Szef Volkswagen Group of America powiedział niedawno, że niemiecki koncern powinien produkować więcej „entuzjastycznych samochodów”. W ten plan perfekcyjnie wpisuje się nadciągający do polskich salonów Volkswagen T-Roc R, którym kilka dni temu miałem okazję jeździć w Nicei.
– Golf R jest ukochanym samochodem i uważamy, że możemy pokazać tę samą magię w kilku innych segmentach – dokładnie tych słów użył wspomniany przeze mnie Scott Keogh. Muszę przyznać, że owe czary sprawiają, że nawet ja – umiarkowany sceptyk SUV-ów – subiektywnie dostrzegam w grupie tych pojazdów konstrukcje, które mają sens. Zresztą T-Roc R to tak naprawdę współczesny hot hatch, a segregowanie go razem z crossoverami jest zasługą złudzenia optycznego.