Kalendarz WRC powinien być inny?
Przyznam szczerze, że nie do końca podoba mi się aktualny kalendarz WRC. Zresztą ten na przyszły sezon też. Nie twierdzę, że nie podoba mi się jako całość, bo oczywiście większa część rund jest okej. Zresztą problemem nie jest to, co znajduje się w tym kalendarzu, tylko to… czego w nim nie ma. I moim zdaniem brakuje tam co najmniej kilku klasyków, bez których ja szczerze mówiąc sobie nie wyobrażam kalendarza WRC. Okej – nie muszę sobie tego wyobrażać, bo taki jest stan faktyczny. Natomiast wprost mówię, że po prostu mi się to nie podoba. Nie w ten sposób… To nie jest fajne.
Nie ma większych wątpliwości co do tego, że sezon mistrzostw świata powinien rozpoczynać się Rajdem Monte Carlo. To jasne jak słońce, oczywiste. Nie ma dla mnie sezonu WRC bez legendarnego Rajdu Monte Carlo. Zresztą – tak samo, jak nie ma go bez zimowego, śnieżnego Rajdu Szwecji w lutym. Ta dwójka otwiera sezon WRC i niech tak pozostanie na zawsze. Natomiast co powinno wydarzyć się później? To już dla wielu osób wcale nie jest takie oczywiste. Ja mam swój typ…
Ja osobiście chciałbym, aby kolejnymi dwoma rundami były Rajd Meksyku oraz Rajd Argentyny. W przeszłości już tak było i moim zdaniem był to kapitalny układ. Meksyk jest przepiękny, kolorowy, urokliwy, sam rajd też jest świetny! Przede wszystkim jest oryginalny, unikatowy. W przypadku Argentyny można powiedzieć to samo. Ten księżycowy krajobraz, ogromne głazy, wiszące mosty rodem z filmów o Indiana Jonesie… To są dwa wspaniałe rajdy. Jak można pominąć w kalendarzu takie klasyki, jak El Condor, Mina Clavero, El Chocolate, czy El Brinco. To dla mnie niezrozumiałe.
Mamy już cztery rundy. A co dalej?
Dalej widzę Rajd Portugalii oraz Rajd Sardynii. Co do Portugalii nie ma żadnych wątpliwości, bo przecież to jest absolutny klasyk WRC. Sardynia też ma swój wyjątkowy, unikatowy klimat. Chociaż, szczerze mówiąc, nie miałbym absolutnie niczego przeciwko temu, gdyby była to runda rotacyjna i gdyby odbywała się na zmianę np. z Rajdem Korsyki i Rajdem Sanremo. To może wydawać się skomplikowane, ale dlaczego nie? Taki powiew świeżości na pewno byłby bardzo ciekawy.
Kolejne dwie rundy w moim kalendarzu mistrzostw świata to Rajd Polski oraz Rajd Finlandii. Nie umieściłem tutaj Rajdu Polski wyłącznie dlatego, że jestem Polakiem i jest to wygodne dla mnie, jako kibica. Uważam, że ta impreza zasługuje na miejsce w WRC. Chociaż – nie twierdzę, że i tutaj nie należałoby wprowadzić rotacji. Polska mogłaby bez problemu wymieniać się z Estonią oraz Łotwą. Osobiście nie miałbym z tym żadnego problemu. Natomiast Finlandia to klasyk – musi być i już!
Na kolejnych pozycjach widziałbym Rajd Safari i Rajd Akropolu. Trudno mi sobie wyobrazić dobry, klasyczny kalendarz bez tych rund. Dalej Rajd Niemiec – ale ten rozgrywany w winnicach i na poligonie wojskowym na zachodzie kraju i Rajd Wielkiej Brytanii. Mam tutaj na myśli rundę rozgrywaną w Walii, chociaż i tutaj chętnie zobaczyłbym rotację. Rotację chociażby ze Szkocją, albo Irlandią. Na koniec wizyta na antypodach i wymienne rundy w Australii oraz Nowej Zelandii. I już!
Kontrowersje?
Oczywiście, pominąłem tutaj kilka rund, bo nie mogłem umieścić wszystkich. Nie ma tu Chorwacji, Chile, Europy Centralnej, Japonii, Katalonii, Turcji, Belgii, czy kilku innych krajów, gdzie rozgrywane były WRC w latach ubiegłych. No nie ma… i już. I ja osobiście nie mam z tym większego problemu. Przedstawiony przeze mnie wyżej kalendarz jest najbardziej optymalny i najbardziej mi się podoba. To według mnie najbardziej wartościowy kalendarz WRC, jaki można zaproponować. A to, że takiego już prawdopodobnie nigdy nie będzie… no cóż. To już niestety nie jest od nas zależne…