Czasem obraz potrafi wyrazić więcej niż 1000 słów. Doskonałym przykładem tego jest ten legendarny onboard Krzysztofa Hołowczyca z 55. Rajdu Polski (12-14 czerwca 1998 r.).
Nie chodzi tu nawet o wybitny kunszt Hołka, który był wtedy na wyżynach popularności po zdobyciu z Maciejem Wisławskim mistrzostwa Europy. Nagranie z kamery umieszczonej w środku Subaru Imprezy S3 WRC w prosty sposób tłumaczy, dlaczego dziś największe polskie telewizje nie pokazują relacji z Rajdowych Mistrzostw Świata lub nawet krajowego czempionatu. Pośrednio pokazuje czemu dziś nie jest łatwo o sponsoring.
Odpowiedź widać na poboczach odcinka specjalnego. Takich tłumów nie uświadczymy dziś na żadnym rajdzie w Polsce, zwłaszcza asfaltowym. W 1998 r. ludzie faktycznie tym żyli. Kierowcy w obłędnych maszynach byli podziwianymi herosami także przez ludzi, którzy nie do końca rozumieli niuanse tego sportu. Dopóki na Mazury przyjeżdżały fabryczne ekipy WRC (ostatni w 2017 r.), szutrowy Rajd Polski stanowił rodzaj miłego wyjątku.
Co poszło nie tak?
Przyczyny takiego stanu rzeczy są oczywiście złożone. Przede wszystkim w życie weszły inne standardy bezpieczeństwa. Rajdy przestały być tak fizycznie dostępne dla widza. Dziś odcinek specjalny z tak ustawionymi kibicami zostałby po prostu odwołany. Kibice z łezką oku wspominają zapach spalonej gumy czy dostania odłamkiem felgi.
Przełom stuleci jest nazywany także złotym okresem polskich rajdów m.in. ze względu na dopuszczenie samochodów klasy WRC. Wtedy na świecie nie było lepszych maszyn rajdowych. Były bardzo głośne, jeździły niezwykle efektownie, a ich przejazdy stanowiły ogromny zastrzyk adrenaliny.
Obecne samochody WRC są niemal zarezerwowane dla mistrzostw świata. Choć jest to zrozumiały krok ze względu na koszty, to mało kto ma wątpliwości, że nawet samochody R5 nie generują takiego szoku. Mimo iż są to konstrukcje szybsze niż te pierwsze WRC, to trzeba uczciwie stwierdzić, że tłumy kibiców nie zakochały się w tym sporcie analizując czas na stoperze.
Emocje wywołali kierowcy w trudnych do opanowania potworach. To dlatego dziś wciąż niezwykłą popularność mają stare nagrania z czasów grupy B lub początków klasy WRC. Przyznaję to z bólem, ale gdybym dziś po raz pierwszy zetknął się z rajdami, pewnie nie byłaby to miłość od pierwszego wejrzenia.