Przetwarzając to, co jest napisane w najnowszym artykule trzeba mieć na uwadze fakt, że David Evans płaci pewną cenę za dostęp do informacji, które zazwyczaj ujawnia jako pierwszy. W przypadku M-Sportu musi grać pod biznes Malcolma Wilsona i czasem opublikować coś, co może wywołać oczekiwany efekt.
Wielokrotnie już słyszeliśmy, że M-Sport po wydatkach na Sebastiena Ogiera (ogólnie rzecz ujmując) może nie mieć budżetu na zgłoszenie się do kolejnego sezonu Rajdowych Mistrzostw Świata. Nagłośnienie sprawy na Autosporcie jest gwarancją tego, że będzie to zauważalne w środowisku i być może pojawi się jakiś filantrop, który wpompuje do zespołu z Kumbrii poważne pieniądze.
Malcom Wilson: Myślę, że ludzie nie rozumieją jak blisko już jesteśmy. Kontaktowałem się z FIA tłumacząc im, że teraz po prostu nie jestem w stanie zobowiązać się na 2019 r. Nie mamy wystarczających środków do rywalizacji i nie widzę możliwości zmiany tego do piątku [21 grudnia mija termin zgłoszeń do WRC 2019, red.]. Pracujemy nad tym pełną parą. Jest kilka spraw w kolejce, ale jestem w tym sporcie wystarczająco długo, by rozumieć, że umowy nie są załatwione dopóki pieniądze nie pojawią się w banku. […] Chodzę po fabryce i widzę 300 twarzy, które są uzależnione od przyszłości M-Sportu. One są dla mnie ważniejsze niż rywalizacja w WRC przez kolejny sezon.
Nie twierdzę, że w M-Sporcie wszystkim wyjątkowo się przelewa. Wręcz przeciwnie. Nie chcę mi się jednak wierzyć, że uczestnictwo w Rajdowych Mistrzostwach Świata było zagrożone. Nagłośnienie wołania o przesunięcie terminu zgłoszeń jest ewidentnie kolejnym etapem współpracy Malcolma Wilsona z Davidem Evansem. Argument o utrzymaniu pracy dla 300 pracowników także potrafi zagrać na emocjach. Dodatkowy czas z pewnością zwiększyłby szanse na dopięcie kolejnego sponsoringu (nie jest tak, że M-Sport nie ma ważnych umów sponsorskich).
Oczekiwanie na dezertera ze Skody?
Być może chodzi tu o Pontusa Tidemanda. Szwedzki kierowca zrezygnował z kontraktu z fabrycznym zespołem Skody, by starać się o sezon, choćby niepełny, w samochodzie WRC. Erik Veiby, szef Even Managment (jednej z najskuteczniejszych grup menedżerskich obok Timo Jouhkiego w WRC) powiedział w rozmowie z norweskim portalem Parc Ferme, że mistrz WRC 2 z 2017 r. może liczyć na Fiestę WRC z M-Sportu na sezon 2019, jeżeli wniesie budżet. Obecnie Tidemand rozmawia ze sponsorami, którzy mogliby pokryć koszty.
Z kolei Colin Clark w ostatnim odcinku swojego vloga Thoughts from the Kitchen Table twierdzi, że M-Sport pojawi się w przyszłym roku z dwoma samochodami. Jeden z nich poprowadzi potwierdzany już wielokrotnie Teemu Suninen, a drugi Elfyn Evans. Pytaniem otwartym pozostaje, czy Tidemand walczy o trzeci samochód czy przejęcie fotela Elfyna Evansa?
Zresztą, gdyby w M-Sporcie działo się naprawdę tak źle, to wątpię, aby w innych wywiadach Wilson opowiadałby o poprawkach Fiesty WRC na sezon 2019, czy uczestnictwie M-Sportu w WRC 2 Pro. Nie zapominajmy, że M-Sport ma także z pewnością korzystny kontrakt na zaopatrzenie w nowe Fordy Fiesta R2T i organizację Junior WRC (czym zarządza polski oddział). W związku z tym o przyszłość mistrza producentów WRC z 2017 r. byłbym spokojny, jednocześnie życząc mu zdobycia jeszcze większego wsparcia na kolejne lata. Najlepiej od Forda, choć to raczej naiwne marzenie.