Katastrofy w Barcelonie nie da się już zamieść pod dywan. Podróżowałem tam niezwykłym SUV-em, który jest jak retro konsola i mam kilka ważnych refleksji

Katastrofy w Barcelonie nie da się już zamieść pod dywan. Podróżowałem tam niezwykłym SUV-em, który jest jak retro konsola i mam kilka ważnych refleksji

Katastrofy w Barcelonie nie da się już zamieść pod dywan. Podróżowałem tam niezwykłym SUV-em, który jest jak retro konsola i mam kilka ważnych refleksji

Honda ZR-V / Barcelona / 2023

Barcelona to jedno z najbardziej urzekających miast na świecie. Nie chodzi tylko o to jak wygląda, ale z jakim latynoskim optymizmem i luzem toczy się tu życie. Jest to z pewnością jedno z tych miejsc, w których człowiek czuje, że mógłby zamieszkać. Jednak tętniąca życiem Barcelona zmaga się też z dramatem, który dostrzega się także w Polsce. Sam zobaczyłem to na własne oczy podczas ostatniej podróży po Katalonii, którą odbyłem bardzo ciekawym samochodem. To nowoczesny SUV, który dla Polaków może mieć wiele wspólnego z… retro konsolą do gier.

Mówi się, że Barcelona jest jednym z najlepszych miast na emeryturę. Jest tutaj ponoć najmniejszy odsetek starszych osób, których dotyka samotność. Gdy późnym popołudniem czy wieczorem upał już tak nie doskwiera, starsze osoby nie siedzą w kapciach w domu. Wychodzą, spotykają się, bo generalnie Barcelona nie idzie szybko spać. Mimo wysokich temperatur często jest tutaj bardzo przyjemnie nawet w ciągu dnia, ponieważ cały czas jest świeży powiew wiatru znad Morza Śródziemnego.

Lewandowski na wzgórzu, palmy z importu obok Gaudiego

Nie trudno się domyślić, że wyjątkowo łatwo jest przywyknąć turystom do tego stylu życia. Choć turystyka w Barcelonie to rzecz względnie świeża. Przed Igrzyskami Olimpijskimi w 1992 r. szczególnie na nią nie stawiano. Co ciekawe, to właśnie z okazji olimpiady i chęci pokazania się światu zaczęto tu sadzić palmy, które naturalnie wcale tu nie rosły. Stadion olimpijski na wzgórzu Montjuïc zaliczy drugą młodość, bo przez 2 lata na tym obiekcie swoje mecze domowe ma rozgrywać FC Barcelona. Klub, w którym występuje Robert Lewandowski jest absolutną ikoną dla mieszkańców, a przez o połowę mniejszą pojemność bilety będą dystrybuowane w drodze losowania.

Barcelona znana jest z szeregu bogato zdobionych kamienic, pałaców i monumentów. Miasto jest zresztą świetnym przykładem jak powinna być zurbanizowana metropolia. Stolica Katalonii miała szczęście do świetnych planistów czy architektów. Nie brakuje tu mieszanki różnych stylów, w tym bardzo oryginalnych budowli Antoniego Gaudiego. Pozbawione kątów prostych i ścian nośnych (wszystko opiera się na filarach – przyp. red.) kamienice są jednymi z największych atrakcji Barcelony. Ostatnio miałem okazję zobaczyć Casa Batlló przy Passeig de Gràcia, czyli najważniejszej ulicy tego miasta. Najsłynniejsze osiągnięcie architektoniczne Gaudiego, Sagrada Familia (wciąż w budowie) zostawiam sobie na inny raz, bo jak wspomniałem, do tego miasta nie przyjeżdża się tylko raz w życiu.

Barcelona zmienia się w obliczu dramatu

Jednak od moich poprzednich wizyt Barcelona nieco się zmieniła, co jest alarmujące z wielu powodów. Dlaczego? Od października tu nie padało, miasto zmaga się z coraz poważniejszym problemem suszy. W ocenie władz jest to tak duża katastrofa, że zakazano m.in. użytkowania wszystkich miejskich fontann. Z tych Barcelona mocno słynie, zwłaszcza z kompleksu Magicznych Fontann, których wieczorne pokazy gromadzą latem gigantyczne tłumy. Problem suszy to nie nowość w Barcelonie i jednocześnie zmartwienie globalne. To wyzwanie, z którym coraz częściej zmagamy się także w Polsce.

Barcelona coraz mocniej dba nie tylko o wodę, ale i powietrze. Widać to m.in. z punktu widzenia motoryzacji i transportu. Przebywając w centrum, połowę aut stanowią taksówki, a młodzi ludzie coraz chętniej sprzedają samochody lub w ogóle ich nie kupują. Władze oferują przykładowo 3 lata darmowej jazdy komunikacją za sprzedaż auta osobowego. Zresztą podróżowanie po centrum zbiorkomem często wypada tu atrakcyjniej czasowo, nie mówiąc o finansach. Powstają też kolejne strefy wolne od samochodów, a wjazd do atrakcyjniejszych części Barcelony podlega opłatom emisyjnym.

