Na rozpoczęcie drugiego pełnego dnia Rajdu Meksyku zawodnicy zmierzyli się z próbą Guanajuatito. To oznaczało ni mniej ni więcej 25,9 km wyzwania w wysokich, gorących górach. Oes ten używany jest w mistrzostwach świata od lat. Próba oczywiście wąska, pełna dziur i kamieni, ale też można spotkać na niej więcej prostych odcinków, czego nie było np. wczoraj na El Chocolate.
Zawodnicy od samego rana podkreślają, że sporym problemem jest kurz. W okolicach próby Guanajuatito nie ma dziś żadnych podmuchów wiatru i szuter unosi się w powietrzu, co sprawiało kłopoty kilku zawodnikom.
Pierwszym pechowcem dnia został Esapekka Lappi. Fin z ekipy Citroena popełnił błąd w końcówce oesu. C3 WRC weszło w lewy zakręt z minimalnie zbyt dużą prędkością. To sprawiło, że Esapekka ratował się hamulcem ręcznym, ale niestety utknął na krawędzi drogi. W tym konkretnym miejscu nie było kibiców, co sprawiło, że załoga nie mogła się wydostać i została na oesie, w niebezpiecznym miejscu.
Po przygodzie Lappiego kapitalnym czasem popisał się Kris Meeke. Ten pokonał liderującego dotychczas Otta Tanaka o ponad 19 sekund. Później organizatorzy wprowadzili czerwoną flagę i Elfyn Evans i Sebastien Ogier nie jechali już na całego. Francuz może dziękować wszystkim dookoła, bo czerwona flaga uratowała dla niego rajd. On na tym oesie złapał bowiem kapcia. Musimy poczekać i zobaczyć jaki czas będzie nadany mistrzowi świata.