ubiegłym roku właścicielem potężnego pakietu akcji Astona Martina. Od razu wiadomym było, że Stroll zechce stworzyć fabryczny zespół producenta w F1.
Na Aston Martin F1 przeznaczone będą ogromne pieniądze. Niewykluczone, że za odpowiedni kształt zespołu odpowiadał będzie… Toto Wolff, który sam ma pakiet udziałów w Astonie. Ba, Austriak z całą pewnością do nowego teamu zabrać może swoich najlepszych inżynierów, a możliwe, że także Lewisa Hamiltona. Mercedes musi ostrożnie zważyć wszystkie za i przeciw. Konsekwencje ich decyzji mogą latami odbijać się im czkawką.