Jeżeli obdarowywaną osobą ma być fan rajdów samochodowych, może nie ma sensu zastanawiać się czy lepszy będzie McLaren bądź Lamborghini. Te kosmicznie drogie maszyny robią wrażenie na równych prostych. O wiele więcej frajdy może sprawić sporo tańszy samochód, którego w Polsce już nie można kupić. Mowa o Subaru WRX STI – ostatni samuraj, nawiązujący do ekscytujących czasów, gdy model Impreza był ikoną tras WRC.
Kultowy silnik bokser, około 300 KM, fascynujący napęd na 4 koła oraz cała otoczka WRX STI może stanowić emocjonalne przeżycie. Sportowa jazda za jego kierownicą jest tym bardziej przyjemna, jeśli pojawimy się na krętej, działającej na wyobraźnię trasie. Dlatego też sensowny wydaje się pomysł wycieczki WRX STI na słynny Nurburgring.
Obiekt znany jako „Zielone piekło” to niezwykły tor w Górach Eiffel, którego jedno okrążenie to aż 20,8 kilometra. Zatem samochód o charakterze rajdowym na torze wyścigowym? Tylko z pozoru. Pętla Północna Nurburgringu to naprawdę wymagająca, kręta nitka z różnicami wzniesień, przypominająca szczyty na odcinkach specjalnych. Poza tym bywają tam mniej równe fragmenty, a przy wysokich prędkościach mamy wrażenie, że trasa jest znacznie węższa. Jednocześnie energochłonne bandy sprawiają, że jest to względnie bezpieczne miejsce do takich szaleństw.
Tego typu przeżycie oferuje chociaż ekipa JazdaSubaru.pl. W cenie 4500 zł można zaliczyć 2-3 okrążenia „Zielonego piekła”, a w cenie zawarty jest transport i nocleg z porządnym śniadaniem. Oczywiście jest to wyprawa z serwisem, który odpowiednio dba o dobre przygotowanie sprzętu i w razie czego usuwa ewentualne defekty, które przecież mogą się zdarzyć w każdej aktywności motosportowej. To bardzo komfortowe, móc skupić się wyłącznie na jeździe, która takim samochodem, po takiej trasie pewnie na długo zapadnie w pamięć.
Jedną z ofert wyjazdu WRX STI na Nurburgring znajdziecie chociażby TUTAJ