OS9 Agnières-en-Dévoluy – Corps 1 to najdłuższa próba rajdu, licząca sobie niemal 30 kilometrów. Zawodnicy musieli zmierzyć się tam z całym mnóstwem zmian nawierzchni. Raz byliśmy na śniegu, raz na lodzie, później z kolei na suchej drodze z małymi lodowymi ścieżkami, później śniegu ani lodu w ogóle nie było… a później pojawił się jeszcze syf wyciągnięty z cięć – tak cały czas na zmianę. Rajd Monte Carlo w pigułce.
Nie obyło się bez problemów. Jako pierwszego kłopoty dopadły Pontusa Tidemanda. Szwed złapał powolnego kapcia i musiał się zatrzymać, aby go zmienić. Wyprzedził go Esapekka Lappi, jednak niestety Fina na mecie dziś nie zobaczymy. Citroen nagle zjechał z oesu na boczną drogę, a zawodnicy wyszli z samochodu. Od razu wiedzieliśmy, że to jakaś usterka, która ich eliminuje z dalszej rywalizacji.
Kapcia złapał też niestety Elfyn Evans. On stracił przez to ponad minutę. Komedię pomyłek zakończył Andreas Mikkelsen. Norweg chciał przejść na pełnej szybkości przez linię mety i… zahaczył o drzewo, urywając lewe tylne koło. To koniec dzisiejszej rywalizacji dla Mikkelsena.
Najlepszym czasem o poranku popisał się Ott Tanak. Drugi Kris Meeke stracił do niego 0,4 s, trzeci Sebastien Ogier był z tyłu o 2,8 s. Francuz powiększył swoje prowadzenie w klasyfikacji generalnej nad Thierrym Neuvillem do 5,6 s.