Ciężko wskazać jedno i wiarygodne wyjaśnienie tego stanu rzeczy. Pewnie dlatego, że nikt na poważnie nie wykonał w tym celu badań. Choć dziś wyczynowe rajdówki jeżdżą znacznie szybciej, a relacje telewizyjne posiadają niezwykłą jakość i złożoność, kibiców jakby ubywa.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeżeli odtworzycie wideo na dole tego artykułu z dźwiękiem, to nie oderwiecie się przez co najmniej kilka minut. Choć sfera audio jest istotnym czynnikiem, to nie melodia z wydechów jest dziś problemem. Materiał przedstawia Rajd Monte Carlo z 1993 r., gdy na oesach królowały samochody A-grupowe, a zabezpieczenie widzów było czymś niedorzecznym.
Jeśli przyjrzymy się niektórym ujęciom zauważymy, że tłumnie zebrani fani, z operatorem kamery na czele, wprost igrali ze śmiercią. Stanie na wypadkowych zakrętu, rozbieganie się w ostatniej chwili. Być może jednak w tamtych czasach rajdy miały się lepiej dlatego, że adrenalinę miały nie tylko załogi, ale i kibice.
Czy zatem wyższe standardy bezpieczeństwa wypędziły tłumy z odcinków specjalnych? Po części być może i tak, ponieważ oglądanie rajdów w bezpiecznych miejscach, czasem bywa mniej komfortowe od oglądania przekazu telewizyjnego. Jeśli zaś uciekamy do relacji tv, to konkurencja o widza jest dziś bezwzględna, co rajdy spycha na jeszcze gorszą pozycję.
Powrót do luźnej formuły zabezpieczenia jest dziś niemożliwy. Sami kibice, ale i kierowcy oraz organizatorzy mają większą świadomość zagrożenia. Nikt nie chce brać odpowiedzialności, zwłaszcza że dziś poważnych uchybień nie da się zamieść pod dywan. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje zatem, jak dziś rajdy mają dać poczucie adrenaliny oglądającym?
Współczesnym wyzwaniem rajdów jest znalezienie sposobu nie tyle na zwrócenie uwagi masowego widza, co na wzbudzeniu w nim emocji. To one stanowią spoiwo z dyscypliną sportu, to one tworzą pasję, którą widać niemal w każdej sekundzie poniższego materiału.