Powiedzieć, że nowe przepisy epidemiczne są niejasne, to jak nic nie powiedzieć. Jedni policjanci karzą nawet za korzystanie z myjni i wymianę opon, drudzy nie. Z przepisów nic jednoznacznie nie wynika, więc hulaj dusza, piekła nie ma – to policjant decyduje co wolno, a czego nie.
Niektórzy chyba wyraźnie posunęli się za daleko w obłędzie. Dla przykładu, w Wodzisławiu Śląskim ukarane zostały cztery nastolatki, które siedziały sobie w samochodzie. Tak, po prostu siedziały i rozmawiały, więc uprzejmi sąsiedzi postanowili donieść na nie na policję. Szybko na miejscu pojawił się patrol.
Uprzejmi sąsiedzi donieśli oczywiście, że dziewczyny piją w samochodzie alkohol, co nie miało miejsca. Dwie z nich były niepełnoletnie i to jest tutaj chyba jedyne wykroczenie, natomiast wszystkie cztery zostały ukarane – dwie pełnoletnie dostały mandat, wobec dwóch pozostałych decyzje podejmie sąd rodzinny.
Cała sprawa jest co najmniej idiotyczna, bo od razu zaznaczano, że przepisy odnośnie zakazu zgromadzeń i zachowaniu odstępu nie dotyczą samochodów, co oznacza, że jeśli w samochodzie znajduje się pięć miejsc, może przebywać w nim pięć osób. Sytuacja zmienia się dopiero wtedy, kiedy mamy do czynienia z pojazdem z dziewięcioma miejscami siedzącymi – wtedy mamy przepisy identyczne, jak np. w autobusie.
Ale to nie jedyny taki przypadek. Mandaty dostało też dwóch dorosłych mężczyzn – jeden miał 18 lat, drugi 26. Siedzieli sobie w samochodzie, a kiedy policjanci zapytali, po co się spotkali, ci nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć, więc dostali mandaty!
Należy podkreślić jedno – Rzecznik Praw Obywatelski podkreślił, że obecna ustawa i karanie obywateli jest niezgodne z Konstytucją RP. Jeśli uważacie, że ktoś chce was ukarać, a na to nie zasłużyliście, możecie odmówić przyjęcia mandatu i obecnie istnieje bardzo duża szansa, że wygracie sprawę w sądzie. Przepisy o ograniczeniu swobód obywatelskich byłyby uzasadnione wyłącznie po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, a takiego obecnie nie ma.