Jak przekonuje hiszpański dziennikarz Manuel Franco, dwukrotny mistrz świata Formuły 1 nie zaliczy przejażdżki dla frajdy. To poważne testy, w które zaangażowany jest fabryczny zespół Toyota Gazoo Racing South Africa, który w tegorocznym Rajdzie Dakar odniósł historyczne zwycięstwo. Informator racefans.net miał przekazać, że Bicampeon poważnie bierze pod rozwagę dodanie Dakar Rally do swojej „listy rzeczy do zrobienia” (ang. to-do list).
Jazdy odbędą się na terenach sąsiadujących z kompleksem Kalahari Goerapan. Posiada on wiele tras offroadowych w warunkach półpustynnych graniczących z Transgranicznym Parkiem Narodowym Kgalagadi na skrzyżowaniu granic Republiki Południowej Afryki, Namibii i Botswany. Wspomniane kraje, jak i Angola starają się o organizację przyszłorocznego Rajdu Dakar. Podobne starania czyni Arabia Saudyjska.
Poczwórna korona
Fernando Alonso wspominał w niedawnym wywiadzie dla agencji AFP, że planuje zrobić „coś niespotykanego w sportach motorowych”. Czymś takim mogłaby być, umownie nazywając, poczwórna korona. W świecie motorsportu funkcjonuje pojęcie potrójnej korony, na którą składa się mistrzostwo F1 (lub według innych źródeł wygranie Grand Prix Monako F1), zwycięstwo w 24 godzinach Le Mans (oba osiągnięcia już są zaliczone) oraz triumf w wyścigu Indianapolis 500 (spróbuje w tym roku). Dodanie do listy osiągnięć triumfu w Rajdzie Dakar byłoby ewenementem, ponieważ byłoby czymś, czego należy dokonać poza torem wyścigowym.
Co w 2020?
Hiszpański kierowca może liczyć na duże wsparcie, jeżeli zdecyduje się podjąć rękawicę w Dakar Rally. Tajniki jazdy w cross country z chęcią przekażą mu Nasser Al Attiyah (3 zwycięstwa w supermaratonie) oraz Carlos Sainz (2 wygrane). Plany Alonso na 2020 r. nie są jednak sprecyzowane. Do niedawna zarzekał się, że rajdy są wykluczone. Teraz mówi się o teście Toyoty Yaris WRC, kontynuacji programu w Długodystansowych Mistrzostwach Świata (WEC), powrocie do F1, a nawet starcie w Kartingowych Mistrzostwach Świata CIK-FIA.