Jak organizatorzy rund WRC kręcą hotelarski biznes? Mikołajki bywały droższe od Monte Carlo

Jak organizatorzy rund WRC kręcą hotelarski biznes? Mikołajki bywały droższe od Monte Carlo

Jak organizatorzy rund WRC kręcą hotelarski biznes? Mikołajki bywały droższe od Monte Carlo

Jak organizatorzy rund WRC kręcą hotelarski biznes? Mikołajki bywały droższe od Monte Carlo

Organizacja rundy Rajdowych Mistrzostw Świata to pokaźny zastrzyk finansowy dla regionu, w którym się odbywa. Zyskuje m.in. branża hotelarska, zwłaszcza gdy ceny windowane są w górę nawet 5-krotnie!

Zakwatrowanie to w końcu rzecz niezbędna przede wszystkim dla zespołów, które na miejscu muszą spędzić w zasadzie tydzień. W przypadku tylko jednej ekipy fabrycznej mówimy o kilkudziesięciu osobach. Oprócz kierowców i pilotów są to przecież mechanicy, inżynierowie, menedżerowie, koordynatorzy, PR-owcy, ludzie od cateringu, sprzątania i wielu innych zadań, o których nawet nie wiemy, że należałoby zaprzątać sobie nimi głowę.

Oprócz tego dochodzą inne, mniejsze prywatne zespoły, a także ogromna ekipa realizująca transmisję telewizyjną czy duży zespół ludzi oficjalnego dostawcy opon (Michelin). W końcu są to również liczni kibice i ekipy dziennikarskie. Dla większości z nich konieczne jest lokum z dobrymi warunkami sanitarnymi, blisko bazy rajdu. Ci wszyscy ludzie muszą się gdzieś zatrzymać, co niektórzy wykorzystują bardzo bezwzględnie.

Scandinavian trick

Schemat wygląda mniej więcej tak. Organizator rajdu wykupuje miejsca we wszystkich hotelach w pobliżu bazy rajdu lub najpopularniejszych odcinków po normalnej lub jeszcze lepszej cenie. Jednak w tygodniu, w którym odbywa się rajd, ceny są po kilkakroć nieadekwatne. Jak powiedział nam doświadczony koordynator rajdowy, Rafał Cebula (w WRC zajmował się m.in. zespołem Roberta Kubicy; w 2018 r. opiekował się teamem Skoda Polska Motorsport – przyp. red.) w Europie z takimi praktykami przodują Rajd Szwecji i Rajd Finlandii.

Rafał Cebula: Oni najbardziej, ponieważ mają takiego rodzaju układ. Z jednej strony przejmują od tych hotelarzy wszystkie pokoje, a z drugiej gwarantują im zapłatę, nawet jeśli nikt tam nie przyjedzie. Ale za tym idzie 200-300% wzrost cen w bliskim sąsiedztwie serwisu.

Dla przykładu nocleg w Solo Sokos Hotel Paviljonki w samym sercu Rajdu Finlandii kosztuje zwykle ok. 130 euro. Jednak w trakcie rajdu ta przyjemność może wynieść już ok. 300 euro (w niższym pułapie), a pamiętajmy, że zazwyczaj mamy do czynienia z pełnym obłożeniem hotelu. Jeżeli za tydzień planowalibyście wycieczkę na Rajd Szwecji to o noclegu w Karlstad zapomnijcie.

Zapach pesos

Jednak po rekord w tym procederze zamierza chyba sięgnąć nowy w WRC, Rajd Chile. Organizatorzy powielili schemat z Półwyspu Skandynawskiego, ale podnieśli stawkę. Przykładowo sieciowy Hotel Ibis w Concepcion oferuje noclegi za ok. 50 dolarów (189 zł wg. booking.com). Jednak w tygodniu WRC za 3-gwiazdkowy hotel trzeba będzie zapłacić 233 dolary za dobę (ok. 889 zł) przy rezerwacji na minimum 4 noce. Cena obowiązuje osoby nie posiadające obywatelstwa Chile (dla miejscowych $165).

Co ciekawe, imponujący i 4-gwiazdkowy Hotel HD Concepcion jest znacznie tańszy ($137), ale z Ibisa do bazy rajdu na terenie kampusu filii Universidad Andrés Bello mamy 4 minuty (2,8 km). Z centrum miasta trzeba pokonać obwodnicą ok. 9 km, na której z pewnością będą korki.

Biało-czerwona drożyzna

O tym, że WRC podnosi ceny w hotelach przekonaliśmy się także swego czasu w Polsce. Co prawda Polski Związek Motorowy nie zajmował wszystkich miejsc noclegowych, ale nie brakowało osób, które próbowały ubić na tym niezły interes. W konsekwencji zakwaterowanie w Mikołajkach, które w sezonie kosztowało normalnie 200 złotych potrafiło wzrosnąć do 700 złotych. Najbardziej brutalnie traktowano zespoły fabryczne, przez co w kuluarach mówiło się o tym, że noclegi na Mazurach są droższe niż po podwyżkach w Szwecji lub na Rajdzie Monte Carlo. Inna sprawa, że po zbyt dużych przegięciach niektóre hotele świeciły pustkami.

Z drugiej strony marże na rajdach WRC to pikuś przy tym, co można zaobserwować na torach ulicznych, gdy pojawia się tam królowa sportów motorowych. – Większy przekręt widziałem na Formule 1, np. w Monte Carlo – wspomina Rafał Cebula. – Na Grand Prix Monako jest hotel na samiuteńkim nawrocie [Fairmont] w lewo. I dokładnie pokój z balkonem przy tym zakręcie kosztuje jakieś 15 czy 16 tys. euro! [normalna cena to ok. 250-300 EUR]

Bywa i taniej

Na szczęście nie wszystkie rajdy kręcą ten hotelarski biznes. Rafał Cebula poleca m.in. wyprawę na egzotyczny Rajd Azorów (czy ktoś widział bardziej oszałamiające widoki?) lub Rajd Wysp Kanaryjskich. Wybierając się na którąś z pierwszych rund ERC warto kontaktować się bezpośrednio z hotelami, ponieważ można uzyskać nawet lepszą cenę niż tę widoczną w wyszukiwarkach internetowych.

Z kolei Rajd Meksyku zapraszał w tym roku na północnoamerykańską rundę WRC, gwarantując atrakcyjne zniżki w hotelach. Tutaj nie ma się co dziwić, ponieważ organizatorom często trudno zebrać choćby ze 30 gringo (mówimy o samych kierowcach) do udziału w rajdzie.

Czy należy zatem piętnować tych, którzy zawyżają ceny? Może się to nam nie podobać, ale takie są prawa rynku. Pośrednictwo w sprzedaży noclegów to normalna rzecz, a zawyżanie cen na czas ważnych eventów brutalna przedsiębiorczość. Na filantropa, który wykupi miejsca w hotelach, odsprzedając je po cenach zakupu raczej nie ma co liczyć.

Przeczytaj również