W tym zestawieniu przyjrzyjmy się kilku dobrym, złym i dziwnym reklamom, w których przemysł samochodowy wspierał się kultowymi postaciami – nie zawsze fikcyjnymi.
DOBRE: Eminem – reklama Chryslera
Reklama zaczyna się jak czołówka z “Rodziny Soprano”. Widzimy w niej miasto Detroit w całej swojej okazałości: brudne, ponure, przemysłowe. W tle pobrzmiewa zapętlający się motyw z piosenki “Lose Yourself”. Za kierownicą przerośniętego Chryslera siedzi nie kto inny, jak sam Eminem. Raper trochę nie pasuje swoją krępą posturą do tego typu auta, ale w końcu wychował się w Detroit, więc jego obecność jest uzasadniona. W pewnym momencie pojawia się chór, który na szczęście milknie, zanim całość zdąży zalać się patetycznym tonem. “To jest motoryzacyjne miasto. Tym się zajmujemy” – mówi bohater. Szczera, surowa w formie i idąca pod prąd reklama. Może się podobać.
ZŁE: Jennifer Lopez – reklama Fiata 500
Tutaj z kolei mamy lustrzane odbicie powyższej reklamy z Eminemem, ale w bardziej infantylnej aranżacji. Znów widzimy miasto (nowojorskie ulice), znów mamy narrację zza kadru i znów za kierownicą siedzi gwiazda muzyki – tym razem Jennifer Lopez. Brakuje jednak tej szczerości i autentyzmu. A gdyby tak Lopez przesiadła się do Chryslera, a Eminem do Fiata 500?
DZIWNE: Jean Claude Van Damme – reklama Volvo Trucks
Belgijski atleta w czasie kręcenia tej reklamy miał już najlepsze lata kariery dawno za sobą. Ale tym jednym szpagatem przypomniał, dlaczego lata temu zdzieraliśmy w magnetowidach kasety z “Krwawym sportem” i “Kickboxerem”. Nieco zabawna, mocno sentymentalna, po prostu dobra reklama! Szkoda tylko, że wymierzona do wąskiej grupy odbiorców (kto posiada prawo jazdy z kategorią na tira?).
DOBRE: Ben Kingsley, Tom Hiddleston i Mark Strong – Jaguar F-Type
Powiedzmy sobie szczerze, że to zwykle antagoniści są ciekawsi i bardziej pociągający niż nudni, pozytywni bohaterowie. Jaguar zrobił z tego użytek i do reklamy F-Type’a zatrudnił trójkę brytyjskich bedgajów: Bena Kingsley’a (Mandaryn w “Iron Manie”), Toma Hiddlestona (Loki w “Thorze”) i Marka Stronga (Lord Blackwood w “Sherlocku Holmesie”). Całość nakręcił Tom Hooper (oscarowe “Jak zostać królem”). Reasumując reklama jest bardziej brytyjska niż przerwa na herbatkę. Może nie błyszczy oryginalnością, ale ma w sobie sporo klasy.
ZŁE: Brad Pitt – reklama Cadillaca
W tej reklamie Brad Pitt nosi dziewczęcą fryzurę i podróżuje Cadillakiem po ulicach San Francisco. W sumie dziwne, że nie Pekinu, skoro reklama powstała z myślą wyłącznie o rynku chińskim. Pitt wygląda tutaj, jakby z jakiegoś powodu cyfrowo usunięto mu zmarszczki. Jeśli poszukiwaliście przepisu na najbardziej sztampową reklamę samochodową, to nie musicie szukać już więcej.
DZIWNE: Kapitan Planeta – reklama Forda Focusa
Pamiętacie ten serial? No to wiedzcie, że w tej wersji Planetarianie nie krzyczą: “ziemia, ogień, wiatr…”. Zamiast tego posługują się takimi hasłami, jak “elektryczność”, “technologia”, “system informacyjno-rozrywkowy”. Z ich połączonych mocy powstaje… elektryczny Ford Focus. Całość wygląda jak dziwna produkcja fanowska, ale ponoć jest to prawdziwa reklama. Jakby nie było – jest cudowna!
DOBRE: Darth Vader junior – reklama Volkswagena
Zanim J.J. Abrams nakręcił “Przebudzenie mocy” i wszyscy zaczęli na nowo promować każdy możliwy produkt “Gwiezdnymi wojnami”, pojawiła się ta reklama Volkswagena. Tutaj specjaliści od marketingu stanęli na wysokości zadania i pokazali, jak w kreatywny i nienachalny sposób wykorzystać symbol popkultury do promowania swojego produktu. Jak to mówią Niemcy: wunderbar!
ZŁE: Jerry Seinfeld – reklama Acury NSX
Chyba nie jestem wystarczająco amerykański, żeby zrozumieć i polubić reklamę Acury NSX z udziałem Jerry’ego Seinfelda. W dalszej części pojawia się także Jay Leno z odrzutowym plecakiem. Promować takie auto takimi osobistościami, to tak, jakby zatrudnić Magdę Gessler do reklamowania deskorolek.
DZIWNE: Bruce Willis – reklama Daihatsu
Japończycy zawsze uchodzili za dziwnych i dziwne są również ich reklamy. Szczególne te z udziałem hollywoodzkich aktorów, jak seria reklam energy drinków z Arnoldem Schwarzeneggerem. Z kolei Bruce Willis załapał się do japońskiej reklamy Daihatsu. Trudno ocenić jakość tych spotów, ponieważ najwyraźniej opierają się na dowcipach słownych. Kto zna japoński?
DOBRE: Clive Owen – cykl reklam BMW
Absolutny faworyt tego zestawienia i najlepszy cykl reklam samochodowych w historii. Clive Owen wciela się w kierowcę do wynajęcia, w każdym odcinku prowadząc inny model BMW. Poniżej znajduje się odcinek z Madonną, nakręcony przez jej ówczesnej męża Guy’a Ritchiego. Każdy odcinek serii “The Hire” był kręcony przez innego reżysera (m.in. Ang Lee, Wong Kar-wai, Tony Scott, John Woo) i każdy posiada swój niepowtarzalny styl. Wszyscy fani motoryzacji powinni zobaczyć tę serię, podobnie jak wszyscy fani kina.
ZŁE: Laurence Fishburne – Kia
Przygotowana z myślą o Super Bowl reklama Kii to popis kreatywnej impotencji. Przy pisaniu scenariusza marketingowiec pewnie zaproponował: “weźmy Morfeusza z Matrixa i powtórzmy numer z niebieską i czerwoną pigułką”. Producent stwierdził jednak, że to nudne i mało oryginalne. “To dodajmy, że będzie śpiewał włoską arię” – błysnął marketingowiec. Pomysł został zaakceptowany, a efekt jest taki, że już nigdy nie obejrzę “Matrixa”.
DZIWNE: Kermit za kierownicą BMW serii 1
Nie wiem co siedziało w głowach marketingowców tym razem, ale czasem najbardziej absurdalne pomysły są najlepsze. W tym spocie “beemka” robi użytek z tylnego napędu w pustynnej scenerii. Po chwili okazuje się, że za kierownicą bawarskiego samochodu siedzi Kermit, czyli główny bohater “Muppetów”. Po co? Jak? Dlaczego? Niechaj brak puenty będzie jednocześnie puentą dla całego zestawienia.