Kto będzie największym zaskoczeniem sezonu?
Marcin Zabolski:
Wydaje mi się, że największą zmianę zaobserwujemy u Krisa Meeke. Brytyjczyk zyskał złą sławę seryjnego niszczyciela samochodów WRC, ale jeżeli ma się gdzieś odbudować, to właśnie w ekipie Tommiego Makinena.
Posiadanie dobrze rozwiniętego auta, jakim jest Toyota Yaris WRC, także powinno ułatwić Krisowi kontrolowanie tempa. Po cichu liczę wręcz, że sensacyjnie, trochę „niechcący” może wypłynąć na lidera ekipy.
To jednak bardziej marzenia i scenariusz na piękną historię niż przewidywany rozwój wydarzeń. Nie mniej jednak Meeke to kierowca, którego stać na niespodziankę, a z racji zaawansowanego wieku (jak na kierowcę rajdowego) być może ostatni moment na zrobienie czegoś wielkiego w tym sporcie.
Izaak Chwist:
Pontus Tidemand, czyli były fabryczny kierowca Skody w WRC 2 dostał szansę występu w WRC. Na razie mówi się o jego udziale w dwóch rajdach – Monte Carlo i Szwecji. Choć pewnie Fiesta WRC nie jest szczytem jego marzeń, to wierzę, że pokaże drzemiący w nim potencjał. Tym bardziej że z pewnością będzie chciał zaprezentować się jak z najlepszej strony przed swoimi rodakami na ojczystej ziemi.
Igor Szmidt:
Liczę na Esapekkę Lappiego – młodziutki Fin uciekł z Toyoty do Citroena i z pewnością nie uzyska statusu kierowcy nr 1, który już od chwili złożenia podpisu na kontrakcie należy do Sebastiena Ogiera.
Lappi udowadniał jednak, że potrafi jechać bardzo szybko nawet w rajdach, w których nie miał jeszcze zbyt dużego doświadczenia. Z początkiem sezonu 2019 jego wiedza będzie większa, a ponadto będzie mógł korzystać z pomocy Ogiera, a nie Latvali – musicie przyznać, że taka wizja jest bardziej kusząca.
Maciek Jędrusik:
Sezon 2019 to będzie bardzo ekscytujący czas dla Toyoty. Japończycy będą mieć w swoim zespole trzech kierowców, z których każdy jest w stanie wygrać każdy rajd. Największym zaskoczeniem będzie oczywiście Kris Meeke. On dobrze czuje się na każdej nawierzchni, jest piekielnie szybki a momentami potrafi pojechać nie na 110, a nawet na 120%.
Za sterami Yarisa WRC będzie w stanie dać z siebie zdecydowanie więcej niż w ostatnich latach, kiedy jazda C3 WRC bardziej mu przeszkadzała niż pomagała. Dodatkowym aspektem będzie dla Brytyjczyka chęć odgryzienia się na Citroenie, z którego w połowie sezonu 2018 został wyrzucony z hukiem.
Możemy spodziewać się, że Kris zrobi co w jego mocy, aby zostawić wszystkich kierowców swojego byłego zespołu za plecami. Zadanie będzie trudne, bo ekipa z Wersalu ma przecież Ogiera, ale nie niemożliwe. Szykują się nam bardzo fajne oesowe potyczki.
Kamil Wrzecionko:
Pontus Tidemand. Wierzę w Szweda od dawna i sądzę, że pokaże on swój kunszt w Fieście WRC. Pasierb Henninga Solberga niejednokrotnie wygrywał w WRC 2 i był blisko kontraktu w Volkswagenie. Jego przesiadka do mocniejszej konstrukcji powinna nastąpić już kilka lat temu, ale cóż.
Teraz Tidemand na pewno pojawi się w Monte Carlo i Szwecji. Szczególnie w przypadku tej drugiej imprezy powinniśmy zobaczyć pełnię potencjału Pontusa. Wcale się nie zdziwię, kiedy zostawi on daleko za sobą zespołowych kolegów, zarówno Elfyna Evansa, jak i Teemu Suninena. Przy okazji Rajdu Monte Carlo zwróćcie też uwagę na Francuza, Adriena Fourmaux – ten wystartuje Fiestą R5 w WRC 2.
Niewielu słyszało o tym chłopaku, jednak wkrótce to on może być największym zaskoczeniem i zarazem objawieniem mistrzostw świata.
Jarek Bartkiewicz:
Trudno będzie o zaskoczenia, w końcu każdy kto interesuje się odrobinę WRC, zna możliwości i przypisane zadania poszczególnych kierowców. Największym zaskoczeniem byłoby pobicie rekordu 6 wygranych rajdów z rzędu należących do Sebastiena Loeba.
Francuz dokonał tego w sezonie 2005. Największe umiejętności (z uwagi na sprzęt i konsekwencję) przynajmniej do wyrównania tego rekordu ma Ott Tanak. W ubiegłym sezonie passę miał znakomitą, na razie zakończyło się na trzech wygranych z rzędu.
Wojciech Garbarz:
Mam dwa typy. Pierwszy to Kris Meeke, kierowca trochę zero-jedynkowy, ale jednak piekielnie szybki. Myślę, a raczej mam nadzieję, że wybryki z dwóch poprzednich sezonów to kwestia związana a niemożnością dogadania się z samochodem. Teraz będzie miał do dyspozycji bodaj najlepszą konstrukcję w mistrzostwach świata, czyli Toyotę Yaris WRC. Na pewno nie będzie tak, że Kris spokornieje i zacznie odgrywać rolę pomagiera Otta Tanaka. To nie ten typ kierowcy. To rasowy fighter, który mimo czterdziestki (prawie) na karku doskonale wie, jak prostować prawą nogę.
Drugi typ to Esapekka Lappi. W sumie to nie wiem, dlaczego po zwycięstwie w Rajdzie Finlandii 2017 jego forma jakby przygasła. Niekiedy plasował się w czołówce, wygrywał oesy, ale zawsze czegoś brakowało do postawienia kropki nad „i”. W sumie chyba element pewnego wypalenia przesądził o jego zmianie barw na ten rok. Zwłaszcza, że w Toyocie był mile widziany. To prawda, że nie mam twardych podstaw, aby sądzić, że Lappi będzie błyszczał w sezonie 2019, ale jakoś podskórnie czuję, że tak właśnie będzie.