Sebastien Loeb sprzedał mi Alpine A110. Tajniki władania tą maszyną poznam w Polsce

Gdyby Sebastien Loeb był handlarzem samochodów, to podejrzewam, że sprzedałby mi każde auto. Ja w każdym razie przez niego kupiłem, że Alpine A110 to dziś jedna z najciekawszych namiastek samochodu rajdowego, choć kompletnie nie jest tak pozycjonowana. To błąd, bo po tym co arcymistrz WRC ostatnio zrobił tym autem we Francji, marketingowcy Alpine powinni budować wokół tego legendę modelu. Z tym niezwykłym wydarzeniem zbiega się polska inauguracja programu Alpine Driving Experience, w którym możemy poznać tajniki panowania nad tą lekką, 300-konną, tylnonapędową konstrukcją.

Alpine A110S / Alpine Driving Experience / Tor Modlin / Marcin Zabolski
Podaj dalej

Spieszmy się kochać takie auta

Ludzie dokonują w życiu wyborów sercem lub rozumem. W motoryzacji coraz mniej miejsca jest na to pierwsze, bo wiele osób przestaje darzyć samochody uczuciami. To urządzenia, które mają być praktyczne i spełniać swoje funkcje. Ulice pęcznieją od SUV-ów kolejnych marek, bez których ciężko o dobre wyniki finansowe.

Samochodów wybieranych sercem jest doprawdy coraz mniej, ale w tej niszy nadal nie brakuje nietuzinkowych konstrukcji. Najgorzej to mieć serce najbliższe rajdom samochodowym. Takie osoby dziś nie mogą się już spierać czy wybrać nową Subaru Imprezę WRX STi czy Mitsubishi Lancera Evo. Nie ma homologacyjnych edycji limitowanych, choć pod tę definicję można dziś podciągnąć Toyotę GR Yaris.

Alpine A110 R
Nowe Alpine A110 R. // fot. materiały prasowe

Od 6 lat na rynku jest też Alpine A110 po reinkarnacji legendy z lat 70′ XX w. Dziś ten samochód nie do końca kojarzy nam się z rajdami, choć marka Alpine to przecież pierwszy w historii rajdowy mistrz świata producentów (WRC rozgrywane jest od 1973 r., początkowo tylko w tej kategorii). W ostatnich latach Alpine A110 utożsamiane było bardziej z wyścigową duszą, choć A110 zasłynęło najbardziej za sprawą sukcesów w WRC.

Sebastien Loeb zareklamował ten samochód jak nikt do tej pory

O tym, że może to być rajdowa maszyna z pierwszych stron gazet udowodnił wszystkim niecały miesiąc temu 50-letni Sebastien Loeb. Dziewięciokrotny mistrz WRC (rekord) na emeryturze nie stracił nic ze swojego talentu. Niemal co roku wygrywa jakiś rajd i to nawet wtedy, gdy nie startuje autem topowej kategorii. We wrześniu sięgnął po sensacyjne zwycięstwo w prestiżowej rundzie mistrzostw Francji, Rallye Mont-Blanc Morzine.

Rajd Mont Blanc Sebastien Loeb Alpine
fot. DPPI / Alpine Media

Choć spodziewano się triumfu którejś z załóg w czteronapędowych autach Rally2, to jednak triumf zgarnął Loeb w tylnonapędowym Alpine A110 Rallye GT+. To najnowsza specyfikacja samochodu rajdowego, który można zamówić za 205 tys. euro netto (ok. 880 tys. zł). To wyraźnie mniej niż przykładowo Skoda Fabia RS Rally2, która kosztuje 260 tys. euro netto (ok. 1,12 mln zł). Warto zauważyć, że tańsze Alpine jest mocniejsze od Skody o ok. 40 KM, ale przekuć to na sukces w konfrontacji z wyczynowym autem 4×4 potrafią tylko dobrzy kierowcy.

Patrząc na onboard z kasku Loeba można sobie wyobrazić, jakie to wyjątkowe uczucie jechać takim autem. Przede wszystkim jest o ok. 130 kg lżejsze niż Rally2. Biegi zmieniamy łopatkami, a kierownica z wyświetlaczem sprawia, że czujemy się jak w jakimś mini hypercarze. Dodatkowo niesamowite wyważenie auta (niemal 50/50), wielki spojler, hydrauliczny hamulec ręczny i 330 KM przekazywane na zeszperowaną, tylną oś oraz ciekawy dźwięk z wydechu od silnika 1,8 turbo. Można się rozmarzyć w tym, aby zobaczyć takie cudo na polskich oesach.

A teraz poczuj się jak Loeb i to w naszym kraju

Teraz po obejrzeniu nagrania rekordzisty WRC, sami możecie poczuć się jak Alzatczyk. W Polsce wystartował bowiem program szkoleń Alpine Driving Experience. Na Torze Modlin dostępna jest flota 5 samochodów Alpine A110S o mocy 300 KM i rewelacyjnym stosunku mocy do masy 3,7 kg/KM (cena nowego od 355 900 zł). Aut nawet nie musicie kupować na własność, żeby skorzystać ze szkolenia. Oczywiście zwiększa to cenę szkolenia, ale nie jakoś abstrakcyjnie. Oczywiście można też zapisać się na treningi z własnym egzemplarzem. Nowe A110 w standardowej odmianie kupimy w Polsce od 293 900 zł brutto, a najbardziej ekstremalną wersję A110 R Turini odchudzoną karbonem do 1082 kg (0-100 km/h w 3,9 s) za 490 tys. zł.

Alpine Driving Experience / Alpine A110 S / Tor Modlin
fot. materiały prasowe / Dominik Kalamus

Alpine Driving Experience Center oferuje trzy programy szkoleniowe o zróżnicowanym poziomie zaawansowania:

  • Pierwszy (Alpine Intro) poświęcony jest teoretycznym podstawom techniki jazdy, poznaniu marki oraz technicznych możliwości modelu Alpine A110S. Obejmuje zajęcia praktyczne z trenerem w samochodzie, naukę podstaw jazdy sportowej oraz jazdę i trening na pełnej nitce toru.
  • Drugi (Alpine Expert – dla absolwentów Alpine Intro) obejmuje wprowadzenie do zaawansowanych technik jazdy sportowej, zajęcia praktyczne z trenerem, jazdę po torze sportowym, trening w krótkich sekcjach – rozgrzewkę, przypomnienie podstaw, technikę zaawansowanego hamowania sportowego, różne linie jazdy, przejazdy na czas z analizą danych.
  • Trzeci (Alpine Sport&Safety, program Alpine Intro+) – poza wszystkim, co w poziomie pierwszym – obejmuje również pokonywanie śliskiego zakrętu, przejazd przez szarpak, hamowanie i omijanie przeszkody na płycie poślizgowej.
Alpine Driving Experience / Alpine A110 S / Tor Modlin
fot. materiały prasowe / Dominik Kalamus

Partnerami projektu są Castrol, Delphi i Tor Modlin. Szczegółową ofertę znajdziecie na oficjalnej stronie Alpine Driving Experience.

Przeczytaj również