Testowałem najmocniejszą wersję Cupry Formentor – model VZ5. Nie jest to żadna rynkowa nowość, ale jazda niemal 400-konnym C-SUV-em po trasach Rajdu Katalonii to prawdziwa uczta, nawet dla najbardziej wybrednych kierowców

Testowałem najmocniejszą wersję Cupry Formentor – model VZ5. Nie jest to żadna rynkowa nowość, ale jazda niemal 400-konnym C-SUV-em po trasach Rajdu Katalonii to prawdziwa uczta, nawet dla najbardziej wybrednych kierowców

Testowałem najmocniejszą wersję Cupry Formentor – model VZ5. Nie jest to żadna rynkowa nowość, ale jazda niemal 400-konnym C-SUV-em po trasach Rajdu Katalonii to prawdziwa uczta, nawet dla najbardziej wybrednych kierowców

Testowałem najmocniejszą wersję Cupry Formentor – model VZ5. Nie jest to żadna rynkowa nowość, ale jazda niemal 400-konnym C-SUV-em po trasach Rajdu Katalonii to prawdziwa uczta, nawet dla najbardziej wybrednych kierowców

Druga połowa października od wielu lat jest zarezerwowana w moim kalendarzu na wizytę w Salou, które tradycyjnie stanowi bazę Rajdu Katalonii. Z wielu względów w moim przekonaniu to najlepsza runda w kalendarzu Rajdowych Mistrzostw Świata (WRC). Ale o tym może później.

I choć tym razem impreza była zaliczana tylko do hiszpańskiego czempionatu, nie mogłem sobie odmówić wizyty w Katalonii. Zwłaszcza, że towarzyszył mi nie lada kompan – Cupra Formentor VZ5. To flagowiec z pokaźnej już rodziny Cupry, który jest idealnym wyborem na równe jak stół hiszpańskie asfalty.

Jeżeli wynosząca ponad 300 tys. zł. cena Cupry Formentor VZ5 wydaje wam się za wysoka, to pomyślcie ile musi kosztować zacumowana w tle "łódka".

Cena może odstraszać, ale…

Na początek kilka danych technicznych na temat samochodu, o którym mowa. Otóż Cupra Formentor oznaczona skrótem VZ5 pochodzącym od hiszpańskiego słowa „Veloz” (szybki) wyposażona jest w ten sam silnik, który zobaczymy np. w Audi RS 3 czy RS Q3. Mam na myśli 2,5-litrową, 5-cylindrową jednostkę TFSI generującą równe 390 KM i niemal 500 Nm momentu obrotowego.

Mieliśmy okazję testować Cupra Formentor VZ5 w limitowanej wersji TaigaGrey, której produkcja zakończyła się na 999 sztukach.

Auto oprócz tego, że posiada stały napęd na cztery koła, może się pochwalić wieloma bajerami typu: sportowe fotele bardzo podobne do tych, jakie znajdziemy w samochodach rajdowych, przedni spliter z elementami z włókna węglowego czy tylny dyfuzor w kolorze miedzi. Gdy dodamy do tego fakt, iż samochód został wyprodukowany w limitowanej serii 7000 egzemplarzy, jego cena wynosząca 312 tys. zł wydaje się być uzasadniona.

Końcówki układu wydechowego w kolorze miedzi pokazują swoje walory dopiero po wybraniu trybu "Cupra".

Skoro technikalia mamy za sobą, pora skupić się na wrażeniach z jazdy. A te są naprawdę imponujące. Zwłaszcza gdy mamy do dyspozycji tak wybuchową mieszankę, jak jeden z najmocniejszych SUV-ów na rynku (oczywiście w swojej klasie) oraz najlepsze w Europie drogi. Ten kto był w Hiszpanii, doskonale wie o czym mowa. Zresztą sam Rajd Katalonii przez wielu entuzjastów tego sportu przyrównywany jest do Grand Prix F1. Oczywiście to porównanie mocno na wyrost, ale w dużym stopniu oddaje jakość tamtejszych dróg.

Przemieszczanie się między odcinkami specjalnymi Rajdu Katalonii tak wyrafinowanym samochodem jak Cupra Formentor VZ5, to prawdziwa radość z jazdy, jak głosi hasło reklamowe innego producenta samochodów. Trzeba bowiem wspomnieć, że Cupra wyposażona jest w aż pięć trybów jazdy, z których każdy mieliśmy okazję testować.

