Red Bull bez jedynki
Sergio Perez mijający tydzień spędził jako jeden z najbardziej szczęśliwych kierowców Formuły 1. Po zwycięstwie w Grand Prix Monako Meksykanin przedłużył kontrakt ze swoim zespołem. Wiele osób zastanawia się, czy będzie jedynie numerem dwa, czy spróbuje podgryzać mistrza świata: Maxa Verstappena. W tym roku Meksykanin podczas GP Hiszpanii musiał przepuścić zespołowego kolegę, ale pewnie wygrał na ulicach księstwa. Red Bull ma teraz zagwozdkę, czy stawiać na jednego kierowcę.
– Jest tylko piętnaście punktów za liderem. Dlatego jest brany pod uwagę w walce o mistrzostwo – mówił Helmut Marko dla Sport1.
Czytaj też: Krzysztof Hołowczyc kończy 60 lat! Nawet nie myśli o emeryturze!
– Nie mówimy tutaj o Sergio Perez Racing lub Max Verstappen Racing. Chodzi o Red Bull Racing. Kierowcy pracują dla zespołu i ponoszą za to odpowiedzialność. Ważne jest, by zdali sobie sprawę, że ambicje ekipy są większe niż ich własne – komentował sytuację dla Bloomberga Christian Horner, szef zespołu.
Pochwały w stronę Pereza
Po fantastycznym weekendzie w Monako Sergio Perez odbierał gratulacje z wielu stron. Wśród chwalących Meksykanina był również Ralf Schumacher: – Max powinien wykorzystać ten weekend do nauczenia się kilku rzeczy od swojego kolegi z zespołu. Nowa koncepcja samochodu bardziej odpowiada Sergio. Jako kierowca bardzo dobrze dba o opony i może wycisnąć z auta więcej.
– Max na niektórych fragmentach torów powinien spróbować dostosować się do stylu jazdy Sergio. Może na przykład nieco spokojniej wjeżdżać w zakręty – dodał.
Sergio Perez dołączył do ekipy Red Bull Racing w zeszłym roku. W tym tygodniu przedłużył kontrakt do 2024 roku. W swoim CV Meksykanin ma 220 zaliczonych wyścigów. W trzech z nich świętował zwycięstwo. Ponadto może pochwalić się dziewiętnastoma wizytami na podium, jednym pole position i siedmioma najlepszymi czasami pojedynczego okrążenia wyścigu. Dzięki triumfowi w Monako dołączył do grona kierowców, którzy wywalczyli więcej niż tysiąc punktów w karierze.