Nowa Toyota Supra nie ma dobrej prasy ze względu na zbyt bliskie pokrewieństwo z BMW. To m.in. z tego powodu samochód nie może dorosnąć do legendy swojej poprzedniczki, czyli modelu Mk4 z legendarnym silnikiem 2JZ-GTE.
To właśnie z tych silników tunerzy byli w stanie wyciskać tyle koni mechanicznych, że ich moc można było zapisywać czterocyfrowymi liczbami.
Nowa Supra dorówna legendzie?
Były już przypadki, gdy do nowej Supry ładowano kultowy silnik 2JZ. Ale Stephan Papadakis, którego możecie śledzić na YouTubie, wybrał znacznie trudniejszą drogę. Amerykanin postanowił wycisnąć 1000 koni z 3-litrowego, 6-cylindrowego silnika BMW B58. Standardowo jednostka ta posiada 340 KM, czyli niespełna 20 więcej niż poprzednia Supra. Ale sceptycy od początku twierdzili, że silnik z BMW nie będzie nawet w małym procencie tak podatny na modyfikacje, jak wspomniane 2JZ. Czyżby się mylili?
Papadakis rozebrał silnik nowej Supry na drobne części. Co zaskakujące, już po zdemontowaniu maski i zderzaka w samochodzie, Amerykanin stwierdził, że silnik i osprzęt sprawiają wrażenie mniej skomplikowanych, niż niektóre starsze samochody z tego segmentu.
Po rozłożeniu silnika na części pierwsze, Papadakis ocenił, że seryjny wał korbowy w B58 będzie w stanie udźwignąć moc 1000 KM. Ale żeby to osiągnąć, potrzebna jest wymiana wielu elementów silnika, z czego niektóre robione są na zamówienie. Mowa o specjalnych kutych tłokach, których złote końcówki charakteryzują się większą odpornością na ciepło. Konieczna była też przebudowa głowicy. Ale największym zaskoczeniem jest specjalny kolektor dolotowy wydrukowany w 3D z aluminium… Tak, technologia już potrafi takie rzeczy. Nie, tego typu sprzętu nie znajdziecie na standardowym wyposażeniu warsztatów.
Wszystkie te modyfikacje czynione są po to, aby silnik wytrzymał doładowanie monstrualnej turbosprężarki Borg Warner, która wejdzie w miejsce znacznie mniejszego, standardowego turbo.
To nie jest prosta modyfikacja
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nawet jeśli Papadakis wyciśnie z tego silnika 1000 KM, to sceptycy dalej pozostaną sceptykami. Bo po pierwsze, to trochę tak, jakby Amerykanin wygenerował 1000 KM z BMW Z4, a to odejmuje całej historii romantyzmu. Po drugie, modyfikacje czynione przez Papadakisa wykraczają daleko poza coś, co moglibyśmy zrobić w przydomowym garażu.
Przypomnijmy jeszcze raz, dlaczego 2JZ stał się legendarną jednostką. Przyczyną jego popularności była przede wszystkim ponadprzeciętna wytrzymałość. Seryjna konstrukcja silnika pozwalała mu wytrzymać duże modyfikacje. Do podwojenia mocy wystarczyło wsadzenie dużej turbosprężarki, intercoolera i kilku innych drobiazgów, jak nowe wtryskiwacze czy przewody paliwowe. Dlatego tak trudno znaleźć dzisiaj Suprę 2JZ-GTE pozbawioną modyfikacji.
Na kultowość 2JZ wpłynęła również obecność Toyoty Supry w pierwszej części „Szybkich i wściekłych”. Ciekawostką jest fakt, że pomarańczowa Supra prowadzona przez Paula Walkera (prywatnie należąca do Craiga Liebermana) legitymowała się mocą „zaledwie” 544 koni mechanicznych. Ale istnieją też Supry 2JZ, które mają grubo ponad 1000 koni.
Kibicuję temu projektowi i jego autorowi
Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że Stephan Papadakis modyfikując silnik B58 dopiero przeciera szlaki. Wierzę w niego i jego umiejętności. Jak mówi amerykańska wikipedia, Papadakis przygodę z autami rozpoczął w liceum, na początku lat 90., gdy uczestniczył w podziemnej scenie samochodowej Południowej Kalifornii. Zasłynął jako tuner specjalizujący się w Hondach Civic. Później trafił na profesjonalne tory wyścigowe. Brał udział w raczkującej Formule DRIFT, gdzie występował w zmodyfikowanej przez siebie Hondzie S2000.
Najnowszym jego dziełem jest 1000-konna, wspomagana podtlenkiem azotu Toyota Corolla. Czy Papadakis zdoła zrobić to samo z Toyotą Suprą Mk5? Przekonamy się wkrótce, ponieważ niebawem samochód ma trafić na hamownię. Ale z takim CV wydaje mi się, że sukces jego nowego projektu będzie tylko formalnością.
Ktoś wsadził silnik diesla do Toyoty Supry. Niektórzy lubią patrzeć jak świat płonie