Obcy wynalazek, który ma to coś
Choć z Niemiec sprowadzamy zazwyczaj samochody niemieckich marek, to najpopularniejszy SUV z importu nie ma z nimi nic wspólnego. To prawdopodobnie atut, bo niemieckiego SUV-y „się cenią”, choć w wielu aspektach niczym nie przerastają polskiego bestsellera.
Sami Niemcy, którzy przed laty kupili ten „obcy wynalazek” też musieli coś w nim dostrzec. Często nie żałowali sobie kupna dodatkowego wyposażenia, który czyni tego niepozornego SUV-a namiastką klasy premium. Obecnie kierowcy zza naszej zachodniej granicy raczej przesiadają się do nowszych bryk, a zadbane egzemplarze z przyzwoitym przebiegiem łatwo sprzedają do Polski.
To ten SUV śni się Polakom
Okazuje się, że importowym hitem w Polsce jest obecnie Nissan Qashqai. Jak wynika z najnowszego raportu IBRM Samar, tego SUV-a od stycznia do listopada zarejestrowano prawie 8 000 razy. Wynik 7 935 rejestracji to wynik nieosiągalny dla żadnego innego nabywcy aut sprowadzanych. Jest to także jedyny SUV w pierwszej piętnastce (14. miejsce), w której dominują szeroko pojęte kompakty.
Kilkunastoletni Nissan Qashqai oprócz muskularnej konstrukcji nadwozia (wzbudza poczucie bezpieczeństwa), kusi ceną. Zważywszy, że sprowadzamy samochody średnio 13-letnie, to Qashqai z 2009 r. z Niemiec to często wydatek ok. 28 000 zł. W tej cenie nie brakuje naprawdę fajnego wyposażenia jak kamer parkowania, nawigacji czy klimatyzacji. Regularnie pojawiają się wersje z dachem panoramicznym i przebiegiem ledwie 140 tys. km.