Na pewno często słyszeliście, że o gustach się nie dyskutuje. Jedni mają prawo popijać rano energetyczne koktajle z jarmużem, kiedy inni w tym samym czasie będą zajadać się rogalikiem z czekoladą sącząc aromatyczne espresso. Ci sami ludzie spotykają się później na parkingu dyskutując o tym czy przody nowych BMW serii 3 i 4 są cool, czy wręcz przeciwnie. Ilość kontrowersji na ten temat dosłownie piętrzyła się od momentu, kiedy samochód ujrzał światło dzienne. BMW od pewnego czasu bardzo sukcesywnie próbuje przekonać nas do coraz większych “nerek” na froncie. Były duże, większe, teraz dostaliśmy… w zasadzie jeszcze większe i w dodatku pionowe. Jestem przekonany, że do tego czasu macie już wyrobione zdanie na ich temat i dlatego postaram się jak najmniej skupiać na przodzie. “Zęby bobra” mogą przypaść do gustu bądź też nie, ale nowe coupe BMW to nie tylko przód. Postaram się przybliżyć wam nieco jego inną stronę. Do dzieła.
Sam na sam z "bobrem" - BMW M430i
Powiedzmy sobie szczerze – to cholernie dobrze prezentujący się samochód. Począwszy od najbardziej błahej rzeczy, jaką jest jego kolor. Trudno nie zgodzić się, że w głębokim granacie auto prezentuje się świetnie i doskonale zgrywa się z wnętrzem w brązowym kolorze. Sylwetka nowej 4 jest dość muskularna i bardzo elegancka. Wielokrotnie spotkałem się z porównaniem do kształtu nadwozia Lexusa IS i o ile muszę się z tym zgodzić, o tyle nie uważam tego za minus. Najnowsze coupe BMW zyskało 10 centymetrów długości względem poprzedniej generacji i ma teraz 4,77 m. To duże i eleganckie auto, które odwraca głowy sporej ilości osób na drodze.
W środku poczujecie się jak w domu, jeśli tylko mieliście okazję siedzieć w jakimkolwiek innym nowym modelu BMW. Czy to dobrze? I tak i nie. Mieliśmy okazję testować już przynajmniej kilka nowych modeli i spójność wykończenia wnętrza na przestrzeni całej gamy jest tak duża, że można odnieść wrażenie, że auta są niemal identyczne. Kiedy jednak nie zmieniacie samochodów aż tak szybko, na pewno docenicie to, jak nowe BMW wyglądają w środku. Jest wygodnie, nowocześnie i komfortowo. Automatyczne podajniki pasów, mięsista kierownica wyposażona w łopatki, cyfrowe zegary oraz duży, bardzo ładnie wkomponowany wyświetlacz multimedialny w centralnej części deski rozdzielczej od razu dają poczucie obcowania z segmentem premium.
Wnętrze jest świetnie wyciszone, dlatego podróżowanie z większymi prędkościami bez wątpienia uchodzi za komfortowe. Jakość wykorzystanych materiałów, poza małymi wyjątkami, stoi na bardzo wysokim poziomie. Fotele oraz dwuosobowa kanapa pokryte są, tak jak wcześniej wspomniałem, brązową skórą o miłej dla oka fakturze. Po zajęciu miejsca na przednim fotelu już po kilku kilometrach byłem przekonany, że bardzo dobrze sprawdzi się w dłuższych trasach. Szerokie, wygodne, podgrzewane, z całą masą regulacji. Mimo tylu atutów zabrakło jednego – trzymania bocznego.
Do pokonywania zakrętów trzeba się wcześniej przygotować inaczej będzie towarzyszyć nam dość średnio przyjemne wrażenie wysadzania z fotela. Z pomocą przychodzą jednak sportowe fotele, z którymi miałem do czynienia w modelu 440i. Jak dla mnie to wariant obowiązkowy. Tylna kanapa pomieści dwie dorosłe i raczej niskie osoby. Dość nisko schodząca linia dachu nie będzie ich rozpieszczać ilością miejsca nad głową. Mówiąc, że bagażnik jest duży to mało powiedziane. 440 litrów bez problemu pomieści bagaże 4 podróżujących .
