Greenpeace publikuje listę ekologicznych producentów
Greenpeace jest ogromną organizacją skupiającą się na zmianach klimatu. Jednym z obszarów w których lobbuje wyjątkowo intensywnie jest motoryzacja. Zdaniem ekologów benzyna i diesel są źródłem całego zła na świecie, choć dobrze wiemy, że jest to prawdą tylko po części. Pokazuje to też sam raport, który zresztą jest mocno zniekształcony.
Jak to zazwyczaj bywa w przypadku takich raportów, nie bada on faktycznego wpływu działalności producentów na środowisko. Skupia się raczej na obsesji na punkcie rozwiązań, które Greenpeace i podobne jemu organizacje środowiskowe uznają za „przemyślane”. Niestety – obecny stan motoryzacji i dążenia za wszelką cenę do elektrycznej przyszłości nie ma wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Każdy, kto poświęci choć chwilę na zagłębienie tematu uzna szybko, że tradycyjny silnik spalinowy jest dziś dużo lepszym rozwiązaniem. Nie mówiąc już o tym, że od czasów wprowadzenia normy emisji spalin Euro 6, czyli od 2013 roku (!) silniki benzynowe czy diesla są dużo, dużo czystsze.
Samochody elektryczne finalnie nie rozwiązują żadnego problemu, a generują wiele nowych. Jeśli zakładać, że przepisy Unii Europejskiej wejdą w życie i faktycznie od 2035 roku nie kupimy nowego samochodu z silnikiem spalinowym, niewiele to da. Infrastruktura jest wręcz na opłakanym poziomie i nie widać perspektyw na to, aby mogło się to zmienić w najbliższych latach. I nie mówimy tu bynajmniej tylko o Polsce, która w rankingach jest na szarym końcu. Dotyczy to także innych krajów, jak Niemcy, czy Holandia, gdzie elektromobilność jest na najwyższym w Europie poziomie.
Wreszcie – prąd do elektryków w wielu przypadkach pochodzi z elektrowni węglowych. A sama produkcja elektryków też nie należy do najczystszych. Wystarczy, że aby zrównać ślad węglowy elektryka z dieslem, tym pierwszym trzeba przejeździć 10 lat. I dopiero wtedy zaczyna być czystszy. A jak z trwałością elektryków jest wszyscy wiemy. Żaden z nich nie wytrzyma tyle czasu.
Mercedes i BMW na czele
Wróćmy jednak do najnowszego raportu organizacji Greenpeace. Wspomnieliśmy już, że nie jest on zbyt adekwatny. Organizacja na czołowych miejscach uplasowała bowiem producentów, którzy sprzedają dużo samochodów z elektrycznymi układami napędowymi. Jeśli to jest jedyny aspekt czyniący firmę ekologiczną to… Cóż, niewiele da się tu dodać.
Dlatego też np. Toyota jest na bardzo odległym miejscu. Japończycy sprzedają tylko jednego elektryka na 400 wszystkich sprzedanych samochodów. Greenpeace nie interesuje nawet fakt, że Toyota zdecydowaną większość swoich samochodów sprzedaje z hybrydowymi układami napędowymi. Po prostu – nie ma elektryków, nie ma ekologii.
Suzuki na szarym końcu
Suzuki na ten przykład nie ma w swojej ofercie żadnego elektryka. Można u nich wybierać tylko spośród różnych formuł hybrydowych. Dlatego też marka otrzymała w raporcie zaledwie 3,2 punkty na 100 możliwych i tym samym ostatnią pozycję w tabeli.
Na czele znajdziemy Mercedesa i BMW, których elektryki są głownie ciężkimi, kilkutonowymi SUV-ami. Ale mają odpowiednio 7,25% i 10,32% udziału elektryków w całej swojej sprzedaży. Greenpeace jest więc zadowolony.