Niezapomniani kierowcy rajdowi oraz wyścigowi, których już z nami nie ma - część 1

Niezapomniani kierowcy rajdowi oraz wyścigowi, których już z nami nie ma - część 1

Niezapomniani kierowcy rajdowi oraz wyścigowi, których już z nami nie ma - część 1

Niezapomniani kierowcy rajdowi oraz wyścigowi, których już z nami nie ma – część 1

Uroczystość Wszystkich Świętych to wyjątkowo sentymentalny okres motywujący do oddania hołdu ku pamięci naszych najbliższych. W wielu przypadkach nie chodzi jedynie o ukochaną rodzinę.

W tym szczególnym dniu wspominamy też postaci świata szeroko pojętej kultury i sportu. Ikony rajdów i wyścigów odchodziły w różnych okolicznościach. Na odcinkach specjalnych, na torach, ale i w cywilnych wypadkach, z powodu ciężkich chorób lub po prostu z przyczyn naturalnych.

Niemożliwym jest wspomnienie przeze mnie wszystkich ważnych nazwisk, ponieważ tego typu poklasyfikowanie jest dla każdego sprawą osobistą. Spróbowałem wybrać jednak kilkanaście legend, które już personalnie nie opowiedzą swojej wyjątkowej historii, ale odcisnęły znaczące piętno na kształt sportów motorowych. Na początek ci, którzy odeszli jeszcze w XX wieku.

Bernd Rosemeyer (1909-1938)

Jeden z pierwszych celebrytów świata motorsportu. Zdobywca tytułu w Samochodowych Mistrzostwach Europy 1936. Budził powszechne uznanie. Niemiec, właściwie reprezentant III Rzeszy (był członkiem SS), już w swoim drugim grand prix w życiu (1935) na torze Nurburgring był wiceliderem, ale błąd przy zmianie biegów spowodował, że spadł na 4. lokatę.

Mimo braku dużego doświadczenia w 1936 r. po jego usługi sięgnęła marka Auto Union (protoplasta Audi), zdobywając mistrzostwo. Był uznawany za jednego z trzech kierowców na świecie, który potrafił jeździć niezwykle szybką (umieszczony centralnie, 16-cylindrowy silnik o mocy 500 KM), ale trudno prowadzącą się „srebrną strzałą”, zaprojektowaną przez Ferdynanda Porsche.

Feralny dzień nastąpił 28 stycznia 1938 r. Na austostradzie z Frankfurtu do Darmstadt Bernd Rosemeyer i jego największy rywal, Rudolf Caracciola z Mercedesa podjęli próby pobicia rekordu prędkości. Bernmeyer okazał się lepszy, rozpędzając się do 432 km/godz.

Mimo raportów o silnym wietrze, Niemiec nie przerwał kolejnych prób. W ostatniej z zaplanowanych, podmuch wiatru zmiótł samochód z drogi, który uderzył w element mostu. Martwego kierowcę znaleziono ok. 100 metrów od pojazdu. Jego śmierć zwróciła uwagę na konieczność podniesienia standardów bezpieczeństwa.

Jim Clark (1936-1968)

Szkot jest uznawany za jednego z najwybitniejszych kierowców w historii Formuły 1 (brytyjski dziennik The Times umieścił go nawet na szczycie tej listy). Dwukrotny mistrz świata F1 w sezonach 1963 i 1965. Przez całą karierę ścigał się w zespole Lotusa, który gdyby zadbał o mniejszą awaryjność bolidu, to Clark prawdopodobnie miałby na koncie więcej tytułów.

W pierwszym mistrzowskim sezonie zaimponował wygraniem 7 z 10 wyścigów. Dwa lata później znów przejął koronę, mimo nie ukończenia dwóch wyścigów oraz całkowitego opuszczenia Grand Prix Monako. W terminie imprezy w Monte Carlo, w USA odbywał się Indianapolis 500. Clark wygrał go, rozpoczynając w nim erę zwycięstw bolidów z silnikiem umieszczonym z tyłu.

W 1968 r. Jim Clark zaczął sezon od zwycięstwa w Grand Prix RPA. Następnie wybrał się z Lotusem na drugą rundę F2 na torze Hockenheim. Na piątym okrążeniu pierwszego biegu wyścigowego (formuła zawodów zakładała 2 heaty) Lotus 48 wypadł z trasy i uderzył w drzewa. Wówczas 32-latek doznał złamania karku i uszkodzenia czaszki. Zmarł zanim dotarł do szpitala. Nigdy do końca nie wyjaśniono przyczyny wypadku. Najbardziej prawdopodobną jest uszkodzenie opony. Istnieje też hipoteza o awarii silnika Coswortha.