System multimedialny jest już dość dobrze znany i co trzeba przyznać, jest też jednym z lepiej wyglądających. Jest dość przejrzysty, a grafiki i animacje widoczne na ekranie są miłe dla oka. Na pokład trafił też Android Auto, z którym połączymy swój telefon przy pomocy Wi-Fi. Świetna opcja szczególnie dla tych, którzy tak jak ja starają się ograniczać liczbę kabli do minimum.
Jak jest w praktyce? Nieco mniej kolorowo. Z niewiadomych przyczyn system po sparowaniu z telefonem i Android Auto, potrafił się rozłączać na ułamek sekundy i łączyć ponownie. Chyba nie muszę mówić jak przyjemne jest słuchanie ulubionych kawałków z przerwami co 2 minuty. Być może to wina telefonu, oprogramowania lub żyły wodnej – ciężko stwierdzić. Myślę, że warto się jednak temu problemowi przyjrzeć, ponieważ identyczne połączenie w innych samochodach działało bez zarzutu.
Kiedy już pozbyliśmy się kabli i nie przeszkadza nam przerywane słuchanie muzyki i nawigacja z użyciem Google Maps, to i tak w końcu sięgniecie po kabel. Indukcyjna ładowarka za punkt honoru przyjęła porządne rozgrzewanie telefonów zamiast ich szybkiego ładowania. Niestety ani po pozbawieniu telefonu plastikowej obudowy, która mogła okazać się zbyt gruba, ani także po zmianie aparatu na inny, finał był taki sam. Zaledwie kilka dodatkowych procent baterii okupionych komunikatem “Temperatura baterii zbyt wysoka. Ładowanie zostało przerwane”. Finalnie skończyło się kablem, a szkoda.
Na pochwałę zasługuje natomiast system nagłośnienia Harman Kardon, w który można z przyjemnością wsłuchiwać się godzinami. Bezbłędne brzmienie poszczególnych tonów w nawet najbardziej wymagających utworach, to dla tego producenta chleb powszedni. To co zasługuje na specjalną pochwałę to sposób rozbrzmiewania dźwięku po kabinie. Jest bardzo przestrzennie, z bardzo dobrym efektem surround – duży plus.
Testowany model BMW M430i napędzany jest czterocylindrowym silnikiem o mocy 258 koni mechanicznych, który napędza tylko tylną oś. Subiektywnie mogę stwierdzić, że taka moc jest wystarczająca. Ani przez chwilę nie miałem poczucia jej braku, nawet podczas większych prędkości, czy też dość agresywnego przyspieszania. Silnik jest przy tym również oszczędny i pozwoli przy spokojnej jeździe spalić w trasie nawet poniżej 7 litrów paliwa. Wynik z trybu mieszanego to około 9-10 litrów benzyny.
Pierwszą setkę zobaczymy na wyświetlaczu już po 5,8 sekundy. Podbijany przez głośniki dźwięk silnika, nie jest jakiś szczególnie nachalny, ale śmiało można wyłączyć go na stałe, ponieważ prawdziwy dźwięk jednostki napędowej również jest niczego sobie. Adaptacyjne zawieszenie jest całkiem komfortowe na dobrze utrzymanych nawierzchniach. Wraz ze spadkiem jakości asfaltu czuć także obniżenie komfortu, ponieważ nawet w najbardziej pobłażliwym nastawieniu zawieszenia wszelkiego rodzaju łaty, ubytki nierówności, będą dość wyczuwalne w kabinie. Przyczyniać się do tego mogą również niskoprofilowe opony z systemem Run Flat.
Mimo kontrowersyjnego wyglądu nowe BMW serii 4 to udany, świetnie skrojony samochód. Sportowe zacięcie nie przekłada się na wir w baku co jest niemałym plusem. Wygoda i komfort podróżowania stoją na wysokim poziomie przez co długie podróże należą do przyjemności. Dobre odizolowanie od hałasu panującego na drodze i świetne nagłośnienie umilą nam czas spędzony w korku. Jeśli tylko przód nowego BMW wpisuje się w wasze gusta to bez wątpienia będzie to samochód, z którym spędzicie masę przyjemnych, relaksujących kilometrów.