Mowa o autorikszy, która została sprowadzona na ten cel specjalnie z Tajlandii. Trójkołowy pojazd został dociążony przez dwójkę Szwedów, aby – nazwijmy go – „tajski kuzyn Stiga” mógł możliwie stabilnie pokonywać kolejne zakręty „Zielonego Piekła”.
Podobną próbę wykonano przed rokiem, ale wtedy pojazd się rozpadł. Teraz udało się „machnąć” rekord w 31 minut i 49,46 sekundy. Nie jest to może najszybsza rundka po obiekcie w górach Eifel, ale z pewnością odważna i spektakularna. O wielkim wyzwaniu świadczy wręcz komentarz autorów rekordu:
https://www.facebook.com/nuerburgring/videos/814681842252511/
Przejazd tuk-tukiem (pol. autorikszą) był przerażającym doświadczeniem. Mały trójkołowiec był słaby i bardzo niestabilny. Niektóre zakręty braliśmy na dwóch kołach! Nigdy, przenigdy nie chcemy tego powtarzać. To było straszne. Panika, jakiej doświadczyliśmy, gdy nasz kierowca jechał na pełnych obrotach w dół sekcji Fuchsröhre będzie nas nawiedzać już zawsze.
Tym bardziej duży szacunek za to, że taką konstrukcją, chłopakom z Gran Turismo udało się w ogóle przejechać Nordschleife! W najbliższy poniedziałek planowane jest bicie kolejnego rekordu, który jednak powinien zająć tylko kilka minut.