Tryby jazdy

Po odbiorze samochodu z lotniska El Prat w Barcelonie, do pokonania miałem nieco ponad 100 km biegnącą na południe kraju autostradą AP-7. W tym przypadku najlepiej sprawdził się tryb domyślny, czyli Comfort, w którym silnik utrzymywany jest na relatywnie niskich obrotach, co gwarantuje (również relatywnie) niskie spalanie.

Po zjeździe z autostrady i szybkiej przejażdżce lokalnymi drogami w kierunku Salou najlepiej sprawdza się tryb Sport. Po jego włączeniu samochód staje się dużo bardziej dynamiczny, a skrzynia biegów nieco później zmienia przełożenia.

Zmiany trybu jazdy można dokonać na trzy sposoby. Najprościej zrobić to naciskając ten magiczny przycisk zlokalizowany po lewej stronie kierownicy

Gdy już wjedziemy na górskie serpentyny zlokalizowane na północ od Tarragony warto przetestować tryb o swojsko brzmiącej nazwie Cupra. Po naciśnięciu przycisku zlokalizowanego po lewej stronie kierownicy, auto niczym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienia się w prawdziwą bestię – zawieszenie staje się twarde jak skała, a układ kierowniczy zaczyna stawiać duży opór i jest bardziej precyzyjny. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż w układzie wydechowym otwierają się wszystkie klapy zapewniając jedyne w swoim rodzaju basowe brzmienie, mamy pewność, że siedzimy za sterami nietuzinkowej maszyny. A do tego te idealnie trzymające ciało kierowcy sportowe fotele wykończone alcantarą!

Szutry i asfalty

Warto wspomnieć, że przez lata Rajd Katalonii był jedyną rundą WRC rozgrywaną na nawierzchni mieszanej. Zwykle pierwszy etap odbywał się na szutrze, a dwa kolejne na asfalcie. Wisienką na torcie była zatem wizyta w parku serwisowym, gdzie w zaledwie 75 minut mechanicy zmieniali specyfikacje rajdówek z szutrowych na asfaltowe.

Ta tradycja została przerwana w 2021, gdy hiszpańska runda mistrzostw świata po rocznej przerwie wróciła do kalendarza i dwie ostatnie jej edycje odbywały się wyłącznie na asfalcie. Przypominam – równym jak stół asfalcie.

Podczas wizyty w Barcelonie warto odwiedzić wzgórze Montjuïc skąd rozpościera się zapierająca dech w piersiach panorama stolicy Katalonii.

W tym roku rajd rozgrywany był jako runda krajowego czempionatu, więc organizatorzy postawili wyłącznie na szuter. A gdy tak się dzieje, to i dojazdy do odcinków specjalnych w wielu przypadkach przebiegają przez łączniki o luźnej nawierzchni. Gdy więc tylko wjeżdżałem na szuter, od razu przełączałem Cuprę Formentor VZ5 na tryb Offroad. A że rajd odbywał się w typowo górskim terenie, świetnie sprawdzały się dodatkowe systemy, w które wyposażony jest ten tryb. Mam na myśli wspomaganie podjazdu czy zjazdu z góry.

W tle Cupry Formentor VZ5 widzimy stadion stanowiący centrum wioski olimpijskiej podczas IO 1992.

No i na koniec tej swoistej przeprawy przez tryby trzeba wspomnieć o funkcji Individual, przeznaczonej dla najbardziej wybrednych kierowców, którzy w czterech wymienionych wcześniej trybach nie znaleźli dla siebie złotego środka. Co ciekawe, w trybie Individual można jeszcze bardziej utwardzić zawieszenie, niż jest to przewidziane w przypadku Cupry.

Początkowo byłem pewien, że cena flagowca z rodziny Cupry może nieco odstraszać. Wszak to – nie bójmy się tego stwierdzenia – SEAT ubrany w nieco inną, bardziej sportową nazwę, który przecież jest niżej pozycjonowany niż należące również do koncernu VG, Audi. A jak już wspomniałem, za model RS3 w podstawowej wersji trzeba zapłacić znacznie mniej niż za „Veloza”. Tak to prawda, ale biorąc pod uwagę gabaryty Cupry, jej wykonanie i wykończenie oraz wszelkie dodające zadziorności detale, przewaga Formentora VZ5 nad RS3 wydaje się oczywista.

