– Zdobycie Stratosa z historią jest praktycznie niemożliwe lub bardzo kosztowne – opowiada dla Rallye Magazin, Claus Aulenbacher, właściciel auta. Pasjonat z Moguncji w ciągu prawie 5 lat dokonał jednak niemal rzeczy niemożliwej, odrestaurowując kompletnie spalone nadwozie.
25 maja 2014 r. w okolicach Marsylii pożar strawił garaż z prywatną kolekcją kilkunastu oryginalnych rajdówek. – Z tego, co pozostało można było odgadnąć, że był to Stratos – wspomina Aulenbacher. Podczas oględzin towarzyszył mu były kierowca rajdowy i posiadacz legendarnej Lancii, Udo Sparwald.
Kierownica za 4000 euro
Jak opisuje Rallye Magazin, proces rekonstrukcji był bardzo trudny ze względu na ograniczoną liczbę oryginalnych części. Ich ceny bywały kosmiczne. Podobno za kierownicę ktoś zażyczył sobie 4000 euro. Przez lata udawało się jednak nabywać kolejne elementy układanki. – W trakcie poszukiwań poznałem również mnóstwo ludzi, którzy mieli do czynienia z tym samochodem, zdobywając wiele pomocnych zdjęć w przywracaniu go do pierwotnego stanu – opisuje mogunczyk.
Dziś Stratos jest gotowy do startu tak samo jak w 1976 r., gdy Giani Besozzi ostatnio wygrywał nim we włoskich rajdach. To konkretnie nadwozie po raz ostatni startowało w maju 1982 r. Jego odtwórca sam nie może wyjść z podziwu, jak tego dokonał. – Na szczęście na początku rekonstrukcji nie wiedziałem, czego się spodziewać – przyznaje Aulenbacher. – Absolutnie rozminąłem się z oceną potrzebnego czasu i kosztów. Ale dzięki temu efekt końcowy jest jeszcze piękniejszy – dodaje.
Drugie życie
Samochód, który przebył tak długą drogę, aby powrócić do wzorowej kondycji zostanie zaprezentowany na wybranych odcinkach Eifel Rally Festival (18-20 lipca) w Nadrenii-Palatynacie. Na pozostałych Claus pojedzie swoją dotychczasową repliką. Kilka dni wcześniej, ma być „zerówką” w 32. Rally della Lana, na którego trasie ten egzemplarz wygrywał 43 lata temu.