Do kolizji doszło tuż przed świętami w Otwocku – polityk zderzył się z ciężarówką. Chociaż słowo kolizja chyba nie za bardzo tu pasuje – przynajmniej tak twierdzi sam Janusz Korwin-Mikke. Polityk stwierdził, że „nie było żadnej „kolizji”, otarłem lewym przednim skrajem zderzaka felgę ciężarówki powodując wytarcie z niej błota” i podsumował, że dziennikarze oczywiście robią z tego wielkie „halo”.
Ale nie sam fakt kolizji, czy też obcierki jest tutaj najciekawszy. Okazuje się bowiem, że lider konfederacji teoretycznie jeździ bez prawa jazdy. Stracił go w 2007 roku za przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów.
Informacje na temat incydentu z 21 grudnia przekazano prokuraturze. I co dalej? Korwin-Mikke miał odzyskać uprawnienia po uzyskaniu pozytywnego wyniku egzaminu, natomiast „RMF FM” twierdzi, że polityk nie dostarczył żadnych dokumentów potwierdzających, jakoby rzeczywiście ten egzamin zdał.
Sam polityk zapytany o temat odparł, że ma przy sobie wyrok sądowy nakazujący oddanie mu prawa jazdy i policja przez ponad dziesięć lat go honorowała. Dlaczego więc kontrowersyjna postać polskiej sceny politycznej wciąż dokumentu nie ma?
Zdjęcia poglądowe