Katalonia – best of the best

Na zakończenie kilka słów o Rajdzie Katalonii. Jak wspomniałem, biorąc do kupy wszystkie argumenty – to w moim mniemaniu najbardziej spectator friendly runda mistrzostw świata. Piszę to nieco na wyrost, bowiem wiadomo już, że podobnie jak w tym roku, również w przyszłym hiszpańskiego klasyka w kalendarzu nie będzie. No ale trzymajmy się optymistycznej wersji, że prędzej czy później do niego wróci.

Po pierwsze – pora roku. Druga połowa października to w Katalonii idealny czas nie tylko na rajd, ale i na przedłużenie wakacji. Temperatura powietrza oscyluje wokół 25 stopni Celsjisza. Nie ma więc już śladu po letnich upałach, a brak tłumów na plaży i wciąż ciepła woda w Morzu Śródziemnym są odpowiednim magnesem.

Po drugie – logistyka. Pod tym względem Rajd Katalonii ma same plusy. Całoroczne loty do Barcelony oferują niemal wszystkie lotniska w Polsce (może z wyjątkiem Radomia). W stolicy Katalonii za całkiem rozsądne pieniądze (ok. 50 euro za dzień) można wypożyczyć samochód, którym udamy się do Salou. Same odcinki specjalne oddalone są co najwyższej 60 km od bazy rajdu.

Po trzecie – ceny, ceny i jeszcze raz ceny! Hiszpania w październiku jest stosunkowo tania. Salou dysponuje ogromną bazą hotelową, każdy znajdzie więc coś dla siebie. Posłużę się może własnym przykładem. Od 2016 roku, gdy nieprzerwanie odwiedzam Rajd Katalonii, śpię w tym samym 4-gwiazdkowym hotelu wyposażonym w dwa baseny i saunę. Doba w nim kosztuje równe 80 euro. Zakładając, że bierzemy ze sobą kompana podróży, wychodzi 40 euro na głowę. Tyle że w tej cenie zawarte są dwa posiłki – śniadanie oraz kolacja. A mówiąc o kolacji mam na myśli coś więcej niż przysłowiowy schabowy z ziemniakami, bowiem oprócz stołu szwedzkiego mamy do dyspozycji grill, gdzie smażone są wszelkiego rodzaju mięsa oraz owoce morza. Przypomnijcie sobie ten akapit podczas rezerwacji noclegu na Rajd Polski, np. w Hotelu Gołębiewski, bo to podobny standard.

Rollercoaster Ferrari to jedna z głównych atrakcji PortAventura Park.

Po czwarte – atrakcje. Jak wspomniałem, Salou to wakacyjny kurort, który w lipcu czy sierpniu niekoniecznie jest wart odwiedzenia, ale październik do zupełnie inna para kaloszy. Rajd Katalonii może więc być idealnym pretekstem do rodzinnego wypadu, podczas którego męska część wycieczki udaje się na odcinki specjalne, a ta odpowiedzialna za finanse zostaje na plaży lub odwiedza największe w południowej Europie wesołe miasteczko o nazwie PortAventura Park. Zresztą wieczorami obie frakcje rodziny mogą się spotkać, bowiem park serwisowy tradycyjnie zlokalizowany jest na terenie tego liczącego ponad 50 hektarów obiektu.

Po piąte – Barcelona. Podczas wypadu na Rajd Katalonii warto wygospodarować jeden dzień na wizytę w stolicy najbogatszego regionu Hiszpanii. W moim przekonaniu to najładniejsze miasto w Europie – ani za duże, ani za małe z ogromem zabytków i piękną plażą o dźwięcznej nazwie „La Barceloneta”. A przy odrobinie szczęścia może uda nam się spotkać na La Rambli Roberta Lewandowskiego.

Po szóste – jedzenie. Hiszpania słynie z wyśmienitych tapas barów serwujących jedyne swoim rodzaju przekąski i owoce morza. Bez wątpienia to raj dla smakoszy. Wiem, że w Polsce nadal jest sporo przeciwników grillowanej ośmiornicy, ale zapewniam – niebo w gębie.

No i po siódme – odcinki specjalne. I to nieważne czy szutrowe czy asfaltowe. Oba rodzaje są godne polecenia. A gdy przyjdzie nam się poruszać pomiędzy nimi Cuprą Formentor VZ5, mamy receptę na wymarzony wyjazd.

Zdjęcia: Wojciech Garbarz

Samochód został użyczony redakcji przez markę Cupra

Przeczytaj również