Śmierć Clarka odbiła się szerokim echem. Na jego pogrzeb ludzie przyjeżdżali z całego świata. Szef Lotusa, Colin Champman był w totalnej rozsypce. Twierdził, że stracił najlepszego przyjaciela. W chwili śmierci Szkot był najbardziej utytułowanym kierowcą F1 z 25 zwycięstwami i 33 pole position w zaledwie 72 startach. Między innymi jego śmierć przyczyniła się do rozwinięcia w królowej sportów motorowych aerodynamiki, czego najważniejszym przykładem do dziś jest tylne skrzydło.

Graham Hill (1929-1975)

W nieszczęsnym sezonie F1 1968 to właśnie on sięgnął po mistrzostwo świata. Kolega zespołowy Jima Clarka, tak jak on, zdobył łącznie 2 tytuły (wcześniej w 1962). Jednak do historii przeszedł tworząc wyjątkowe osiągnięcie, nazywane dziś potrójną koroną sportów motorowych, na którą składa się zwycięstwo w Grand Prix Monako F1 (wygrał 5 razy), Indianapolis 500 (1966, rok po Clarku) i 24 godziny Le Mans (1972, zmiennikiem w Matra-Simca MS670 był Henri Pescarolo).

Londyńczyk jest też jedynym zawodnikiem w historii F1, którego syn również sięgnął po mistrzostwo (Damon Hill w 1996). W 1971 r. porzucił Lotusa dla ekipy Brabaham, ale po dwóch rozczarowujących sezonach założył własny zespół Embassy Hill. 29 listopada 1975 r. ekipa wracała z testów na francuskim torze Paul Ricard. Za sterami samolotu siedział Graham Hill, ale rozbił się we mgle przy próbie lądowania. Dochodzenie wykazało, że Hill w momencie wypadku nie miał ważnych uprawnień do sterowania statkiem powietrznym w takich warunkach pogodowych.

Henri Toivonen (1956-1986)

Zwycięzca trzech rund Rajdowych Mistrzostw Świata. Syn mistrza Europy z 1968 r. Pauliego Toivonena. Fin z Jyvaskyla wygrywając z pilotem Paulem Whitem (Talbot Sunbeam Lotus) Rajd Wielkiej Brytanii 1980 był najmłodszym zwycięzcą rundy WRC aż do 2008 r. (to miano do dziś dzierży Jari-Matti Latvala, który wygrał wtedy Rajd Szwedzki).

Toivonen był gwiazdą czasów legendarnej grupy B, choć nigdy nie osiągnął znaczącego sukcesu w punktacji. Od 1984 r. był związany z Lancią. Sezon WRC 1986 zaczął od zmiany pilota na Amerykanina włoskiego pochodzenia, Sergio Cresto. Pierwszy wspólny start Lancią Deltą S4 zakończył się zwycięstwem w inaugurującym zmagania Rajdzie Monte Carlo.

W kolejnych dwóch startach wykluczały go awarie. Feralnym okazał się Rajd Korsyki. Prowadząc w klasyfikacji generalnej, załoga Toivonen/Cresto wypadła z trasy na 58,14-kilometrowym oesie Campe Militarie Corte. Podobno samochód zajął się ogniem i eksplodował. W pobliżu nie był naocznych świadków. Z samochodu została jedynie zwęglona rama.

Po kolejnym śmiertelnym wypadku (rok wcześniej w Rajdzie Korsyki zginął Attilio Bettega) prezes FISA (światowa federacja sportów motorowych), Jean-Marie Balestre wykluczył samochody grupy B, kończąc bodaj najbardziej spektakularną erę w dziejach rajdów samochodowych.

Marian Bublewicz (1959-1993)

Ikona polskiego sportu samochodowego. Siedmiokrotny rajdowy mistrz Polski (1975, 1983, 1987, 1989-1992). W 1992 r. także wicemistrz Europy w załodze z Grzegorzem Gacem (jedynie Rajd Polski pojechał z Ryszardem Żyszkowskim, z którym zaliczał RSMP). Był niezwykle ceniony nie tylko przez kibiców, ale i rywali.

W kolejnym sezonie FIA nadała mu najwyższy międzynarodowy priorytet A. Twórca pierwszego, profesjonalnego zespołu rajdowego w Polsce – Marlboro Rally Team Poland, w barwach którego startował przede wszystkim Fordem Sierrą RS Cosworth, a następnie wersją z napędem na cztery koła.

Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych na Zimowym Rajdzie Dolnośląskim. 2 kilometry od startu OS5 Orłowiec – Złoty Stok, Sierra RS Cosworth 4×4 uderzyła drzwiami kierowcy w drzewo. Bublewicz był przytomny, ale przez to, że organizator nie zapewnił samochodu ratownictwa drogowego, pomoc doszła zbyt późno. Kierowca zmarł w szpitalu w Lądku Zdroju.

