40-letni uczeń Colina McRae żegna WRC, choć nie na zawsze. Za co go zapamiętamy?

Kris Meeke, w swoim stylu, zapadł się pod ziemę po tym jak fabryczny zespół Toyoty zapowiedział, że nie przedłuży z nim kontraktu na kolejnych sezon Rajdowych Mistrzostw Świata. Brytyjczyk w końcu się odezwał i… pożegnał.

40-letni uczeń Colina McRae żegna WRC, choć nie na zawsze. Za co go zapamiętamy?
Podaj dalej

Zwycięzca 94 odcinków specjalnych w WRC powiedział, że na razie (co ważne) to koniec jego przygody z mistrzostwami świata. Podziękował ekipie Toyota Gazoo Racing oraz skwitował, iż pora odkryć „inne pasje” (załączając fotografię ze stoku narciarskiego).

https://www.instagram.com/p/B55kIlnHVja/

Ten komunikat oznacza zapewne, że to koniec jego szans na zapewnienie sobie pełnego sezonu w samochodzie WRC. Pożegnanie „na razie” może sugerować, że jeszcze zobaczymy kierowcę z Dungannon podczas okazjonalnych startów. Opcje na sezon 2020 zostały jednak wyczerpane, ponieważ M-Sport Ford zapowiedział szukanie młodych kierowców, a Toyota i Hyundai mają już komplet (nawet do potencjalnych zespołów satelickich).

Kris Meeke kończy karierę w WRC (104 występy) z 5 wygranymi rajdami (ostatnio Rajd Katalonii 2017 w Citroenie C3 WRC) oraz 13 podiami (ostatnio 2. miejsce w Rajdzie Niemiec 2019 w Toyocie Yaris WRC). Jednak jego znakiem rozpoznawczym na zawsze pozostanie widowiskowa jazda z niemniej spektakularnymi wypadkami, które wyrobiły mu sławę, ale i nieprzychylność właścicieli zespołów. W tym roku nie wykorzystał szansy od losu, którą podarował mu Tommi Makinen, zawodząc zespół Toyoty w wielu momentach.

Colin McRae był idolem oraz mentorem Krisa Meeke’a

Jego bezkompromisowy styl jazdy był czymś, co przypominało o czasach, w których WRC cieszyło się znacznie większą popularnością. Był zresztą protegowanym samego Colina McRae, również znanego z „zero-jedynkowej” jazdy, ale to jego mentor mógł pochwalić się tytułem mistrza świata w 1995 r. (być może byłoby ich więcej, gdyby nie słynne przygody). Legendarny Szkot odegrał jednak ważną rolę w jego karierze (sfinansował m.in. jego sezon w mistrzostwach Wielkiej Brytanii 2002) i wspierał aż do tragicznej śmierci w 2007 r.

Kluczowe okresy Krisa Meeke’a w historii WRC

Mini

W 2011 r. krótką przygodę z Rajdowymi Mistrzostwami Świata zaliczyła należąca do BMW marki Mini. Do nowego projektu zaangażowano gwiazdę Citroena, Daniego Sordo oraz Krisa Meeke’a, który w 2009 r. został mistrzem prestiżowego Intercontinental Rally Challenge. Brytyjczyk pokazał zaskakującą prędkość mimo debiutanckiego sezonu w samochodzie WRC. W Rajdzie Wielkiej Brytanii o włos (a właściwie o 7,2 sekundy) rozminął się z podium, które zdołał utrzymać Henning Solberg. Ekipa Prodrive, która realizowała projekt Mini WRC nie otrzymała jednak budżetu na sezon 2012, co oznaczało także odprawę Meeke’a z mistrzostw świata.

Citroen

Po zakończeniu kariery przez Sebastiena Loeba, ekipa Citroen Racing pozostała bez dominującego lidera. Roli frontmena nie sprostali ani Mikko Hirvonen ani Dani Sordo. Obaj opuścili francuskiego producenta po sezonie, co otworzyło drzwi dla Krisa, który pokazał obiecujące tempo za kierownicą DS3 WRC w gościnnych występach w Rajdzie Finlandii oraz Australii.

Chociaż ani Meeke, ani Mads Ostberg, a tym bardziej sponsor zespołu Khalid Al-Qassimi nie dokonali niczego spektakularnego dla Citroena, to jednak Meeke’owi udało się utrzymywać w ekipie. Między innymi dzięki braku dobrych alternatyw na rynku (istniał wtedy temat zakontraktowania Roberta Kubicy!). Brytyjczyk miewał małe wzloty, np. pierwsze zwycięstwo w Rajdzie Argentyny 2015 zadedykowane Colinowi McRae czy niewiarygodny rekord kultowego OS Ouninpohja w Rajdzie Finlandii 2016.

Zdecydowanie więcej było upadków. Mimo że jako jedyny był w stanie wygrywać Citroenem C3 WRC, po mocnym wypadku w Rajdzie Portugalii 2018 (widok wraku był przerażający) z hukiem wyleciał z zespołu. Rozstano się w złej atmosferze, co jak pokazała dalsza historia, stało się znakiem rozpoznawczym managementu z Wersalu.

Toyota

Wydawało się, że nikt nie zdecyduje się na zatrudnienie tak kosztownego (pod względem liczby napraw) kierowcy. Tommi Makinen wierzył jednak, że jest w stanie opanować psychikę Meeke’a, po tym jak częściowo udało się zrobić z Jari-Matti Latvalą. Za tak szybkie zakończenie ostatniego rozdziału Kris Meeke może mieć jednak pretensje wyłącznie do siebie.

Brytyjczyk do dyspozycji miał teoretycznie najlepszy samochód w stawce. Już od pierwszego rajdu wygrywał oesy, ale niemal za każdym razem nie rozważał odpuszczania. Sytuacji nie poprawiła utrata przez Toyotę tyłu rajdowych mistrzów świata producentów.

Dziś WRC nie potrzebuje spektakularnych kierowców. Dziś menedżerowie cenią skutecznych i perspektywicznych na przyszłość. Obu cech w ostatnich latach nie można było Krisowi przypisać. Będzie go jednak szkoda, ponieważ współtworzył wspaniałe widowisko, którego najlepszą wizytówką na zawsze pozostanie styl, w jakim wygrał ostatni odcinek w zwycięskim Rajdzie Meksyku 2017.

Przeczytaj również