Polak się wygadał?
Jeden z szefów zespołu Alpine: Marcin Budkowski, zdradził, że rozmawiają z nowymi ekipami na temat ewentualnych dostaw silników. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że chodzi o zupełnie nowe ekipy w stawce i raczej Polak nie mówiłby o nich, gdyby stanowiły jedynie plotkę. Interesy Alpine i Renault w całym aspekcie są niezwykle ważne.
– Są osoby zainteresowane wejściem do tego sportu. Niektórzy z nich upubliczniali się i byli opisywani w prasie na przestrzeni ostatnich lat. Inni nie szukali rozgłosu i publicznej debaty. Sporo ludzi interesuje się Formułą 1, ponieważ to świetny sport i mamy nadzieję, że stanie się zrównoważonym i być może dochodowym biznesem. Zwłaszcza, gdy pojawią się limity kosztów i ulepszony zostanie system nagród – mówił Budkowski dla The Race.
– Rozmawialiśmy z potencjalnymi uczestnikami. w tej chwili nie przyniosło to żadnych efektów i nie mamy jak na razie nowego zespołu – dodał.
FIA się boi
Od 2017 zestaw ekip Formuły 1 jest bez zmian. Haas jest ostatnim zespołem, który dołączył do stawki i uczynił to w 2016 roku. Wcześniej nowe ekipy oglądaliśmy w 2010 roku. Były to zespoły Virgin, Lotus i HRT F1, ale żaden z nich nie przetrwał. Wszyscy praktycznie, co roku zmieniali nazwy i właścicieli, by ostatecznie ogłosić bankructwo.
Z tego powodu F1 i FIA bardzo nieufnie podchodzi do nowych ekip, które z czasem przyczyniają się do bezrobocia wielu inżynierów. Jeśli jednak nowe przepisy zadziałają, jest spora szansa, by stawka się powiększyła. Nowe przepisy mają sprawić, że nawet najsłabsze ekipy będą w stanie zarabiać. Wejście nadal będzie niezwykle drogie. Jeśli jednak inwestorzy będą mieli pewny zwrot, zdecydowanie łatwiej będzie utrzymać ekipę w stawce.
Obecnie o tytuły mistrzowskie rywalizuje dziesięć ekip, co daje nam 20 aut w stawce. Jedenaście ekip ostatni raz mieliśmy w 2016 roku. Dwanaście ekip ostatni raz rywalizowało w sezonie 2012.