Kręte drogi w Katalonii pozwalają odkryć jak bardzo kierowca może wciąż "czuć" nowoczesne auto / fot. Marcin Zabolski

Z tego względu moja podróż bezpośrednio samochodem odbywała się głównie po wzgórzu Montjuïc oraz obrzeżach miasta. To właśnie na nich jazda autem sprawia wyjątkową przyjemność, bo kręte i równe asfalty to scenerie rodem wzięte ze znanego fanom WRC, Rajdu Katalonii. Pokonywanie kolejnych zakrętów wiąże się ze szczególną przyjemnością, gdy mamy do dyspozycji pojazd, który potrafi dać frajdę z jazdy. Takich aut jest coraz mniej, bo kierowca i jego odczucia są permanentnie kierowane na margines przez branżę motoryzacyjną. Wytłumienie jakichkolwiek drgań i poleganie na technologii z jednej strony zwiększa komfort oraz bezpieczeństwo, ale pozbawia kierującego czucia auta, które jest niezbędne do już staromodnego poczucia jedności kierowcy z samochodem.

Duch kultowego sedana zaklęty w SUV-ie

Myślałem, że takich aut się już nie robi, dopóki w Barcelonie nie dostałem kluczyków do premierowej jazdy testowej nową Hondą ZR-V. Tu zupełnie nowy SUV segmentu C, który gabarytowo zapełnia lukę między mniejszym HR-V i większym C-RV. Co w nim ciekawego? To, że wcale nie czuje się w nim jak w SUV-ie, których szaleństwo zakupowe rozumiem, choć nie podzielam. W tym samochodzie poczułem się trochę nostalgicznie jak w japońskim sedanie z lat 90′. Szeroka płaska deska, duże szyby dawały to nostalgiczne uczucie, że jest nisko, szeroko i doskonale widocznie. W fotelu i na kierownicy czuć było taką komfortową sztywność nadwozia oraz zawieszenia, co dawało feeling, jakiego próżno szukać w autach ze średniej półki cenowej targetowanych dla rodzin.

Wspomniane uczucie mogę przyrównać do dorwania się do retro konsoli, na której mogę zagrać w ulubione gry z dzieciństwa. Tylko czy ktoś dziś faktycznie potrzebuje w aucie rodzinnym wracać do korzeni, czuć jak jedzie, zamiast niemal bezwibracyjnie je obsługiwać? Wydaje mi się, że na to pytanie uczciwie można odpowiedzieć sobie tylko wtedy, gdy faktycznie przejdziemy się tą „retro konsolą”. Wydaje się to niezbędne, bo dziś nawet kilkunastoletnie samochody nie mają tego pierwiastka szalonych (z dzisiejszej perspektywy) lat 90′.

Model ZR-V jest SUV-em, ale dla większej frajdy kierowcy i podróżujących, wykorzystano wiele rozwiązań z kompaktowego Civic'ka. Efekty przyjemnie odczuwa się z każdym kilometrem / fot. Honda

Każdy może mieć do tego różny stosunek, ale jedno jest pewne. To właśnie w tamtych czasach powstawały pojazdy, które wyzwalały w człowieku uczucia. Pamiętacie jak dzieciaki wieszały plakaty z samochodami na ścianach? Jak celem w życiu było nie tylko posiadanie auta, ale nauczenie się panowania nad nim? Wtedy, gdy systemy asystujące były rzadkością, kierowca miał ambicję jak najlepszego wyczucia maszyny. Dziś ludzkie zmysły zastąpiły czujniki, a perfekcyjnie tłumiące wibracje podzespoły je wręcz „zagłuszają”. Wraz z zerwaniem tej więzi, zanikły chyba też uczucia, bo samochód stał się jednym z wielu urządzeń, które nie wymaga od człowieka wybitnych zdolności.

Nostalgia nie wyklucza innowacji

Oczywiście, samochody są dziś bardziej bezpieczne, ale nie brakuje osób, którym nieco tęskno do tego charakteru starej motoryzacji. To właśnie namiastkę tamtych lat daje dziś jazda Hondą ZR-V, która jednocześnie imponuje innowacyjnością. Ta „retro konsola” jest całkowicie nowoczesną konstrukcją, która przemyca nowe technologie w bardzo przemyślany sposób. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z hybrydą e:HEV, która bardzo inteligentnie przekazuje moc na koła. Układy hybrydowy ma łączną moc 184 KM i 315 Nm maksymalnego momentu obrotowego, przy czym sama 2-litrowa jednostka benzynowa generuje maksymalnie 143 KM i 186 Nm.