Ku jego pamięci, w miejscu wypadku postawiono pamiątkowy kamień. Tablica Mariana Bublewicza jest także obecna przy fragmencie jednej z najbardziej kultowych lokalizacji w polskich rajdach, tzw. patelniach walimskich przy drodze wojewódzkiej nr 383.

Ayrton Senna (1960-1994)

Brazylijczyk uznawany za jednego z najwybitniejszych, a w wielu głosowaniach za najwybitniejszego kierowcę F1 wszech czasów. Trzykrotny mistrz świata Formuły 1 w sezonach 1988, 1990 i 1991 (wszystkie z McLarenem).

Mistrz okrążenia kwalifikacyjnego. Rekord 65 pole position utrzymał się do 2006 r., gdy pobił go Michael Schumacher (a ten w ubiegłym roku poprawił Lewis Hamilton i cały czas go śrubuje). Uznawany za wybitnego specjalistę w jeździe po mokrej nawierzchni, zwłaszcza po wyczynach w GP Monako 1984 (wygrał je rekordowe do dziś 6 razy!), GP Portugalii 1985 czy GP Europy 1993.

Kierowca z Sao Paulo zginął 1 maja 1994 r. za kierownicą Williamsa FW16 w wypadku podczas Grand Prix San Marino na torze Imola. Był to wyjątkowo przykry weekend. W piątkowym treningu rozbił się Rubens Barrichello (Senna odwiedził go w szpitalu). W sobotnich kwalifikacjach wypadku nie przeżył początkujący Austriak, Roland Ratzenberger. Szef medyczny z ramienia FIA, Sid Watkins widząc zapłakanego Ayrtona zasugerował mu, aby porzucił karierę kierowcy i przerzucił się na łowienie ryb. Tymczasem Senna spędził poranek przed wyścigiem na rozmowie ze swoim byłym głównym rywalem Alainem Prostem na temat reaktywowania GPDA (Grand Prix Drivers Association), aby wywrzeć nacisk na poprawę bezpieczeństwa w F1.

Wyścig ruszył o godz. 14:00. Wszystko transmitował na żywo Eurosport. Na 7. okrążeniu Williams Senny nie skręcił na zakręcie Tamburello, wylatując z prędkością 307 km/godz. Kontakt z betonową ścianą miał miejsce przy 233 km/godz. Wywieszono czerwoną flagę. Jedną z pierwszych osób na miejscu był wspominany wcześniej Sid Watkins, który relacjonował potem, że widząc źrenice Brazylijczyka, wiedział, że jego mózg już nie pracuje. Zgon ogłoszono w szpitalu w Bolonii, ale zgodnie z włoskim prawem uznaje się, że nastąpił o 14:17 (w momencie wypadku, a zarazem zaprzestania pracy mózgu). W zniszczonym bolidzie Senny znaleziono austriacką flagę, którą zapewne na podium chciał wyrazić hołd zmarłemu dzień wcześniej Ratzenbergerowi.

Juan Manuel Fangio (1911-1995)

Nazywali go El Chueco (krzywonogi) lub El Maestro (mistrz). Argentyńczyk, który zdominował pierwszą dekadę istnienia Formuły 1. Zdobył 5 tytułów mistrza świata. Rekord pobity przez Michaela Schumachera, a w miniony weekend wyrównany przez Lewisa Hamiltona, budzi spore kontrowersje, ponieważ Fangio zdobył swoje osiągnięcia w mniejszej liczbie 52 startów. Z tego też powodu wiele osób uznaje, że tytuły Fangio są znacznie cenniejsze, co przyznał sam Schumacher, gdy sięgał po 5 tytuł.

Michael Schumacher w 2003 r.: Fangio jest na poziomie o wiele wyższym, niż ja widzę samego siebie. To, czego dokonał w pojedynkę jest wyjątkowe. Mam wielki szacunek do jego osiągnięć. Nie możesz wziąć takiej osobowości jak Fangio i porównywać się z nim po tym, co stało się dzisiaj. To nie jest nawet odrobinę podobne.

Fangio wygrał 24 grand prix z 52, do których był zgłoszony. To oznacza, że triumfował w 46,15% wyścigów, czego do dziś nikt nie może poprawić. Najlepszy z obecnie jeżdżących kierowców, Lewis Hamilton może pochwalić się wynikiem „tylko” 31,28%. Co równie imponujące, zdobywał tytuły z czterema różnymi konstruktorami – Alfa Romeo, Ferrari, Mercedes, Maserati.

W odróżnieniu od wcześniej wymienionych, Argentyńczyk dożył 84 lat. Zmarł 17 lipca 1995 r. w Buenos Aires z powodu niewydolności nerek i zapalenia płuc. Fangio pozostaje w swoim kraju jednym z najwybitniejszych sportowców w dziejach.

W kolejnej części podsumowania wspomnimy jeszcze tych, którzy odeszli w XXI w.

Przeczytaj również