Mistrz świata powraca do WRC. To świetna wiadomość
Nie tylko w historii WRC, ale rajdów w ogóle… W moim odczuciu nigdy nie powstała lepsza, bardziej kompletna i lepiej uzupełniająca się załoga rajdowa, niż Sebastien Loeb i Daniel Elena. Panowie wspólnie wystartowali po raz pierwszy w 1998 roku podczas rundy pucharu Francji. Jadąc Citroenem Saxo Kit Car wygrali rajd z bazą w Epernay w klasie A6. W sezonie 1997 Loeb eksperymentował z pilotami. Później tego typu eksperymenty raczej się już nie zdarzały. Z perspektywy czasu – całe szczęście, że się nie zdarzały.
W roku 2001 Loeb i Elena wystartowali w Junior WRC (wtedy jeszcze pod inną nazwą) i oczywiście zdobyli tytuł. Można powiedzieć, że reszta jest historią. Pomiędzy sezonem 2004 i 2012 załoga wywalczyła dziewięć tytułów mistrzów świata. Dokonywali tego w Citroenie Xsara WRC, C4 WRC oraz DS3 WRC. Duet wygrał 80 rajdów – najwięcej w historii. Ma też najlepszy stosunek zwycięstw do startów – 43,48%. Francusko-monakijska załoga ma cztery najlepsze serie w historii pod względem miejsc na podium z rzędu oraz pięć najlepszych serii pod względem wygranych z rzędu.
Królowie – tutaj nic innego dodawać nie trzeba
Loeb i Elena dzierżą jeszcze kilka innych rekordów. Takich, których prawdopodobnie nikt nigdy nie pobije. Zresztą, żyjemy w dobie, w której wieloletnie związki kierowcy z pilotem to już rzadkość. Wystarczy, że jakaś rozkapryszona gwiazda po serii nieudanych występów stwierdzi, że problemem był pilot. Takich sytuacji w ostatnich latach można by wymienić mnóstwo. Moda na wspólne starty przez lata już się znudziła. Dlatego nie było, nie ma i nigdy nie będzie już lepszej załogi w rajdach samochodowych, niż Sebastien Loeb i Daniel Elena.
Uwielbiani nie tylko za wyniki i styl, w którym rządzili odcinkami specjalnymi na całym świecie. Byli, czy też są, uwielbiani również, a może przede wszystkim, za to, jakimi są ludźmi. Wyluzowani, uśmiechnięci. Dwóch normalnych facetów. Nigdy nie zapomnę ich zwycięstwa w Rajdzie Katalonii w 2018 roku. Stawka naszpikowana gwiazdami. Ludźmi startującymi regularnie samochodami WRC. Ludźmi, którzy zwracają uwagę na każdy szczegół, każdy detal. Dieta, trening, przygotowania. Przychodzi dwóch starszych panów i wygrywa rajd. Dwóch luzaków – kumpli, którzy dobrze się bawią.
Powrót w nowej roli
Daniel Elena powraca do WRC. Tym razem już w nieco innej roli. Dziewięciokrotny mistrz świata pochodzący z Monako został właśnie koordynatorem projektu dwóch braci z Boliwii – Marco oraz Bruno Bulacii. Bracia podkreślają, że obecność Eleny w zespole będzie ważna zarówno pod względem sportowym, technicznym, jak i w kwestii odpowiedniego zarządzania. Monakijczyk – mówiąc wprost – ma być dla Boliwijczyków przewodnikiem, mentorem i bezcennym wsparciem. U kogo szukać takiej wiedzy i wskazówek, jeśli nie u dziewięciokrotnego mistrza świta? Najbardziej utytułowanego pilota rajdowego w historii?
Starszy z braci – Marco – zakończył poprzedni sezon na 5. miejscu w klasyfikacji WRC 2 Challenger – za Mikołajem Marczykiem i Szymonem Gospodarczykiem oraz naturalnie za mistrzami serii – Kajetanem Kajetanowiczem i Maciejem Szczepaniakiem. Bruno w mistrzostwach świata nie zanotował do tej pory żadnego sukcesu. Obaj bracia mają potencjał. Kiedyś mówiło się, że Marco może być kimś pokroju Kalle Rovanpery i Olivera Solberga. Nic takiego się nie wydarzyło, a jego kariera nagle wyhamowała. Elena będzie więc miał sporo pracy, aby naprowadzić to na odpowiednie tory…