29-latek przyznał w rozmowie z nami, że nie narzeka na brak zajęć. Dziś zajmują go m.in. szkolenia kierowców, którzy chcą poprawić swoje umiejętności jazdy gokartem lub samochodem. W 2018 r. jedynym startem był w zasadzie Rajd Rzeszowski (wygrany w klasie Open N z pilotem Sebastianem Rozwadowskim), pomijając warszawski Rajd Barbórka ze znikomą ilością km oesowych.
Bielszczanin przyznaje, że na pewno w przyszłym roku pojawi się w kilku wybranych rajdach. Możliwe są nawet starty samochodem R5, ale nie będzie tego robił za wszelką cenę.
Wojciech Chuchała: Same starty samochodem R5 w Polsce czy w mistrzostwach Europy nic nie wniosą i nic nie zmienią w moim życiu. Znając nasze możliwości, myślę, że byłoby realne przy dużym nakładzie pracy i wysiłku, powalczyć o mistrzostwo Polski. W dalszym ciągu nie byłoby to postawieniem kolejnego kroku, lecz powielaniem poprzednich. Jest to zbyt duży projekt, żeby myśleć o samej zabawie.
Popularny Siemanko nie ukrywa, że powrót na pełen sezon miałby sens, gdyby udało się mu podnieść poprzeczkę sportowych perspektyw. Tym byłby przykładowo program w Rajdowych Mistrzostwach Europy w samochodzie R5, na co wciąż ma nadzieję.
Wojciech Chuchała: Nie mówię, że start w RSMP byłby zły, bo na pewno byłoby to dobre dla pozbycia się kurzu z rękawic, ale w perspektywie musi to być jakiś dalszy plan. Jeżeli nie będzie takiego planu, będziemy sobie startować w pojedynczych rajdach, czy to autem Subaru, czy to autem R5, czy też jakimś innym samochodem, żeby zaznaczyć naszą obecność. W przyszłym roku obiecuję sobie, że dużo więcej popracuję nad moją szybkością. W tym zupełnie nie miałem na to czasu. Wierzę, że jestem w stanie jeszcze trochę z siebie wycisnąć!