Wyświetlacz HUD to wciąż raczej dosyć ekskluzywna funkcja w samochodach. OK – możemy go napotkać nawet w aucie średniej klasy… ale wyłącznie w nowym. Być może nie każdy miał okazję zobaczyć na żywo, jak to działa. W skrócie – istotne informacje wyświetlają się nam praktycznie w polu widzenia, na szybie, albo nawet za nią, nad maską – takie mamy wrażenie.
To wygodne. Nie trzeba przy tym odwracać wzroku od drogi i naszego otoczenia. Na HUD mamy naszą prędkość z panującym ograniczeniem, bieg, albo wskazówki z nawigacji – w zależności od tego, co sobie wybierzemy, ustawimy. Jest łatwy sposób, aby wyświetlacz HUD ogarnąć sobie w swoim samochodzie, nawet jeśli to stary grat. W jaki sposób?
Na portalu „Autokult” jeden z redaktorów testował pewien gadżet. Nawet za 13 zł z internetu można zamówić sobie wyświetlacz, który ma współpracować ze smartfonem i konkretną aplikacją. Krótko mówiąc – wyświetlacz ma odbijać to, co pokazuje się w aplikacji na telefonie. Sam redaktor ocenił ten wynalazek jako 3/10.
Przede wszystkim taki wynalazek będzie działał tylko po zmroku, albo w cieniu. Bo kiedy pojawi się odrobina słońca, nic na tym nie widać. Po drugie cały zestaw jest niestabilny – startując spod świateł telefon poleci na nas, na ostrzejszym zakręcie w bok. A zatem… jest to w sumie nieprzydatny i irytujący gadżet, chociaż… cena jest kusząca.
Oczywiście są te rozwiązania lepsze, są też gorsze. Jak działają? Poniżej macie przykłady.