Załoga fabrycznego zespołu Skody okazała się tutaj o 3,0 s lepsza od drugiego Aleksieja Łukjaniuka i o 3,1 s od trzeciego Vaclava Pecha. Wystarczy powiedzieć, że Dani Sordo był z tyłu o 6,1 s, a cała reszta, na czele z Nikołajem Griazinem straciła już ponad sekundę na kilometr. Bądźmy jednak szczerzy, taka dyspozycja Kopeckiego nie może dziwić. Przecież on ostatnio wygrywa wszystko, zawsze i wszędzie.
O tym, że Honza to kosmita, wiedzieliśmy już od dawna. Czech zgarnął kolejne krajowe mistrzostwo, jest na prowadzeniu w mistrzostwach świata, a teraz jeśli nie przytrafią się mu żadne przygody, to wygra również Rajd Barum. Pierwsza próba dnia była bardzo wąska, wilgotna i śliska. Wszystko to przez nocne opady deszczu. Wraz z przebiegiem rywalizacji na trasie pojawiało się coraz więcej syfu, więc zawodnicy jadący z przodu mieli nieco ułatwione zadanie.
O pierwszej piątce już wspominaliśmy – Kopecky, Łukjaniuk, Pech, Sordo i Griazin. Taki układ tabeli utrzymał się do samego końca, a „best of the rest” był Czech, Miroslaw Jakes. Co ciekawe, on dojechał do mety na kapciu a i tak popisał się bardzo dobrym czasem!