Czy to klątwa? Loeb znów z poważnymi problemami
O poranku zawodnicy wyruszyli z Al-Hofuf w kierunku Shubaytah. W pierwszej części etapu mieli do pokonania bardzo długą, ponad 500-kilometrową dojazdówkę. Na jej końcu czekał na nich z kolei bardzo krótki jak na dakarowe standardy odcinek specjalny. Wydawało się, że na 118 kilometrach nic wielkiego nie może się wydarzyć. Natomiast problemem było to, że dosłownie cały odcinek prowadził przez bardzo duże, miejscami ścięte wydmy. I to dla niektórych okazało się zbyt dużym wyzwaniem.
Wczoraj stwierdziłem, tak trochę pół żartem, pół serio, że Sebastien Loeb przemierza trasy Rajdu Dakar 2024 według ściśle określonego schematu. Jednego dnia traci mnóstwo czasu, drugiego jest w czołówce, albo nawet wygrywa. 1. etap – 23 minuty straty, 2. etap – 2. miejsce. 3. etap – 23 minuty straty, 4. etap – zwycięstwo. Nie sądziłem, że schemat zostanie utrzymany, bo dzisiaj zawodnicy mieli do pokonania zaledwie 118 kilometrów. No cóż – Loeb został sklasyfikowany na 70. miejscu ze stratą ponad 21 minut…
Pusty kwartał. Dosłownie…
Zawodnicy wjechali dzisiaj na pustynię Ar-Rab al-Chali, czyli największy obszar pustyni piaszczystej na świecie. Nazwa ta w dosłownym tłumaczeniu oznacza „pusty kwartał”, stąd popularna nazwa w języku angielskim „Empty Quarter”. Miejscowi Beduini raczej nie używają jednak tej nazwy. Ograniczają się do określenia Ar-Rimal… czyli po prostu „piach”. To oddaje, z czym mamy do czynienia. Piach, wydmy i nic więcej. Pustkowie, które zajmuje około 25% powierzchni Arabii Saudyjskiej, to stały element Dakarów rozgrywanych w tej części świata.
W kategorii samochodów wygrał dzisiaj Nasser Al-Attiyah. Warto dodać, że 10. miejsce właśnie w kategorii wszystkich samochodów zajęli Eryk Goczał i Oriol Mena. Załoga Energylandia Rally Team poradziła sobie dzisiaj lepiej, niż m.in. Carlos Sainz, Stephan Peterhansel, Romain Dumas, Nani Roma, Krzysztof Hołowczyc, Kris Meeke, nie wspominając o Sebastienie Loebie, którego temat już dziś poruszyłem. W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Yazeed Al Rajhi, ale Al-Attiyah wskoczył na 2. miejsce. Trzeci jest Sainz.
Wygląda to dobrze
Status quo utrzymał się w klasie Challenger. Eryk Goczał i Oriol Mena powiększyli prowadzenie w rajdzie do prawie 35 minut nad tatą Eryka, Markiem Goczałem startującym z Maciejem Martonem. Dzisiaj na etapie najlepszy był Francisco Lopez Contardo przed Austinem Jonesem i Erykiem. Jeśli chodzi o klasę SSV, to wygrał dzisiaj Xavier de Soultrait, natomiast prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał Jerome de Sadeleer. A jak poradził sobie Polak w załodze ciężarówki?
Trójka Janus van Kasteren, Darek Rodewald, Marcel Snijders wciąż prowadzi w klasyfikacji generalnej rajdu. Natomiast dzisiaj załoga zajęła dopiero 10. miejsce. Wygrali Martin Macik, Frantisek Tomasek i David Svanda, którzy awansowali na 2. miejsce w rajdzie. Wśród motocyklistów wygrał dzisiaj Pablo Quintanilla, ale na prowadzenie w klasyfikacji generalnej powrócił Ross Branch. Na quadach kolejny etap powędrował na konto Marcelo Medeirosa, natomiast prowadzi wciąż Manuel Andujar.
Prawdziwy Dakar. Teraz się zacznie… Loeb tym razem wygra?
Niezwykle podoba mi się to, co organizator przygotował na czwartek i piątek. To będzie coś wspaniałego. Przed nami etap 48H Chrono. Etap, który rozegra się na przestrzeni dwóch dni, w trakcie których zawodnicy będą mieli do pokonania 209 kilometrów dojazdówki i – w zależności od klasy – od 572 do 626 kilometrów odcinka specjalnego. Na czym będzie to dokładnie polegało? Zawodnicy wyruszą jutro na trasę i będą rywalizowali do godziny 16:00 czasu miejscowego. Co potem?
Po wybiciu godziny 16:00 uczestnicy rajdu będą mieli obowiązek zatrzymać się na następnym „rest area”, które przygotował organizator. Jest ich na trasie sześć. W tychże „rest area” zawodnicy dostaną namiot, prowiant i rzeczy niezbędne do przetrwania nocy. Oczywiście w odcięciu od świata, bez kontaktu z nikim z zewnątrz, bez informacji, wyników, międzyczasów. Spędzą noc na środku pustyni, na środku „pustego kwartału”. W piątek o świcie szósty etap zostanie wznowiony. Stamtąd zawodnicy popędzą do mety i… jednocześnie dopiero wtedy wrócą na biwak do Shubaytah. Czuć klimacik, co?