Choć z pewnością priorytetem jest utrzymanie miejsca w Formule 1, to alternatywne opcje również muszą być brane pod uwagę przez Roberta Kubicę. Sama obecność w elitarnym gronie może być wręcz niekorzystna w obliczu wyniszczających wizerunek startów w najgroszym zespole stawki. Gdy przyprawimy to pomówieniami o nieoficjalne faworyzowanie George’a Russella (juniora Mercedesa), dalsze funkcjonowanie w Williamsie może oznaczać jedynie pełnienie roli kozła ofiarnego.
Dla jedynego Polaka w F1 to z pozoru kiepska perspektywa, zwłaszcza że są chętni, aby licytować jego miejsce. Jeżeli nie uda się zmienić zespołu na lepszy (czyt. jakikolwiek), to dla ambitnego zawodnika głodnego rywalizacji trwanie w takiej formie w F1 jest pozbawione sensu, o ile nie jest to element przeczekania na znalezienie się we właściwym miejscu i o właściwym czasie.
Trzeba jednak pamiętać, że ewentualne odejście z F1 to dla Kubicy już tylko bilet w jedną stronę. To ciężka decyzja, o której niedawno mówił szef zespołu Haas, Gunther Steiner, który stwierdził, że Polak w ogóle „musi zdecydować co chce robić”. Cytowany przez „Autosport” szef Audi Motorsport, Dieter Gass potwierdził rozmowy z managmentem Kubicy, dotyczące możliwości współpracy w DTM. Jest to z pewnością jedna z interesujących możliwości, która jednak będzie musiała poczekać na wyczerpanie się kilku innych.
Nie mniej jednak starty w DTM mogą być dość atrakcyjną opcją dla spółki PKN Orlen, która mocno wspiera Kubicę. Pokazanie się w serii, która cieszy się niezłą popularnością w Niemczech (ale również globalnie), może być sensownym wsparciem dla procesu rebrandingu stacji paliwowych Star na Orlen. Zapowiedź tego potwierdził niedawno sam prezes państwowego koncernu, który często proszony jest o uzasadnienie dużych wydatków na kierowcę wyścigowego.
„Już niedługo” w Niemczech zatankujesz na Orlenie. „Stąd nasza obecność w Formule 1”
Gdyby przejście do DTM stało się faktem (do czego jest raczej wciąż dalej niż bliżej) ciekawym będzie obserwowanie, czy ta seria uzyska odpowiednią popularność w Polsce. Zazwyczaj czym Kubica by się nie zajął, obraca to w złoto marketingowe. Zwycięzca Grand Prix Kanady 2008 musiałby tam jednak odgrywać pierwsze skrzypce. W tej dość wyrównanej serii o absolutną dominację jest ciężko. Dziś niemal wszędzie trzeba mieć wyjeżdżone kilometry. Poza tym sam Kubica, nawet gdyby miał opuścić F1, wciąż raczej mierzy nieco wyżej niż w DTM.