Utarło się, że SUV-y są paliwożerne, ale Honda ZR-V zupełnie nie wpisuje się w ten trend. Zgodnie z pomiarem NEDC, to auto spala w mieście… 2,6 l benzyny na 100 km (cykl mieszany 4,8 l/100 km NEDC; 5,8 l/100 km WLTP). Warto dodać, że pakiet akumulatorów ma tutaj pojemność tylko 1,1 kWh. Jednak silnik elektryczny bardzo często odciąża ten spalinowy. Oprócz możliwości jazdy wyłącznie w trybie na prąd, tryb hybrydowy w ogóle nie używa sprzęgła. Silnik spalinowy wykorzytywany jest wtedy do generowania prądu, który stale ładuje małą baterię. Moc na przednie koła przekazuje wyłącznie silnik elektryczny (nie ma wersji 4×4). Jednostka benzynowa pracuje samodzielnie ze sprzęgłem głównie, gdy potrzebujemy jechać szybko na trasie.

Skoro już mowa o sprzęgle, to Honda ZR-V będzie oferowana wyłącznie z automatyczną przekładnią. Może to nie do końca retro, ale to już nie te czasy, kiedy operowanie manualem dawało poczucie wyższości. Dziś automaty są po prostu lepsze i wygodniejsze, a jak już naprawdę chcemy poczuć władzę nad przełożeniami to mamy łopatki. Warto poświęcić im chwilę, bo to nie są byle jakie plastikowe przyciski. To solidne, metalowe dźwignie, które są wartością dodaną do pakietu frajdy z jazdy. Fajne jest też to, że elektronika bardzo pomaga w płynnej jeździe z łopatkami. Dzięki temu nie doświadczymy nagłego szarpnięcia przy redukcji biegów. To dobrze, bo zmiana przełożeń z międzygazem to dziś dla ludzi abstrakcja (pomijając brak pedału sprzęgła).

Co kryje wnętrze?

Jak na auto, które na piedestale stawia kierowcę i jego odczucia, środek nie jest przytłoczony ekranem infotaimentu wielkości szyby. Można by powiedzieć, że 10,2-calowy to już czasami wręcz mało, ale ta „retro konsola” wcale nie służy do grania w gry jak samochody od pewnego miliardera. System multimedialny Honda Connect+ posiada wbudowaną nawigację, ale oczywiście obsługa Android Auto czy Apple CarPlay (bezprzewodowy) umożliwia przesiadkę, np. na Mapy Google.

W standardzie mamy 8 głośników (wersje Elegance, Sport), ale w topowej specyfikacji Advance za brzmienie odpowiada system renomowanej marki BOSE. Zapewnia on układ 12 głośników z centralnym subwooferem. Każdy dziś doceni też bezprzewodowe ładowanie telefonu i to szybkie, bo z mocą do 15 W. Na uwagę zasługują rozsiane po aucie porty USB i cała masa praktycznych schowków. W droższych opcjach klimatu może nadać nastrojowe oświetlenie ambientowe na linię drzwi oraz przestrzeń na nogi z przodu.

Choć ZR-V jest SUV-em, to wnętrze sprawia wrażenie, że jest nisko, szeroko oraz doskonale widocznie jak w starym, dobrym sedanie. To sprawia, że jest to fajny samochód dla podróży, choćby po Barcelonie, której panoramę widać na zdjęciu / fot. Honda

Ponieważ jest to SUV dedykowany rodzinom, koniecznie trzeba wspomnieć o pojemnościach bagażowych. Te w SUV-ach często wiążą się z rozczarowaniem. Każdy oczywiście potrzebuje różnej przestrzeni, a w przypadku ZR-V standardowo mamy 380-390 litrów bagażnika. Schowek podpodłogowy rozszerza tę wartość nawet do 876 l, a po złożeniu siedzeń mamy łącznie do 1322 l. W zależności od wersji ładowność waha się między 511 a 526 kg. SUV waży ok. 1,6 t, a w najtańszej opcji 1589 kg.

Czy to jest tani SUV?

Skoro już o cenach mowa, to w ofercie przedsprzedażowej (20.06-31.07.2023) Honda oferuje ZR-V w Polsce od 189 900 zł (Elegance). Cena bazowa poniżej 200 tys. zł obowiązuje jeszcze tylko na wersję Sport (199 000 zł). W przypadku najbogatszej wersji Advance ceny zaczynają się od 210 400 zł. Z pewnością nie będziemy tego SUV-a określać mianem taniego, ale z odpowiedzią na to, czy jest wart takich pieniędzy, warto zaczekać na jazdę testową. To jedno z tych aut, których ewentualnym sceptykiem można być do czasu, aż się nim przejdziemy.

Przeczytaj również