Nie wiemy kto układał harmonogram Rajdu Nadwiślańskiego, natomiast podejrzewamy, że spory udział mieli w tym bezprecedensowym tworze jacyś amerykańscy naukowcy. Innowacyjny „rozkład jazdy” przyniósł pierwsze efekty i powody do dumy.
W szalenie ciekawym odcinku testowym na wymagającym i krętym Moto Park Ułęż oddającym w 100% charakterystykę oesów Rajdu Nadwiślańskiego udział wzięły bowiem aż cztery załogi. Biorąc pod uwagę, że za zaszczyt pokonania ośmiu szykan i wygrodzeń na lotnisku organizator zbierał dodatkowo 500 zł, to i tak wysoka liczba.
Większość zawodników bez używania słów wyraziła swoją opinię na temat takiego testowego. Wiele załóg zorganizowało sobie bowiem prywatne testy – przede wszystkim takie na drogach, na odcinkach specjalnych. I w sumie takim rozwiązaniom możemy tylko przyklasnąć i pogratulować zdrowego rozsądku.
Oczywiście szanujemy też zawodników, którym chciało się w ogóle pojechać na Moto Park Ułęż. Wśród czterech załóg najlepsi byli Brzeziński i Burkat w Fordzie Fiesta Proto. 15 sekund stracił do nich duet Kuciński/Mendoń. Dalej były jeszcze załogi Grzywacz/Czekan i Braun/Krzysztofik.
Dla kibiców, którzy wybrali się na Rajd Nadwiślański było to pewnie wybitne otwarcie imprezy. Teraz czas na podziwianie okolic Puław, bowiem jutro… dzień wolny. W rajdzie nie będzie działo się nic, no chyba że mamy tutaj pasjonatów zapoznania z trasą. Wieczorem odbędzie się tylko ceremonia startu, zaś na sobotę zaplanowano zawrotną liczbę sześciu odcinków specjalnych.
Organizator zaznacza, że jest to rajd kompaktowy. Najwyraźniej ktoś nie rozumie znaczenia tego słowa, no ale coś trzeba było napisać… Rajdem kompaktowym bez wątpienia był Rajd Elektreny 2018 na Litwie. Tam cała trasa imprezy liczyła 291 kilometrów, w tym 100 km to oesy (aż 16 prób). W Nadwiślańskim mamy 109 km oesów i… 282 kilometry samych dojazdówek.
Ale przecież 282 kilometry dojazdówek to trasa do przełknięcia. Wszak trzeba nimi dojechać do aż 6 odcinków specjalnych.