Tytuły komputerowe sygnowane nazwiskiem rajdowego mistrza świata z 1995 r. to zdecydowanie najbardziej kasowa seria rajdowa w historii (dziś jej kontynuatorem są kolejne odsłony Dirt Rally). Swoją popularność zdobyły na wyważeniu między frajdą z grania, a poziomem trudności.
Dzięki temu, że nie były to wymagające symulacje, szybko odnajdywał się w nich każdy – nawet ktoś, kto nie miał do czynienia zbyt często z popularnymi „samochodówkami”. W takich pozycjach można było pozwolić sobie na pewne oderwanie od rzeczywistości pod względem modelu fizyki jazdy, ale jak się okazuje nie tylko.
Mało kto wie, że w grze, która spopularyzowała rajdy był zakręcony sekret, który polegał na… porwaniu przez kosmitów. Pierwszy Colin McRae Rally to bodaj jedyna gra rajdowa w dziejach, w której możliwe są aż tak paranormalne zjawiska. Mała popoularność tego sekretu po części wynika z faktu, że dość trudno było go odnaleźć. W tamtych czasach twórcy także nie ujawniali wszystkich ciekawostek, pozostawiając graczom niespodzianki.
Według obecnej wiedzy, porwanie przez UFO było możliwe w trzech lokalizacjach (niewykluczone, że we wszystkich). Były to Australia (OS2), Korsyka (Super OS) i Nowa Zelandia (OS4). Podstawą do tego było użycie cheat’u NIGHTRIDER (wpisanie takiej nazwy gracza sprawiało, że każdy oes był rozgrywany po zmroku).
Wówczas należało znaleźć jedną z bocznych dróg, którą można było dotrzeć do miejsca, w którym auto nagle gasło. Po kilku sekundach obcy porywali rajdówkę (otrzymywaliśmy także kolejny kod do cheatów) i wyrzucali ją na trasę z dodatkiem 9 minut do czasu odcinka. Jak można zauważyć na filmach, samochód zachowywał się potem jakby był zrobiony z galarety.
Z racji tego, że być może każdy rajd posiadał tego typu sekret, może dla niektórych będzie to motywacja do odkurzenia tego historycznego tytułu. Jeśli się uda, podeślijcie wideo!