Elektryczna rewolucja od początku wzbudzała ogromne emocje, ponieważ nie miała być to nowa, osobna seria, a zastępująca dotychczasową. Z jednej strony fani rallycrossu wyrażali swój sprzeciw dla takiego kierunku zmian. Z drugiej niektórzy producenci domagali się wręcz szybkiej elektryfikacji. Gdy odroczono ja z 2020 na 2021 r. fabryczna układanka zawaliła się jak domek z kart. Do ruszającego w ten weekend sezonu (na Yas Marina w Abu Zabi) zgłosiły się tylko prywatne zespoły.
Także w 2021 r. nie doczekamy się elektrycznych Supercars w @FIAWorldRX. Czy przy braku ekip fabrycznych @fia nie powinna zmienić rangi cyklu z mistrzostw świata na puchar świata? #wcrx pic.twitter.com/X0l7xMOTOD
— Marcin Zabolski (@MarcinZabolski) April 3, 2019
Przyszłość serii pozostaje niejasna. Pozostanie przy wyłącznie spalinowych konstrukcjach nie przywróci zainteresowania producentów. Być może pewnym rozwiązaniem byłby etap przejściowy w postaci hybryd (jak planuje się w WRC od 2022 r.). Jednak z pewnością Volkswagen i Peugeot od razu chcieliby wejść w samochody elektryczne. Kością niezgody może być jednak obecny promotor mistrzostw, który był otwarcie krytykowany przez producentów.
Elektryczna formuła zagości jednak przy okazji weekendów World RX. Promotor najpóźniej w 2021 r. chce uruchomić osobną serię nazwaną obecnie Projekt E. W nadchodzących miesiącach FIA wraz z IMG przedstawią szczegóły projektu. Samochody mają być oparte na modelach produkcyjnych.